Tadziu Czcigodny!
Wybacz mi, że nie mogłem być
na pogrzebie Twego Taty.
Modlitwą i sercem byłem przy Tobie.
Znam to przeżycie - pożegnanie Ojca.
Jesteś szczęśliwy,
bo masz kochaną Mamę.
Nie jesteś sam,
masz liczne rodzeństwo.
Masz też następcę -
bratanka Łukasza
w Seminarium Warszawskim.
Dziękuję Ci za wszystkie
wspomnienia o Tacie.
Był naczelnikiem poczty,
urzędnikiem gminy,
zelatorem kółka różańcowego
mężczyzn, nosił krzyż w procesji.
To jemu przyszło do głowy,
aby w Rzewniu utworzyć parafię.
Czasy były niedobre.
Rządziła partia,
ponoć robotnicza.
Wiesz, najciekawsze
było dla mnie Twoje
opowiadanie o tym gospodarzu,
do którego przyjechał ksiądz
na motorze jako cywil.
Gospodarz nie wiedział,
z kim rozmawia,
ale mówił spieniony:
Jak przyjdzie tu ten w kiecy
i będzie chciał budować,
to, jak Boga kocham,
zabiję go albo co!
Ksiądz rozpiął płaszcz,
opuścił sutannę
i powiedział: To ja jestem
ten w kiecy, co będzie tu
budował kościół.
Zabij mnie!
Zemdlał facet.
Nie dziwię się.
Ale on właśnie
stał się prawą ręką
i najgorliwszym pomocnikiem
ks. Jakubczyka.
Patrz, jaka to szawłowa scena.
Jakie dziwne są drogi Boże!
Minęły partie zjednoczone
i sekretarze,
w Rzewniu
jest parafia, kościół,
a dobry Ksiądz Proboszcz
wychował Ciebie,
i zdaje mi się, że dobrocią
jesteś do niego podobny.
Pewnie tę dobroć do ludzi
masz też z testamentu Taty:
Synu,
mądrości to Cię nauczyli
w seminarium, ale pamiętaj,
bądź dobry dla ludzi...
Tadziu, widzę, że nie zapomniałeś
tego testamentu.
Pewnie dobry jesteś
dla tych parafian w Nowem,
bo oni Cię bardzo kochają.
Chyba cała parafia
była w Rzewniu
na pogrzebie Taty.
To smutne przeżycie pogrzebu
było około Twoich imienin.
Napatrzyłem się,
nasłuchałem,
jak oni Cię kochają.
Mama nie mogła pomieścić
wzruszenia w sercu
i łez w oczach,
a ja Ci zazdrościłem.
Zapamiętałem wierszyki dzieci,
mądre i serdeczne przemówienia
młodzieży i dorosłych.
I mnie wzruszyły dwa przemówienia:
Pana Radnego
i tej „krakowianki” z Kowala.
Pana Radnego ścisnęło coś w gardle.
Zostały tylko łzy wzruszenia,
ale rozczulił nawet
mocnych strażaków.
Gdy chłop płacze,
to bardzo wiele znaczy.
„Krakowianka” powiedziała Mamie,
że powie księdzu na ucho.
Co ona Ci powiedziała?
Domyślam się.
Całe imieninowe świętowanie
zakończyli swymi życzeniami
księża z dekanatu krośniewickiego.
Niestety, brakowało śp. Księdza Bolka,
którego wczoraj pożegnaliśmy
Mszą św. i pogrzebem.
Modlili się księża
przed imieninowym obiadem
za Twego Tatę i za Księdza Bolesława.
Oni też Cię szanują i kochają.
Brakowało tylko Krzysieńka
z Kochanowa, aby rozweselił
nas trochę zamyślonych,
ale imieninowych.
Tadziu Solenizancie!
Do serca Cię przytulam.
Pocieszam i dobrze życzę.
Powiedz w niedzielę parafianom,
że jestem zbudowany ich dobrocią,
modlitwą i wiarą.
Za to im dziękuję,
a Bóg niech Wam błogosławi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu