Reklama

Bliżej człowieka

„Serce Dzieciom”

Tak nazywa się fundacja założona w 2003 r. przez Sylwię Karłowską z Gdyni, której celem jest kontynuacja pomocy, jaką od wielu lat, będąc pełnomocnikiem Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Grodna, organizowała dla polskich sierocińców na Litwie.
To dzięki jej zaangażowaniu i wielu ludzi dobrej woli ponad 100 dzieci spędza corocznie wakacje w Polsce.

Niedziela Ogólnopolska 38/2004

Helenka Tomaszewicz (pierwsza z prawej) ze swoją przybraną rodziną

Helenka Tomaszewicz (pierwsza z prawej) ze swoją przybraną rodziną

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wszyscy go kochamy”

Reklama

- stwierdza na wstępie Stanisława Wolny, przybrana babcia 15-letniego Władka Sadowskiego, na moje pytanie, z kim mogę porozmawiać o chłopcu. Najwięcej ma do powiedzenia jej synowa Ryszarda, bo to ona wraz z mężem trzy lata temu, po śmierci 13-letniego syna chorego na nowotwór, zdecydowała, że zaopiekują się jego równolatkiem z Litwy.
Akurat ks. prob. Eugeniusz Grzędzicki apelował o przyjęcie do swoich domów na wakacje dzieci naszych rodaków zza wschodniej granicy. „Pojechaliśmy wtedy do Kartuz, gdzie przebywała właśnie grupa tych dzieci, i gdy zobaczyłam na boisku chłopca z ciemną czupryną, pomyślałam: może ten... Pani Sylwia go zawołała i wtedy stwierdziłam: Przecież ja go znam” - wspomina. Okazało się, że w Klukowej Hucie - w sąsiedztwie - spędzał poprzednie wakacje.
Władek trzeci rok przyjeżdża do państwa Wolny nie tylko w miesiącach letnich, ale także na Boże Narodzenie i na Wielkanoc. Pani Ryszarda ma nadzieję, że tak będzie również w następnych latach. Ale musi na to zasłużyć, czyli nie rozrabiać w szkole, a wiadomo, że różnie to bywa z chłopcami w jego wieku. Tu nie ma z nim żadnych problemów wychowawczych. „Krzyczę na niego, jak na swojego - mówi przybrana ciocia, która ma jeszcze 18-letniego syna. - Czasem są brudne buty, nieumyte nogi albo za długo siedzi przy komputerze”.
Chłopiec czuje się u państwa Wolny jak w prawdziwej rodzinie. Swojej właściwie nie ma. Ojciec zmarł, matka pije, Władek mieszka w internacie i tylko na weekendy przyjeżdża do domu, gdzie praktycznie ma kontakt jedynie z babcią. Nic dziwnego, że nie chce mu się tam wracać. Gdy mąż pani Ryszardy niedawno powiedział: „Cóż, Władek, jeszcze tylko dwa tygodnie”, chłopiec zmarkotniał: „Niech mi wujek nie przypomina”.

Zaczęło się w Mściszewicach

Gdy 5 lat temu w tej sąsiedniej niewielkiej miejscowości ks. proboszcz Mirosław Bucholc ogłosił apel o zaopiekowanie się w miesiącach letnich sierotami z Litwy, zgłosiło się aż dwadzieścia rodzin. Wśród nich była Teresa Klasa i tylko ona do dziś pozostaje wierna podjętemu wtedy zobowiązaniu. Najpierw przez dwa lata przyjeżdżał Waluś, a od trzech lat Helenka Tomaszewicz, nazywana tu Leną. Drobna 15-latka, o dużych smutnych oczach, ma pięcioro rodzeństwa, a za sobą tragiczne przeżycia. Jej ojczym powiesił się i to ona go znalazła. Bardzo to przeżyła i długo odczuwała skutki tego wydarzenia. Z natury jest jednak dziewczynką pogodną, lubi opowiadać dowcipy, z których szczególnie jeden spodobał się przybranej rodzinie: „Pacjent umiera w czasie operacji i trafia do nieba. Tam cały czas się śmieje, a na pytanie św. Piotra, dlaczego, odpowiada: Ja już tu dawno jestem, a tam mnie cały czas operują”.
Lena bardzo zżyła się z dziećmi córki pani Teresy - Heleny Mielewczyk: Marysią, Adamem i Pawłem, i to mimo różnicy wieku. Godzinami potrafią bawić się w dom. Niedawno ugotowali nawet zupę z... cebulek tulipanowych. Jest więc radośnie i wesoło, a że rodzina jest liczna i rozsiana po całych Kaszubach, więc dziewczynka odwiedza coraz to nowe ciocie i wujków. Odkłada sobie drobne sumy, które od nich dostaje. Niedawno uzbierała na rower i bardzo chciała go kupić po powrocie, ale ponieważ mama nie miała pracy, więc oddała jej pieniądze. Helenka jest z nią niezwykle zżyta i po trzech miesiącach pobytu w Polsce tęsknota daje znać o sobie, co widać w jej oczach pełnych łez. W ubiegłym roku musiały się rozstać aż na dziewięć miesięcy, które dziewczynka spędziła w polskim szpitalu, lecząc gruźlicę. Notabene, co roku dzięki pomocy Polonii kanadyjskiej kilkanaścioro dzieci jest leczonych w naszych placówkach zdrowia.
Lena przyjeżdża również na święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc, a pani Teresa nie wyobraża sobie, żeby mogło być inaczej. W Mściszewicach dzieci mają szczęście, że jest ich katechetką. Ona o miłości bliźniego nie musi mówić teoretycznie.

„Ktoś musi to robić”

To już 11. rok Sylwia Karłowska podejmuje różne starania, aby polskim dzieciom w litewskich sierocińcach i szkołach-internatach żyło się choć odrobinę lepiej. Opieka nad tymi placówkami trwa cały rok i przybiera różne formy, m.in. pomocy w remoncie. Najważniejsze jednak jest ściąganie tych dzieciaków do polskich domów. Podczas takich pobytów nawiązują się kontakty uczuciowe, co zaowocowało już kilkunastoma pełnymi i bardzo udanymi adopcjami. Są też sytuacje, kiedy jedno z rodziców nie jest pozbawione praw rodzicielskich i wtedy - za jego zgodą - można wziąć dzieci pod opiekę, aby mogły uczyć się w Polsce, zwłaszcza te bardziej uzdolnione.
„Na ogół interesują się dziećmi osoby średnio sytuowane, a nawet poniżej średniej - mówi pani Sylwia. - Są rodziny, które mają kilkoro własnych dzieci i też zapraszają dziecko na święta i na wakacje. Niektóre przyjeżdżają do nich już dziesięć lat i te dzieci mówią, że one tutaj mieszkają, a tam jeżdżą do szkoły”. Nie wszystkie rodziny mogą się zaopiekować dzieckiem przez trzy miesiące wakacji (na Litwie zajęcia szkolne kończą się już 31 maja) i wtedy spędza ono czas na koloniach. W tym roku dzięki pomocy Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” udało się zorganizować w Mierzeszynie dwa miesięczne turnusy dla pięćdziesięciorga dzieci.
Sylwia Karłowska wkłada wiele serca w swoją pracę społeczną. Dlaczego to robi? „Ktoś to musi robić - odpowiada po prostu. - Mam czas, bo od lat jestem na emeryturze, podobnie jak mój mąż, który mi pomaga”. Najtrudniejsze jest zdobycie funduszy. Stąd apel do Czytelników o pomoc, choćby w formie przeznaczenia jednego procentu z podatku dochodowego na cele fundacji - Fundacja Przyjaciół Wilna i Grodna
„Serce Dzieciom”, nr konta: Bank Millennium 51 1160 2202 0000 0000 4198 4590.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przed konklawe odbędą się jeszcze 2 kongregacje generalne

2025-05-05 15:22

[ TEMATY ]

Watykan

konklawe

Stolica Apostolska

kongregacja generalna

Vatican Media

10. Kongregacja Generalna

10. Kongregacja Generalna

Zakończyła 10. kongregacja generalna – pierwsza z dwóch, które przewidziane są dzisiejszego dnia. Podsumowując ją, dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, podkreślił, że rozmowy przebiegają w taki sposób, aby każdy z kardynałów miał możliwość zabrania głosu. Przedstawił też najnowsze informacje dotyczące przygotowań logistycznych do konklawe.

Różnorodność poruszanych tematów
CZYTAJ DALEJ

Siedmiu braci z zakonu kapucynów zginęło w wypadku

2025-05-06 07:32

[ TEMATY ]

wypadek

Adobe Stock

Siedmiu młodych zakonników z nigeryjskiej wspólnoty Braci Mniejszych Kapucynów zginęło w wypadku drogowym, do którego doszło w sobotę na południu w górzystej części Nigerii.

Z oświadczenia wydanego w poniedziałek przez Johna-Kennedy'ego Anyanwu, kustosza klasztoru kapucynów w Enugu, wynika, że 13 zakonników z katolickiej wspólnoty w Ridgeway w stanie Enugu jechało na południe do Obudy, miasta leżącego w stanie Cross Rover, gdzie odpoczywali w górskim kurorcie Obudu Ranch Resort.
CZYTAJ DALEJ

Grzegorz Braun spalił unijną flagę przed kopalnią Wujek

2025-05-06 15:10

[ TEMATY ]

Grzegorz Braun

PAP/Michał Meissner

Europoseł, kandydat na prezydenta Grzegorz Braun spalił we wtorek unijną flagę przed Krzyżem-Pomnikiem Dziewięciu z Wujka, znajdującym się przy kopalni Wujek w Katowicach. Krzyż-Pomnik upamiętnia śmiertelne ofiary krwawej pacyfikacji strajkującej załogi tego zakładu w 1981 r.

Wcześniej we wtorek Braun wraz z posłem Robertem Fritzem (niez.) uczestniczył w - jak to określili - "interwencji poselskiej" w Ministerstwie Przemysłu w Katowicach. Wywieszoną tam unijną flagę Braun zdjął, podeptał i zabrał ze sobą. Przedstawiciele resortu zapowiedzieli zawiadomienie ws. zniszczenia mienia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję