Człowiek współczesny coraz częściej żyje w trwodze i lęku przed
bliźnim, wydarzeniami i przyszłością. Boi się o los swoich bliskich,
samego siebie, a także ojczyzny, która powinna mu być Matką i Domem.
Szuka dobra, a tak trudno dostrzec je wokół siebie, na ekranie telewizora,
w radiu czy w czasopismach. Bardziej natrętne jest zło, które potrafi
się przebić szybko do wyobraźni zaganianych i zagubionych ludzi.
Sierpniowa pielgrzymka Ojca Świętego Jana Pawła II do
Polski wzbudziła niespotykane w dziejach zainterosowanie rodaków,
bo przybył do ojczyzny Arcymistrz Słowa, przynoszący zawsze ludziom
DOBRO, którego jesteśmy wszyscy tak bardzo spragnieni. Wszyscy wsłuchaliśmy
się w jego słowo, które nigdy nie jest puste. Dobre słowo zawsze
ratuje ludzi z dna rozpaczy, daje nadzieję wyjścia z każdej sytuacji,
łagodzi cierpienie duchowe i fizyczne, odpiera samotność i czyni
życie przyjazne, nawet, gdyby materialnie się nie powodziło. Papież
swoją wizytą, w kraju nękanym problemami ekonomicznymi, społecznymi
i frustracją, przypomniał, że wyjściem z tych dolegliwości jest przestrzeganie
w codziennym życiu Dekalogu oraz zaufanie Miłosierdziu Bożemu. To
przecież sam Chrystus powiedział o Sobie: "Ja jestem, nie lękajcie
się" (Mk 6, 50).
W 5-tysięcznym miasteczku odwiedzam 41-letniego Andrzeja,
który osiem lat temu uległ wypadkowi samochodowemu i od tego czasu,
wskutek urazu kręgosłupa, ma niewładne wszystkie kończyny. Wtedy,
w czasie długich bezsennych nocy, odzyskał wiarę w Chrystusa. Postanowił
nie tylko zatroszczyć się o swoje sprawy, ale także powołał koło
ludzi niepełnosprawnych, wyciągając ich z mieszkań, skąd wstydzili
się wychodzić nawet na ulicę. Dzięki Andrzejowi, poruszającemu się
wyłącznie na wózku inwalidzkim, prawie stu niepełnosprawnych odzyskało
radość życia. Wspólnie organizują wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne,
wycieczki, ogniska. Powstaje pracownia komputerowa. Andrzej ma szczególny
dar rozmawiania, dlatego z taką łatwością dociera do sponsorów jego
dobroczynnych akcji. Dzięki niemu setki dzieci i młodzieży otrzymało
paczki bożonarodzeniowe. Spotkanie wigilijne łączy inwalidów i pełnosprawnych
sprawiając, że wszyscy czują się jedną rodziną.
Tak wielka jest moc dobrego słowa, a przecież posługiwanie
się nim nic nie kosztuje. Wystarczy: odezwać się do sąsiada w tramwaju,
autobusie, pociągu czy kolejce, przedzwonić do samotnej wdowy, zastukać
do chorego sąsiada i zapytać uprzejmie, czy mu czegoś nie brakuje,
pójść do szpitala, by odwiedzić kogoś, kogo nikt nie odwiedza, zajść
do domu dziecka, by wysłuchać tego, które codziennie oczekuje na
przybycie swoich rodziców...
Głód dobra. Brak życzliwego słowa niszczy nawet najbogatszych
ludzi, którzy w tęsknocie za usłyszeniem dobrego słowa gotowi są
oddać cały swój doczesny majątek. Z takimi ofertami spotykała się
Matka Teresa z Kalkuty, niejednokrotnie podkreślająca, że największą
chorobą naszych czasów jest samotność.
Częstokroć w swoich wizytach fotodziennikarskich po całym
kraju spostrzegam, że wszyscy: uczeni i prości, duchowni i świeccy,
zamożni i ubodzy... są bardzo wrażliwi na dobre, szczere słowo. Łakną
go. Mają już dość bratobójczych wojen, przemocy, terroru, pogardy,
afer, złodziejstwa, którymi tak chętnie epatują programy telewizyjne,
radiowe i prasa. Ze sposobu przygotowywania dzienników informacyjnych
i programów można by wywnioskować, że na świecie w ogóle nie ma dobra.
A przecież dobro przeważa, trzeba się nim budować i uczyć poprawnego
życia. Gdyby tak nie było, świat już dawno przestałby istnieć. JA
JESTEM, NIE LĘKAJCIE SIĘ - te słowa naszego Boga-Człowieka wspierają
każdego, kto Mu zaufał, kto poszedł za Nim, zgodnie ze wskazaniami
Dobrej Nowiny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu