Reklama

Rocznica Cudu nad Wisłą

18. decydująca bitwa świata

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ryngrafem Maryi

84 lata temu 15 sierpnia 1920 r. na przedpolach stolicy Polski toczyła się krwawa bitwa - zwana „warszawską”, określana „Cudem nad Wisłą” lub, jak mówił lord D’Abernon, „18. decydującą bitwą świata”. Dla nas, Polaków, to był bój o „być lub nie być”. To była walka o czas przeszły - czyli o prawo do własnej, niezafałszowanej historii, o ówczesną teraźniejszość - by móc wreszcie rozpocząć budowę własnego państwa, o które walczyliśmy we wszystkich powstaniach narodowych, i o przyszłość, w której będziemy gospodarzami we własnym domu. Była to również walka o świadomość narodową, która współcześnie w sposób zamierzony, zaplanowany jest niszczona przez liczne polskojęzyczne media! Dzisiaj jest okazja, by przypomnieć i zapamiętać, iż to, że istniejemy jako naród, zawdzięczamy ofierze żołnierza polskiego, którego święto obchodzone 15 sierpnia jest nierozerwalnie związane ze świętem Matki Bożej. Nie jest to przypadek. Rycerz, a później żołnierz polski, od zarania naszej państwowości był związany z Matką Bożą. Na polach bitew uczestniczono we Mszach św. i żarliwie modlono się do Przenajświętszej Panienki. Idących do powstań narodowych matki błogosławiły i zawieszały im ryngrafy z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej, Ostrobramskiej czy Mariampolskiej - w zależności od dzielnicy, z której powstańcy się wywodzili. „Bogurodzica Dziewica Bogiem sławiena Maryja - ziści nam, spuści nam swego Syna Gospodzina, Kyrie eleison...” - śpiewaliśmy. Waga i moc tych słów przeogromna, więcej ważą niż miecz.

Rok 1919

11 listopada 1918 r. zakończyła się I wojna światowa. Niemcy kapitulowały, ale tylko na zachodzie. Natomiast na wschodzie, od Dyneburga poprzez Białoruś, Ukrainę aż po Don stała potężna, uzbrojona po zęby armia niemiecka (należy dodać, że zdeterminowana przez propagandę bolszewicką) i nie wiadomo było, w którą stronę skieruje bagnety. Jak podaje Jan Dąbski: „Z początkiem lutego 1919 r. przyszło wskutek interwencji wojsk sprzymierzonych, do porozumienia z Niemcami, w tym duchu, że Niemcy zobowiązali się nie wpuszczać wojsk sowieckich na opuszczane przez siebie terytoria, aż do chwili, kiedy na miejscu oddziałów niemieckich staną wojska polskie”. W myśl umowy, oddziały wojsk polskich przeszły przez strefę wojsk niemieckich i wyszły na linię od rzeki Niemen po Prażan, Kobryń, Białystok. W kilka dni później doszło do pierwszych starć z wojskami sowieckimi nadchodzącymi z kierunków: Wilna, Paranina i Pińska. Do dzisiejszego dnia trwają spory i dyskusje wśród publicystów, historyków i polityków - po co szliśmy na Wschód? Istnieje sto różnych koncepcji, zależnie od opcji politycznych dyskutujących. A odpowiedź jest prosta: bo tak nakazywało nam prawo moralne! Moralnym obowiązkiem było iść na Wschód. Nie zapominajmy, to były obszary Rzeczypospolitej przedrozbiorowej - nie Polski, ale Rzeczypospolitej jako państwa. Szliśmy tam nie jako ciemiężyciele, lecz po to, by budzić poczucie narodowości wśród Białorusinów i Ukraińców. Jednakowoż istniały również względy polityczne i militarne. Naczelnik Państwa i Wódz Naczelny Józef Piłsudski nie chciał poprzestać na osiągniętych już wynikach, lecz postanowił dążyć do uzyskania od Rosji przedrozbiorowych granic polskich, aby narody niegdyś do Polski należące mogły teraz uzyskać z jej rąk wolność i pomoc do zorganizowania własnego bytu państwowego i stać się, w imię wspólnego interesu: obrony przed zaborczością rosyjską - jej naturalnymi sojusznikami. Takie myśli stale przewijają się w licznych wspomnieniach z tamtego okresu, m.in. w książce Wojna Polska kpt. Przybylskiego. Po podpisaniu umowy z atamanem Semenem Petlurą, dotyczącej odbudowy Państwa Ukraińskiego, poszliśmy na Kijów i zdobyliśmy go. U boku armii polskich szły: armia ukraińska, oddziały białoruskie i... rosyjskie. Nie była to więc sprawa tylko nas, Polaków! Nie udało się stworzyć niepodległych państw: Ukrainy i Białorusi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Strategiczna linia

Nie sposób w krótkim szkicu przedstawić całej gry politycznej, meandrów polityki wewnętrznej i zagranicznej oraz niechęci, jaką obdarzali nas zarówno Anglicy, jak i Francuzi, którzy tak bardzo bali się, by nie zrobić krzywdy Rosji - nawet bolszewickiej. Zapamiętajmy! Cofamy się na całej linii frontu, aż do przedmieść Warszawy. Przez czerwiec i lipiec trwają niewiarygodnie ciężkie walki. W Belgii, w Spa, odbywa się międzynarodowa konferencja, dotycząca konfliktu polsko-sowieckiego, która w osobach lordów Lloyda George’a i Curzona wydaje nas właściwie w ręce Sowietów. Wilno dla Litwinów, Małopolska - znak zapytania, sprawa Śląska Cieszyńskiego - nierozstrzygnięta i Traktat Polsko-Gdański - same niedomówienia. Granicę jednak ustalono (10 lipca 1920 r. w Spa) według Curzona, czyli tak, jak dzisiaj. Panowie Kamieniew i Krasin na granicę wschodnią wyrażają zgodę i … stawiają warunki nie do przyjęcia! Armia polska ma być zredukowana do 50 tys. żołnierzy i 10 tys. oficerów i administracji. Reszta uzbrojenia i sprzętu przekazana zostanie Rosji. Polski przemysł zbrojeniowy ma być zlikwidowany. Rosja uzyska prawo swobodnego tranzytu ludzi i towarów (czyli bezpłatnie). Ponadto linia kolejowa Grajewo-Białystok-Wołkowysk, przechodząca przez terytorium polskie, pozostaje w całkowitym władaniu Rosji, a poza tym to życzą nam „wszystkiego najlepszego”. Dosłownie! Bezczelność i cynizm pod patronatem „naszych przyjaciół” z tzw. Ententy. W Anglii trwają strajki przy ładowaniu w portach zaopatrzenia wojennego dla Polski. To samo we Francji. Trudności w przetransportowaniu Armii pod dowództwem gen. Hallera do Polski. Belgia, a używając współczesnego języka - Bruksela i Holandia wstrzymują pomoc medyczną i żywnościową. Nasi południowi sąsiedzi - Czesi zatrzymują transporty broni i amunicji, szczególnie artyleryjskiej, nie przepuszczają 30-tysięcznego Korpusu Kawalerii Węgierskiej, która szła na pomoc Warszawie. W USA odbywają się liczne manifestacje, demonstracje, protesty, i jak zwykle skierowane są w niewłaściwą stronę. Tak zachowywał się Zachód wobec narodu polskiego, który dopiero co wyzwolił się z pęt blisko dwustuletniej niewoli. O tym trzeba pamiętać szczególnie dzisiaj.

Reklama

Pozostaje walka!

Z perspektywy 84 lat niektóre wydarzenia wydają się zadziwiające. Uderzenie nocne batalionu por. Pogonowskiego, który podobno znalazł się w tym miejscu przypadkowo, a trafił w dowództwo odcinka frontu sowieckiego!
15 sierpnia wczesnym rankiem zagon ułanów idących poza liniami frontu dopada w Ciechanowie radiostację dla całego frontu rosyjskiego. Front staje się „ślepy”. Nieco wcześniej nad Bugiem ginie mjr Drohojewski. Ma przy sobie całą dokumentację naszej kontrofensywy. Jak to się stało, że na pierwszej linii z takimi dokumentami? Ale bolszewicy nie wierzą - całe szczęście - „to polska dezinformacja, nie damy się nabrać”. Siergiejew, jeden z dowódców sowieckich, przez lornetkę ogląda Warszawę - przenosi wzrok na kopuły soboru. Na propozycję bodajże Tuchaczewskiego, by się nieco wycofać (no bo ten wściekły opór Polaków... - prawdopodobnie wyczuwał, co to może oznaczać), usłyszał: „Nu, co ty, za dwie godziny będę defilował po placu Saskim”. Nie teraz! Dopiero za 24 lata wśród gruzów, których jesteście współtwórcami! Upał. Nieludzki upał przeplatany poranną mżawką. Ossów, Radzymin, Wołomin, Marki wielokrotnie przechodzą z rąk do rąk. W tyralierach pułków piechoty idzie młodzież wszystkich warstw społecznych. To młodzież rzemieślnicza, chłopska z okolicznych wsi, młodzież gimnazjów i liceów warszawskich - to dzieci Warszawy. Idzie wraz z nimi ks. Ignacy Skorupka w stule, z krzyżem w ręku, idą generałowie. To idzie cała Polska w obronie cywilizacji łacińskiej, w obronie chrześcijańskiej Europy. Czy Europa dzisiaj o tym pamięta? Polska młodzież niedoświadczona, nie ostrzelana w krwawych bojach dramatycznych dni 12, 13, 14, 15 sierpnia, mając przeciwko sobie doświadczonego żołnierza z I wojny światowej - nie uległa. Nie uległa, bo była wola walki, wola zwycięstwa. Rozumiano sens słów: „Bóg, Honor, Ojczyzna”, a to znaczy - wolność, suwerenność, niepodległość. To młody żołnierz polski uratował Europę niejako wbrew jej woli. Uratował świat przed zalewem bolszewickiego okrucieństwa. O świcie z 15 na 16 sierpnia znad Wieprza rozpoczęła się polska kontrofensywa. Zaczął się pogrom sowieckich armii. Daleko w polu między Markami a Warszawą stał krzyż. To podobno do tego miejsca doszli bolszewicy najbliżej Warszawy. Dalej nie poszli. To piechota polska w oparciu o ten krzyż, nie pozwoliła.

A dzisiaj?

Panowie Europejczycy, proponujecie konstytucję wyrastającą z rewolucji francuskiej - bez Boga, bez Krzyża, bez chrześcijaństwa. Myśmy to już przerabiali na polskiej ziemi przez blisko 50 lat. I zbierała ponure żniwo zbrodnicza ideologia komunistyczna. Brutalna propaganda niszczyła wiarę polskich dzieci i młodzieży, wykolejała je i okaleczała. Pozbawiano Polaków poczucia tożsamości oraz godności narodowej. Teraz chce się kontynuować to samo poprzez konstytucję europejską?
Czy dzisiaj jesteśmy w stanie zrozumieć, ocenić wielkość zwycięstwa sprzed 84 lat? Jak to się stało, że wygraliśmy, pomimo tak licznych przeciwności? Przede wszystkim byliśmy zjednoczeni. Mieliśmy znakomitego wodza, bardzo dobrych dowódców na każdym poziomie dowodzenia i świetnego żołnierza. To były pokolenia wychowane w duchu miłości do uciemiężonej Ojczyzny. W tamtym pokoleniu nie sprzedawano godności, honoru i ziemi polskiej. Niewdzięczną Europę uratowaliśmy. Sobie zapewniliśmy 20 lat niepodległości. Scaliliśmy trzy zabory w jeden organizm państwowy. Wychowaliśmy wspaniałe pokolenie roczników lat 20. To ci młodzi w 1939 r. staną przeciw nawale niemieckiej i bolszewickiej. Będą tworzyć nieśmiertelną w swej legendzie, wspaniałą Armię Krajową, będą walczyć pod niebem Anglii, w śniegach Narwiku, w piaskach Tobruku. Będą otwierać pod Monte Cassino drogę na Rzym, będą ginąć w błotach nad Miereją, a w Powstaniu Warszawskim powiedzą światu, że chcą być wolni i niepodlegli. To powojenne męczeństwo ludzi z Organizacji „Wolność i Niezawisłość”, Narodowych Sił Zbrojnych, Batalionów Chłopskich, Narodowego Związku Wojskowego, Konspiracyjnego Wojska Polskiego, Oddziałów Leśnych drugiej konspiracji przypominało możnym tego świata, że gdy chodzi o Polskę, to zapłacimy każdą cenę i bez kompromisów. Każdy kompromis ociera się o zdradę. Znaleźliśmy się w Europie, a czyż nie byliśmy w niej od tysiąca lat? Jesteśmy w Unii - ale jakiej? I trzeba otwarcie powiedzieć: nihilistycznej, przeżartej permisywizmem, o dewiacjach moralnych, uznawanych za normę. Czy o taką Europę przelewaliśmy krew!?
Trzeba sobie zdawać sprawę, że jeżeli nie chcemy przekreślić tamtego zwycięstwa, to uważnie przyglądajmy się naszej współczesności. Należy wiedzieć, że w dobie obecnej dalej toczy się walka o przeszłość, o teraźniejszość, o przyszłość, o Polskę. Walki tej nie wolno nam przegrać.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian, żołnierz, męczennik

[ TEMATY ]

św. Florian

Archiwum OSP Kurów

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję