Reklama

Dedykowane rządzącym

O czym mówią bezrobotni

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O pracy

Od kilku miesięcy przechodzę obok Urzędu Pracy. Dwa, trzy razy dziennie. Mijam ludzi stojących na skwerku przed głównym wejściem. Duży budynek i duży skwer rano zawsze pełne są ludzi. Poznaję niektóre twarze, kłaniamy się sobie z daleka, uśmiechamy grzecznościowo. Mężczyźni najczęściej stoją w małych grupkach, palą papierosy, o czymś zaciekle dyskutują. Zazwyczaj o pracy - jej braku oraz o braku siły, by jeszcze raz przyjść tutaj, stanąć w kolejce, potem odhaczyć się u urzędniczki i odejść z niczym. Kobiety zwykle idą szybkim krokiem, spieszą się, bo przecież zostawiły dzieci. Czasem tylko przystaną na chwilę z dawną koleżanką z pracy. Pożalą się, wymienią informacje: „gdzie przyjmują”, „co słychać u innych dziewczyn” - i tyle na temat życia towarzyskiego bezrobotnych.
W Warszawie powstał Ruch Inicjatyw Społecznych „Praca” - nowa inicjatywa katolików świeckich. Ruch ma organizować giełdy pracy i szkolenia dla bezrobotnych. Jego kapelanem został ks. Wiktor Ojrzyński, proboszcz parafii św. Huberta w Zalesiu, gdzie od wielu lat odbywają się spotkania chrześcijańskich przedsiębiorców. Ruch ma funkcjonować w całej Polsce na poziomie parafii i samorządu. To pomysł na parafialne biura pomocy bezrobotnym - z psychologami i specjalistycznymi szkoleniami - ułatwiające kontakt z miejscowymi urzędami pracy. To również pomysł na małe, lokalne giełdy pracy, gdzie miejscowi pracodawcy szybko znajdą odpowiednich ludzi. Ruchowi zależy na tym, by tam, gdzie panuje marazm, zaczęło się coś dziać. Od jesieni br. Ruch „Praca” uaktywni specjalny serwis w Internecie, gdzie można będzie uzyskać potrzebne informacje, praktyczne porady, a przede wszystkim oferty pracy.

Z polityką w tle

Wczoraj pod pośredniakiem jakiś człowiek w średnim wieku o wyglądzie intelektualisty, bardzo podenerwowany, mówił głośno:
- Czy ci na górze nie wiedzą, że siedzą na beczce prochu? Ile naród może jeszcze wytrzymać? Gdy pojawi się jakiś przywódca, pójdziemy za nim na ulice i barykady... Nie mamy nic do stracenia.
Ciarki chodzą po plecach. Tym przywódcą nie jest jednak Lepper, chociaż właśnie wśród bezrobotnych liczy na największy elektorat.
- Wygląda dziwnie i gada jak matoł - śmieją się pod pośredniakiem. - Dawniej naród był ciemny, ale dziś... ludzie mają szkoły i już nie uwierzą w żadne tam 100 milionów na twarz, jak mówił Wałęsa, ani w to, że każdy dostanie mieszkanie od Kwaśniewskiego. Sezon gruszek na wierzbie minął...
Komu wierzą? Nikomu. Rozczarowali ich i ci z prawa, i ci z lewa. Bardziej bolały zdrady tych z prawej. Były od „swoich”. Teraz więc nie ufają dosłownie nikomu - żadnej władzy ani policji, ani lekarzom, ani nauczycielom czy urzędnikom.
Nikomu. Trudno będzie namówić ich na pójście do urn wyborczych. Zwłaszcza tych europejskich. Są przekonani, że kolejne wybory to jedynie zmiana warty przy tzw. korycie. Mają dość bycia karmą dla cwaniaków poprzebieranych w szatki humanistów.
Tydzień temu znów przyszedł ten człowiek. Wysoki blondyn, przy kości, w skórze. Szuka robotników na dzień, dwa - na budowę. Płaci po 5 zł za godzinę. Momentalnie otacza go kordon chętnych. Blondyn bryluje, opowiada dowcipy, poucza, zwraca na siebie uwagę przechodniów. Słyszę, jak śmieje się głośno, rubasznie, z drobnego łysego mężczyzny:
- A ty, dziadziu, gdzie się pchasz? Do czego mi jesteś potrzebny?! Jazda stąd! Tylko powietrze zabierasz...
Paru chichocze razem z prymitywem w skórze, inni odwracają głowy. Drobny mężczyzna blednie, coś mówi, ale zagłusza go rechot innych. Wypychają go na zewnątrz kordonu. Jeszcze próbuje się przebić, jeszcze wspina się na palce...
- Mam dopiero 45 lat - mówi nagle do mnie, jakby z usprawiedliwieniem, przepraszająco.
Twarz dziewczyny wydaje się znajoma. Poznaje mnie. Podchodzi, przypomina jakieś spotkanie sprzed roku. Pyta, czy u mnie w firmie nie ma pracy.
- Co umiesz robić? - pytam.
- Jestem po ekonomiku. Rodzice mówili, że to dobry fach - księgowa. A tu, gdzie nie pójdę, pytają o język obcy i pracę na komputerze. U nas w budzie była, co prawda, pracownia komputerowa, ale ciągle zamknięta. A angielski? Gdybym wiedziała, że to takie ważne... Dziewczyny tylko tekstów piosenek z gazet uczyły się na pamięć. A tam, wiesz, piszą tak, jak się mówi...
Wygląda wyzywająco, czyli - zgodnie z ostatnimi trendami w modzie - ubrana skąpo i w papuzich kolorach. Pracuje dorywczo jako hostessa w supermarketach. Promuje różne serki, jogurty i proszki do prania. Cały dzień na nogach. W pośredniaku szukają dziś ludzi do pracy przy zbiorze truskawek. Pogardliwie wydyma wargi. Nużące chodzenie przez 12 godzin w przebraniu wiosny, czyli w prześcieradle i w plastikowym wianku na głowie, to jednak coś innego niż babranie się w błocie. Marzy o wyjeździe z Polski. W jej dzielnicy wiszą plakaty o pracy dla kobiet w Niemczech. Dziadkowie powiedzieli, że zrzucą się na bilet i wkupne dla pośrednika. Wyjedzie i wyjdzie za mąż za Niemca.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Zróbcie coś z tym

Być człowiekiem przedsiębiorczym - pod takim hasłem Stowarzyszenie „Labor” organizuje warsztaty dla młodych bezrobotnych warszawiaków. Warsztaty mają na celu uaktywnienie młodych, którzy skończyli szkołę zawodową i nie potrafią odnaleźć się na rynku pracy. Cykl spotkań ma im pomóc w zrozumieniu zasad, jakimi się on rządzi, uwierzyć we własne siły i odkryć swoje talenty. To jeden z pomysłów do powielenia w innych diecezjach.
Czy Kościół może pomóc? Aż strach zadać to pytanie pod pośredniakiem - z góry wiadomo, co człowiek usłyszy. A tu niespodzianka: - Nie może - słyszę odpowiedź. Nie stworzy nowych miejsc pracy, nie on ustala w tym kraju rynkowe reguły gry. Nie ustala podatków, wydatków ani planu oszczędności. Nie decyduje o tym, która fabryka ocaleje, a która pójdzie pod młotek - udowadnia pan o wyglądzie inteligenta.
Jednak to Kościół jest twórcą Caritas - największej organizacji charytatywnej w Polsce, dla której pracuje 40 tys. wolontariuszy i która regularnie wspiera milion biednych, bezrobotnych i bezdomnych. To gigantyczne przedsięwzięcie działa bez zarzutu (czytaj: bez skandali). Wolontariusze robią, co mogą. Zajmują się skutkami - nie przyczynami bezrobocia. Czy „skutki” spod pośredniaka doceniają Caritas?

Reklama

Nie załamujmy rąk...

Stoi na brzegu krawężnika. Wysoki, szczupły, niemłody. Czeka na kogoś, kto szuka robotnika sezonowego. Podobno bierze każdą robotę. Ma troje dzieci i dyplom politechniki. Jest małomówny, nie lubi obcych. Kiedy podjedzie usmarowany błotem dostawczak, wsiądzie do środka razem z kilkoma innymi mężczyznami.
- Ogrodnik stawia nowe foliówki. Robota na tydzień - słychać tych, którym nie udało się „załapać”. - Ogrodnik nieźle płaci.
Małomówny ma szczęście do roboty. Sama go znajduje. Może dlatego, że nie jest wybredny. Jak masz rodzinę do wykarmienia, chowasz honor do kieszeni - tak to działa.
Nauczycielka przed emeryturą sprzedaje szczypiorek w warzywniaku. Przychodzą uczniowie, którym stawiała dwóje. Mają taki wyraz twarzy, że czuje się upokorzona.
- Upadasz na dno, gdy nagle tracisz robotę. Masz rodzinę i mieszkanie albo samochód wzięte na kredyt, bo nieźle zarabiałeś. Mijają miesiące i już nie ma od kogo pożyczyć. Łapiesz, co się da - bez etatu, na czarno, nie śpisz po nocach...
- Albo płacisz rachunki, albo kupujesz jedzenie. Wreszcie pękasz... - to znów pan o wyglądzie intelektualisty. - Czy ktoś w tym kraju liczy ofiary braku nadziei - ojców rodzin, co kończą ze sznurem na szyi; staruszki, którym ustaje nagle praca serca, a w szufladzie leży stos niewykupionych recept na wieńcówkę... A w telewizji dwóch posłów robi eksperyment, jak przeżyć miesiąc za 500 zł. Normalnie wydają pewnie 10 razy tyle...

Czasy kopciuszka minęły

Co 10. osoba w Polsce żyje poniżej minimum socjalnego, co 2. osoba żyjąca w nędzy ma poniżej 19 lat, co 3. jest dzieckiem - to dane Caritas, zebrane w związku z akcją „Kromka chleba”. Pieniądze z tej akcji, a było ich w 2003 r. prawie 2 miliony, zostały przekazane na dożywianie, pomoc bezdomnym, bezrobotnym i ich rodzinom. Dzięki temu dożywiano kilkaset tysięcy osób dziennie i wysłano na wakacje 100 tys. dzieci. Akcja ma też uwrażliwić społeczeństwo na potrzeby innych.
- Kościół za mało chwali się tym, co dobrego dzieje się w parafiach - uważa ks. Dariusz Kowalczyk SJ. - W wielu diecezjach uruchomono biuro pośrednictwa pracy. Czasem jest to inicjatywa odgórna, czasem wprowadzają ją sami proboszczowie, którzy - widząc tragedię swoich parafian - próbują coś zrobić. Czasem rzecz najprostsza jest bezcenna. W tych biurach pracują wolontariusze. Do biura w Sosnowcu przychodzi dziennie ok. 40 osób. Nie tylko po to, by znaleźć pracę, ale też, by nauczyć się metod jej poszukiwania. Nieraz nie ma kto bezrobotnemu napisać życiorysu, nie ma kto przekonać, że praca poza miejscem zamieszkania to nie koniec świata. Wolontariusze biura kupują codziennie gazety, przeglądają internetowe giełdy pracy, kontaktują się z pracodawcami, gromadzą propozycje nawet dorywczych zajęć, uczą bezrobotnych, jak „dobrze się sprzedać”. Specjaliści od wizerunku twierdzą, że przekonanie, iż jak jesteś w czymś dobry, to i za piecem cię znajdą, to nasza, Polaków, skaza narodowa. - Nie znajdą! Czasy Kopciuszków i karocy z dyni minęły bezpowrotnie - przekonuje Aneta Sita, doradca zawodowy z Warszawy. Ważne jest, by osoby poszukujące pracy uzbroiły się w cierpliwość.
Wojciech Korfanty uważał, że dramat i zło czasów są konsekwencją wyprania ustroju społecznego z prawa moralnego. Mamy dziś do czynienia z takim „wypraniem” i stajemy wobec niego trochę bezradni. A przecież, jak mawiał śp. bp Jan Chrapek - „Solidarność z ubogimi nie jest najważniejszym zadaniem Kościoła, ale jest konsekwencją wiary. Najważniejszą misją Kościoła jest głoszenie Chrystusa Zmartwychwstałego. Trudno jednak być człowiekiem wierzącym, żyć Słowem Bożym, a jednocześnie nie dostrzegać obok siebie ludzi potrzebujących”.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wy jesteście przyjaciółmi moimi

2024-04-26 13:42

Niedziela Ogólnopolska 18/2024, str. 22

[ TEMATY ]

homilia

o. Waldemar Pastusiak

Adobe Stock

Trwamy wciąż w radości paschalnej powoli zbliżając się do uroczystości Zesłania Ducha Świętego. Chcemy otworzyć nasze serca na Jego działanie. Zarówno teksty z Dziejów Apostolskich, jak i cuda czynione przez posługę Apostołów budują nas świadectwem pierwszych chrześcijan. W pochylaniu się nad tajemnicą wiary ważnym, a właściwie najważniejszym wyznacznikiem naszej relacji z Bogiem jest nic innego jak tylko miłość. Ona nadaje żywotność i autentyczność naszej wierze. O niej także przypominają dzisiejsze czytania. Miłość nie tylko odnosi się do naszej relacji z Bogiem, ale promieniuje także na drugiego człowieka. Wśród wielu czynników, którymi próbujemy „mierzyć” czyjąś wiarę, czy chrześcijaństwo, miłość pozostaje jedynym „wskaźnikiem”. Brak miłości do drugiego człowieka oznacza brak znajomości przez nas Boga. Trudne to nasze chrześcijaństwo, kiedy musimy kochać bliźniego swego. „Musimy” determinuje nas tak długo, jak długo pozostajemy w niedojrzałej miłości do Boga. Może pamiętamy słowa wypowiedziane przez kard. Stefana Wyszyńskiego o komunistach: „Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził”. To nic innego jak niezwykła relacja z Bogiem, która pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na drugiego człowieka. W miłości, zarówno tej ludzkiej, jak i tej Bożej, obowiązują zasady; tymi danymi od Boga są, oczywiście, przykazania. Pytanie: czy kochasz Boga?, jest takim samym pytaniem jak to: czy przestrzegasz Bożych przykazań? Jeśli je zachowujesz – trwasz w miłości Boga. W parze z miłością „idzie” radość. Radość, która promieniuje z naszej twarzy, wyraża obecność Boga. Kiedy spotykamy człowieka radosnego, mamy nadzieję, że jego wnętrze jest pełne życzliwości i dobroci. I gdy zapytalibyśmy go, czy radość, uśmiech i miłość to jest chrześcijaństwo, to w odpowiedzi usłyszelibyśmy: tak. Pełna życzliwości miłość w codziennej relacji z ludźmi jest uobecnianiem samego Boga. Ostatecznym dopełnieniem Dekalogu jest nasza wzajemna miłość. Wiemy o tym, bo kiedy przygotowywaliśmy się do I Komunii św., uczyliśmy się przykazania miłości. Może nawet katecheta powiedział, że choćbyśmy o wszystkim zapomnieli, zawsze ma pozostać miłość – ta do Boga i ta do drugiego człowieka. Przypomniał o tym również św. Paweł Apostoł w Liście do Koryntian: „Trwają te trzy: wiara, nadzieja i miłość, z nich zaś największa jest miłość”(por. 13, 13).

CZYTAJ DALEJ

To święty również na dzisiaj

Niedziela Ogólnopolska 42/2010, str. 8-9

wikipedia

Czy kanonizacja średniowiecznego kapłana z Zakonu Kanoników Regularnych ma jakieś znaczenie dla nas, żyjących w XXI wieku? Czy ks. Stanisław z krakowskiego Kazimierza, który świetnie rozumiał problemy XV-wiecznych parafian, potrafi zrozumieć nasze problemy - ludzi żyjących w epoce technicznej?

Stanisław Kazimierczyk, choć umarł w 1489 r., jest ciągle żywy i skutecznie działa w niebie. W rok po śmierci przy jego grobie Bóg dokonał 176 uzdrowień, które zostały udokumentowane. Do dzisiejszego dnia tych niezwykłych interwencji były setki tysięcy. Ludzie są uzdrawiani z wielu chorób, umacniani w realizowaniu trudnych obowiązków, podtrzymywani na duchu w ciężkich chwilach życia. Dzięki skutecznej interwencji Kazimierczyka ludzie odzyskują wiarę w Boga miłującego i są uzdrawiani ze zranień duchowych i psychicznych.

CZYTAJ DALEJ

Życie bez łaski to życie bez radości

2024-05-05 19:16

Marzena Cyfert

Suma odpustowa ku czci Matki Bożej Łaskawej Patronki i Opiekunki Małżeństwa i Rodzin.

Suma odpustowa ku czci Matki Bożej Łaskawej Patronki i Opiekunki Małżeństwa i Rodzin.

W kościele św. Karola Boromeusza przeżywano odpust ku czci Matki Bożej Łaskawej Patronki i Opiekunki Małżeństwa i Rodzin. Tym samym rozpoczęło się przygotowanie do jubileuszu 30. rocznicy koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej Łaskawej.

Eucharystii przewodniczył bp Maciej Małyga, który udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję