Co słychać u Kapucynów
na Krakowskim Przedmieściu
w Lublinie?
Dawno nie widziałem Ojca
na odpuście w Żdżarach.
Brak mi tej rozmowy
telefonicznej z Ojcem.
Tęsknię za listem od Ojca.
Ojciec tak ciekawie opowiadał
nam, księżom pochodzącym
ze Żdżar,
o Marcinie Duninie,
który urodził się we dworze
w Wale. Ochrzczony był
w Żdżarach.
Jest w księgach metrykalnych,
w żdżarskiej kancelarii
jego akt urodzenia
i chrztu. Uczył się w Kolegium
Jezuickim w Rawie,
potem w Bydgoszczy.
Piastował urzędy
i godności kościelne,
potem został
arcybiskupem w Poznaniu.
Był prześladowany
przez władze pruskie
za obronę praw Polaków.
Z jego polecenia powstała
książeczka do nabożeństwa
w języku polskim.
Książeczkę,
nazywaną Duninem,
szanowali wszyscy
jako skarb rodzinny.
Z tej książeczki
Polacy różnych zaborów
uczyli się modlić
i czytać po polsku.
Ojcze Michale!
Wiem, że Tata Ojca
był organistą
w Żdżarach.
Pamięta pewnie
taką ewangeliczkę bordową,
okutą srebrnymi ornamentami
po rogach.
Z niej ksiądz Bryndza,
potem Szepeta
czytali na ambonie lekcję
i Ewangelię w każdą niedzielę.
Ewangeliczka miała ręczną
dedykację:
Od Arcybiskupa
Marcina Dunina,
dla parafii Żdżary.
Ojcze, musimy zostawić
w żdżarskim kościele
jakąś pamiątkę o tym wielkim
Biskupie i Polaku.
Żdżarskie organy budował
przeszło sto lat temu Milczarski.
To jeden z niewielu instrumentów
w Polsce, które z tej firmy ocalały.
Na nich grał Tata Ojca.
Grała ponoć i Panienka ze dworu,
dziś błogosławiona
Maria Franciszka Siedliska.
Po remoncie przez panów Żychów
organy znów pięknie grają
i cieszy się tym pani Jola,
nauczycielka ze Żdżar,
która swym graniem i śpiewaniem
pomaga nam się modlić.
Za dobrych czasów Taty Ojca
na Sumę przychodził dziedzic
żdżarski - pan M. Łockowski
z całym dworem i orkiestrą.
Pan Łockowski szczycił się swą
orkiestrą w kościele i podczas
wizyt w sąsiednich dworach.
Cieszył się pewnie organista,
gdy widział przy ołtarzu
posługującego syna.
Modlił się pewnie i marzył,
żeby syn został księdzem.
I został.
Co więcej, było Was dwóch,
Ojciec i o. Florian Stępniak,
błogosławiony Męczennik,
kapucyn ze Żdżar,
a Ojciec go znał z bliska. Mój Boże!
Jak to się człowiek czuje,
gdy ma świętego kolegę
wyniesionego na ołtarze?
Został nam klasztor Kapucynów
w Nowym Mieście,
a tam
znów świętym znajomy Ojca,
- bł. o. Honorat Koźmiński.
Ojca to ci Znajomi
zabiorą prosto do nieba.
Wszystkie dzieciaki zabierali
rodzice w poniedziałek
do kapucynów,
aby dzieci zobaczyły
ruchomą szopkę.
Później to już nie do szopki,
ale do konfesjonału,
do kapucynów,
jechało się
z większymi grzechami.
Ojcze Kochany!
Na Rynku w Nowym Mieście
nie ma już radzieckiego czołgu.
Stoi z krzyżem
bł. Ojciec Honorat.
Tam modlą się
warszawscy pielgrzymi.
Niech zdrowie służy Ojcu.
Niech Bóg Ojcu błogosławi.
Do zobaczenia w Żdżarach,
na odpuście św. Anny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu