Reklama

Korzenie

By nie zagubić kluczy do rodzimej kultury...

Kiedyś zastanawiałem się na łamach „Niedzieli” nad zagadnieniem, czy dni łaciny są policzone. Mam jednak nadzieję, że zwolenników łaciny jest więcej niż przeciwników. I nie chodzi o samych znawców łaciny (o których już kiedyś powiedziano, że powinni być pod ochroną jak żubry), ale o ogół ludzi, którym nie wolno zamykać dostępu do źródeł ich kultury i tożsamości - źródeł, gdzie pilną straż trzymają filologowie klasyczni i znawcy antyku.

Niedziela Ogólnopolska 27/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

7 lipca br. mija pierwsza rocznica śmierci bp. Romana Andrzejewskiego, który był dobrze znany naszym Czytelnikom jako krajowy duszpasterz rolników. Ksiądz Biskup był również doskonałym filologiem klasycznym, znawcą m.in. łaciny, zatroskanym o losy tego języka. W naszym archiwum redakcyjnym zachował się jego artykuł na ten temat, którego nie zdążyliśmy opublikować za życia Księdza Biskupa. Czynimy to teraz, pragnąc uwrażliwić Czytelników „Niedzieli” na pielęgnowanie dziedzictwa naszej kultury, nierozerwalnie związanego z łacińską kulturą Europy.
Red.

Sygnały o niebezpieczeństwie

Reklama

Nie możemy jednak zasypiać w słodkim błogostanie, bo ostatnio można było dostrzec kilka sygnałów o niebezpieczeństwie.
Niedawno proszono mnie o przejrzenie przygotowanego do druku samouczka do łaciny, napisanego przez emerytowaną nauczycielkę tego języka, doktora filologii klasycznej. Jakie było moje zdziwienie, gdy w tym dobrym podręczniku autorka podawała przy liczebnikach szczegółowe objaśnienia cyfr rzymskich, ich odpowiedniki arabskie i krótkie informacje, jak one powstawały. Zastanowiłem się przez chwilę, czy rzeczywiście trzeba młodym adeptom nauki łaciny tłumaczyć, iż mniejsza cyfra przed większą oznacza minus, a po wiekszej - plus: IV= 4, VI =6. Przecież ja to wyniosłem ze szkoły podstawowej. Są pewnie ku temu jakieś racje - pomyślałem.
Na drugi dzień ktoś mi opowiadał, że tegoroczny maturzysta nie wiedział, jak odczytać numer wyciągniętego na egzaminie pytania, bo był napisany... po rzymsku: XVII. A dla usprawiedliwienia powiedział później z rozbrajającą szczerością, że koleżanka wyciągnęła pytanie XX i też nie wiedziała, co oznacza ten numer. A więc czego od nich chcą?
Doszła jeszcze rozmowa z pewnym księdzem, który kiedyś był pytany przez młodych ludzi, co to za napis kazał umieścić w kościele na witrażu: MDCCCCLXXXXVIII. A gdy odpowiedział, że to rok jego fundacji, proszono, by odczytał tę datę. Potem usłyszał: „Przecież prościej byłoby to napisać po arabsku: 1998”. Tak, prościej. Tym pewnie kierowano się przy automatycznych zapisach w komputerach, ale czy wszystko mamy czynić jak maszyny? A ja podziwiam, że znalazł się jeszcze ktoś exeunte saeculo (pod koniec wieku), kto wiedział, że na witrażu nie tylko dostojniej jest podać datę po rzymsku, ale i umiał wyrazić ją w formie rozwiniętej, z uwzględnieniem setek (DCCCC), bez skrótu 900 (CM). Nadarzyła się bowiem szczególna i niepowtarzalna okazja uwiecznienia wtedy tej dłuższej, piękniejszej wersji, ukazującej bieg wieków i dziesięcioleci, jakby narastania słojów na drzewie czasu, którego Panem jest Bóg. Takim napisem podkreślono pewną przestrzeń tajemnicy, jaka przystoi świętości tego miejsca (sacrum). Wersja „1998” pozbawiona jest mysterium, trąci ekonomiczną prozą, bankowym wydrukiem, gazetową szarzyzną.
Rozmowa potoczyła się dalej w kierunku przykazań Dekalogu, których kolejność pisana jest na tablicach w kościele po rzymsku, ale w modlitewnikach, przynajmniej ostatnio wydanych, podana jest po arabsku.
Podobnie zaznacza się dziś miesiące, dawniej pisane po rzymsku. Rozpowszechnia się też, propagowany w Internecie, zwyczaj odczytywania daty od końca, jak w piśmie hebrajskim, np. 02-06-13 zamiast 13 czerwca 2002 lub 13 VI 2002, czy też ostatecznie 13.06.2002. Szanując wkład Arabów i Żydów do ogólnoświatowej kultury, nie sposób nie reagować na objawy lekceważenia dziedzictwa rzymskiego, a zwłaszcza na nieumiejętność odczytywania przez młodzież rzymskich cyfr, mocno zakorzenionych w kulturze naszych ojców.
Kiedy to pokolenie zacznie gubić klucze do rodzimej kultury, będzie coraz bardziej z niej emigrowało na bezdroża... Jak długo to potrwa? Jak długo człowiek może żyć bez tej źródlanej wody duchowej? Kiedy jej zapragnie?

Znaki nadziei

Są objawy, że godzina pragnienia coraz bardziej się zbliża. Jako przykład można podać fakt, że księgarnie, nawet na prowincji, prosiły o sprowadzenie Słownika cytatów łacińskich pięknej edycji Wydawnictwa Literackiego. A kandydaci do liceum pytają o możliwość nauki łaciny. Są też chętni do jej studiowania na uniwersytetach. Wydział Filologii Klasycznej ma być za rok otwarty na Katolickim Uniwersytecie Ukraińskim, który został erygowany we Lwowie - mieście słynącym z dobrych tradycji językowych. Bo taka elita jest zawsze potrzebna do pielęgnowania łaciny i greki, języków stojących na straży - o dziwo! - narodowej kultury i tożsamości, wyrosłej na europejskim drzewie i wykarmionej jego sokami. Nie niszczą one bowiem lokalnych języków, ale dają im wewnętrzną siłę do ciągłego wzrostu i tworzenia nowych wyrazów.
Również pytania dotyczące integracji europejskiej siegają - jak widać - do korzeni ludów tego kontynentu, bo nie można być Europejczykiem bez respektowania greckich, rzymskich i biblijnych wartości. Na nich wyrósł gmach chrześcijańskiej Europy, gmach, którego fundamenty na przestrzeni wieków próbowali naruszyć niejedni barbarzyńcy. Na próżno. Europa bez tych wartości byłaby bezładną mieszaniną ludów sine patre, sine matre, sine genealogia (bez ojca, bez matki, bez rodowodu).

Papieskie przesłanie do nowej Europy

Wsparł nas Papież w liście do zjazdu Ku nowej konstytucji europejskiej, który odbył się w Rzymie w dniach 20-23 czerwca 2002 r., z inicjatywy Wikariatu Rzymu, przy współpracy z Federacją Uniwersytetów Katolickich Europy i Komisją Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE): „Rozliczne są korzenie duchowe, które przyczyniły się do utrwalenia wspomnianych tu wartości: od ducha Grecji po ducha Rzymu; od wkładu ludów łacińskich, celtyckich, germańskich, słowiańskich i ugrofińskich, po wkład kultury judaistycznej i świata islamu. Te różnorodne czynniki znalazły w tradycji judeochrześcijańskiej siłę zdolną do ich zharmonizowania, umocnienia i krzewienia. Uznając ten fakt historyczny, w obecnym procesie narodzin nowego ładu instytucjonalnego, Europa nie może ignorować swego dziedzictwa chrześcijańskiego, bo większa część tego, co stworzyła na polu prawa, sztuki, literatury i filozofii, powstała pod wpływem orędzia ewangelicznego” (n. 4).
Napawa mnie otuchą fakt, że tyle sił duchowych stoi w Europie na straży kultury i dobra człowieka. Filologowie klasyczni i miłośnicy kultury antycznej, zawsze czujni strażnicy najbardziej zdrowego humanizmu, niezamkniętego na wartości religijne, znajdują cennych sojuszników we wszystkich zalęknionych o swoją przyszłość na naszym kontynencie obywateli.
Ten lęk jest wyrazem instynktu samozachowawczego: „wrodzona «przynależność» człowieka do Boga, którego niezatarty obraz wyryty został w samej naturze każdego mężczyzny i każdej kobiety” (n. 5), nie pozwala traktować instytucji politycznych i władzy publicznej jako wartości absolutnych i wskazuje na priorytet godności osoby ludzkiej w stosunku do nich.
Coraz żywsza świadomość owej nadrzędności osoby nad systemem politycznym zbliża ludzi do siebie - zarówno wykształconych, jak i zwykłych zjadaczy chleba - łączy z sobą naukowców, literatów i rolników. Z tego przymierza wyrasta pragnienie, by żaden mieszkaniec naszego kontynentu, żaden naród nie był na marginesie, ale miał udział w budowie sprawiedliwego i trwałego pokoju u siebie i na całym świecie, w zbliżeniu odmiennych tradycji kulturowych, w kształtowaniu „humanizmu, w którym poszanowanie praw, solidarność i twórczość umożliwią każdemu człowiekowi spełnienie jego najszlachetniejszych dążeń” (n. 4). Taki humanizm jest otwarty na Boga.
Ryzyko - pisze Papież - jest przy „legitymizacji tych nurtów laicyzmu oraz agnostycznego i ateistycznego sekularyzmu, które prowadzą do wykluczenia Boga i naturalnego prawa moralnego z wielu dziedzin życia ludzkiego. W sposób tragiczny, jak to udowodniła sama historia Europy, zapłaciłoby za to przede wszystkim całe współżycie obywateli na kontynencie” (n. 5). Ale przecież po to jednoczy się Europa, by nie było tej koszmarnej powtórki, jak II wojna światowa, jak hitlerowskie obozy koncentracyjne i sowieckie łagry. Nie chcemy Europy bez Boga, bez jej dziedzictwa kulturowego, ale i bez tożsamości, a więc odrębności jednego narodu od drugiego. Dzieci tej samej rodziny są do siebie podobne, ale jednocześnie każde jest inne.
Nie zgadzając się na życie bez Boga, na emigrację z kultury i z historii, bronimy Europy, jej chrześcijańskiego wizerunku, ale i naszej tożsamości narodowej. Potrzeba nam czujności nie tylko na polu polityki i gospodarki, zwłaszcza rolnictwa, ale i wychowania młodego pokolenia. Jedni drugich powinni wspierać w tworzeniu nowego ładu europejskiego. Caveant consules...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Policjanci z Częstochowy chronią lobby LGBT?

2024-11-17 21:40

[ TEMATY ]

LGBT

lobby LGBT

Fundacja Życie i Rodzina

Komenda Miejska Policji w Częstochowie przoduje w liczbie spraw zakładanych proliferom za obronę życia i rodziny - informuje Fundacja Życie i Rodzina.

Każdego roku konkretni funkcjonariusze z tej komendy wzywają na przesłuchanie dziesiątki osób, które w sposób pokojowy broniły Jasnej Góry przed marszami równości. W bieżącym roku policjanci z Częstochowy wezwali już blisko 20 działaczy Fundacji Życie i Rodzina. Ludzie chodzą na przesłuchania, choć nie zrobili niczego złego.
CZYTAJ DALEJ

Karolina Kózkówna - chłopski doktor wiary

[ TEMATY ]

bł. Karolina

Archiwum

Pierwsza dusza do nieba, chłopski doktor wiary - tak mówiono o niej za życia i po przedwczesnej śmierci. Dziś zwykła dziewczyna ze wsi, która zginęła z rąk rosyjskiego żołnierza broniąc się przed gwałtem, jest patronką wsi, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (KSM), diecezji rzeszowskiej, przygotowań do Światowych Dni Młodzieży w 2016 r., będzie też ogłoszona patronką polskiej młodzieży. 18 listopada przypada 100. rocznica śmierci Karoliny Kózkówny.

W grudniu 1914 r. chłopi z niewielkiej podtarnowskiej wioski Wał Ruda odnaleźli ciało współmieszkanki, którą dwa tygodnie wcześniej, 18 listopada, rosyjski żołnierz wywlókł z domu żeby ją zgwałcić w pobliskim lesie. Choć ranił ją wielokrotnie, dziewczyna stawiała zacięty opór i zbrodnicza próba się nie powiodła.
CZYTAJ DALEJ

W czasie, kiedy to czytasz, wydarza się kolejny cud św. Szarbela...

2024-11-18 21:08

[ TEMATY ]

Szarbel Makhlouf

św. Szarbel

Mat.prasowy

Wygląd Św. Szarbela znamy wyłącznie z fotografii z 1950 r. na której jego wizerunek pojawił się w niewytłumaczalny dla nauki sposób, wykluczający fotomontaż, czy jakąkolwiek inną manipulację zdjęciem. W 1898 r. Św. Szarbel doznał udaru mózgu w czasie celebrowania Mszy św., w momencie, kiedy modlił się słowami „Ojcze prawdy. Oto Twój Syn - ofiara, aby Cię uwielbić. Przyjmij tę ofiarę”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję