Z ogromnym szacunkiem bierzemy chleb z tegorocznych żniw. Całujemy bochen chleba. To jest dar Boga. Owoc pracy rolników. Ten chleb wyrósł na polskiej ziemi, dojrzewał w kłosach, w których szumiał polski, nie obcy, wiatr. To chleb pieczony w polskich piecach, jakby w ogniu cierpień narodu, chleb, na którym matka - pomna starego obyczaju - kreśli nożem krzyż, zanim bochenek pokroi i rozda członkom rodziny. Czy może być pogarda dla chleba? Nie, nie może jej być u polskiego rolnika. I nie powinna być u nikogo. Może być tylko obrona tego chleba przed produktami importowanymi z zagranicy, ale nie pogarda. (...) Ktoś inny już przedtem wzgardził polskim rolnikiem i polskim chlebem. I to jest dramat polskiego rolnika. To tak jakby Matka Ojczyzna mu powiedziała: ty jesteś nam niepotrzebny. I już mu jest obojętne, który to rząd i kiedy tak bezmyślnie podpisywał na niego cyrograf, może tylko dlatego, że jakiemuś ministrowi w rachunkach coś nie pasowało. To nie powód, by krzywdzić chłopa. (...) Chłop zachował ziemię, religię i narodowość - wartości, dzięki którym można było zakreślić granice państwa, bo była przestrzeń, bo była ziemia, do której mogli wrócić wygnańcy. (...) Nie byliśmy narodem bez ziemi, dzięki chłopom, którzy wytrwali i ziemi się nie wyzbywali. Dwudziestolecie międzywojenne polskiej państwowości było tak owocne, że pogłębiło tęsknotę do posiadania suwerennego państwa, gdy po II wojnie światowej była wolność koncesjonowana. Oto trwałe skutki w duszy narodu, wynikające z samego faktu posiadania ziemi przez chłopów. Nie wolno o tym zapominać nigdy, również przy wchodzeniu do Unii Europejskiej.
Fragment kazania z Dożynek Jasnogórskich obchodzonych 6 września 1998 r.
Pomóż w rozwoju naszego portalu