Kuszą obietnicami o samodoskonaleniu się, poszerzeniu zdolności umysłowych i zasobów energii. Służą pomocą w odnalezieniu odpowiedzi na pytanie o cel i sens ludzkiego życia. Obiecują bezpośrednie doświadczenie Boga, zjednoczenie z Tym, który ma być Kosmiczną Energią. W rzeczywistości zagrażają naszemu życiu duchowemu, a niekiedy także psychicznemu i fizycznemu. O to, jaki wpływ mogą wywierać sekty i jak się przed nimi ustrzec, z o. Piotrem Sawą, który przez dwa lata pracował w Dominikańskim Centrum Informacji o Sektach i Zagrożeniach Duchowych we Wrocławiu, rozmawia Dorota Bareła.
DOROTA BAREŁA: - Jak w najprostszy sposób można określić sektę?
O. PIOTR SAWA: - Jej definicje są bardzo różne. Generalnie sekta to grupa destrukcyjno-przestępcza. Może to być zarówno stowarzyszenie osób prowadzących działalność przestępczą, jak też grupa, która czyni ludziom "bałagan" w głowie, a przy okazji stara się ich wykorzystać.
- W jaki sposób sekta oddziaływuje na swoich członków?
- Na czele sekty stoi lider, który bardzo często nie traktuje siebie jako zwykłego przewodnika grupy, ale jak boga, wymagając od członków całkowitego posłuszeństwa. Sekta sprawia, że człowiek przestaje krytycznie myśleć i staje się bezwładnym narzędziem w jej rękach. Może taki przykład. Ostatnio pracowałem z dziewczyną, która trafiła do satanistów w drugiej klasie liceum. Jej chłopak interesował się ostrym heavy metalem. Razem go słuchali, potem zaczęli chodzić na spotkania satanistyczne, przyjmować narkotyki. Bardzo szybko dziewczyna z biernego uczestnika stała się czynnym. Po to, aby otrzymać narkotyki na spotkaniu, rozprowadzała je w szkole. Z tego, co wiem, on usiłował podjąć leczenie. Ona pracuje teraz w agencji towarzyskiej, która jest dla niej formą ucieczki. Bo - co charakterystyczne w kontaktach z sektą - jej więzi z rodziną i ze znajomymi zostały zerwane. A gdy chciała odejść z sekty, okazało się, że nie ma dokąd pójść.
- Kto jest szczególnie narażony na odejście do sekt?
- Na pewno nie trafi tzw. "niedzielny katolik", który do kościoła przychodzi raz w tygodniu, bo tak go nauczono, a sprawami religijnymi w zasadzie się nie interesuje. Zagrożone natomiast mogą być osoby wrażliwe duchowo, które szukają w życiu jakiejś głębi.
- A nie takie, którym brakuje oparcia w najbliższych?
- Owszem, ale taki człowiek równie dobrze może popaść
w alkoholizm, a nie trafić do sekty. Żeby zainteresował się jakąś
grupą parareligijną, musi prowadzić poszukiwania duchowe.
Do sekty mogą też trafić ludzie, którzy "szukają drugiego
dna tego świata". Przykładem może tu być osoba, którą się opiekowałem.
Rozczytywała się ona w literaturze ezoterycznej, gdyż chciała zabłysnąć
przed otoczeniem swoją magiczną wiedzą. Nie mogła uwierzyć, że tym
światem rządzi Boża Opatrzność. Marzyła o byciu czarownikiem, takim
Harry Potterem, który zawładnie tajemnymi siłami - według niej -
rządzącymi światem. Przy ich pomocy chciała rozwiązać swoje problemy
w życiu osobistym i zawodowym. Szukała czarodziejskiej różdżki, za
pomocą której wszystko uda się jej poukładać. Warto zauważyć, że
w takie myślenie mogą wpaść nie tylko dzieci. Człowiek, o którym
mówię ma trzydzieści lat.
- Czy istnieje typ człowieka, którym sekty w ogóle się nie interesują?
- Na pewno osobami zbyt młodymi, do 16. roku życia. Zazwyczaj nie interesuje się też osobami starszymi. Wyjątek stanowią tu grupy nastawione na działalność zarobkową. Zdarza się, że w przeciągu miesiąca taka starsza zwerbowana osoba przepisuje na członków grupy swoje mieszkanie i emeryturę, w zamian za tzw. "opiekę". Wyznawcy są z nią w mieszkaniu od godziny 8.00 do 20.00, a potem zamykają babcię czy dziadka na klucz, a sami idą do domu.
- Jak to się dzieje, że nowym ruchom religijnym udaje się zwerbować tylu członków?
- Mamy w Kościele mnóstwo problemów, sekty podkreślają
więc jego grzeszność, podważają wiarygodność jako instytucji. Swoją
grupę przedstawiają natomiast jako bezgrzeszną, nieomylną, taką,
która wprowadza raj na ziemi oraz buduje boże królestwo.
Sekta może łatwo zwerbować także tych, którzy mają zbyt
małą wiedzę religijną. Werbujący może na przykład starać się nas
przekonać, że któryś z dogmatów jest sprzeczny z Pismem Świętym.
Przyjdzie mu to o tyle łatwo, że my, katolicy, nie mamy zakorzenionego
myślenia, że to, co mówi Kościół, jest oparte na Piśmie Świętym.
Niektórzy z nas są przekonani, że Kościół twierdzi swoje, a Pismo
swoje, że to są dwie sprzeczne rzeczywistości. Zapominają, że Duch
Boży działa w Kościele, że Pismo powstało w Kościele, dla Kościoła,
że to Kościół podał zasady jego interpretacji, a dogmaty ustanowiono
na jego podstawie. Członek sekty podważa naukę Kościoła, udowadnia,
że Kościół myli się także w innych rzeczach.
Niektórzy ludzie z sekt są dumni, że po miesięcznym kursie
Biblii wiedzą więcej niż ksiądz, który studiuje teologię co najmniej
sześć lat. Nieważne, że ksiądz może znać język grecki, hebrajski,
różne kodeksy biblijne. Werbujący, aby uwiarygodnić swoją naukę,
za przykład poda Apostołów, którzy w większości byli prostymi ludźmi.
A zapomni na przykład, że Paweł był człowiekiem bardzo wykształconym.
Do sekt trafiają też ludzie w jakiś sposób obrażeni na
świat, którzy w wąskiej grupie będą mogli wyrażać swój bunt. Zagrożeni
są także ludzie szukający różnego rodzaju wrażeń duchowych, a nawet
fizjologicznych. Ostatnio czytałem wykłady jednego z guru, który
miłość sprowadził do doznań fizycznych. Pisze on, że nie jest ważne
to, by się do partnera przywiązać, ale - by doświadczyć z nim jak
najwięcej przyjemności. Według niego, na początku związku należy
założyć, że gdy dwoje ludzi przestanie się sobą cieszyć, może się
rozejść. W ten sposób jego uczniowie nie skomplikują sobie życia.
Taka postawa może przyciągnąć tych, którzy nie szukają
prawdziwej miłości, ale zaspokojenia, czy to w dziedzinie seksu,
czy - w innym przypadku - narkotyków.
Kolejnym zagrożeniem są różnego rodzaju poglądy heretyckie.
Na przykład człowiek wykształcony, znający naukę Kościoła stwierdza,
że ma wizje. Na ich podstawie tworzy wspólnotę i zaczyna ewangelizować,
werbując setki osób. Ale to może być ruch protestancki, a nie sekta.
- A po czym to poznać?
- "Po owocach poznacie ich"- mówi Jezus. Duch Święty nie dzieli Kościoła. Sekta - w przeciwieństwie do protestantów - będzie miała charakter totalitarny, będzie decydowała o ważnych sprawach życiowych członków. Będzie izolowała ich od reszty społeczeństwa, uzależniając od siebie psychicznie i ekonomicznie, będzie wytwarzała ostry podział na to, co "święte" we wspólnocie i złe poza wspólnotą. Będzie wpajała swoim członkom przekonanie o elitarności ruchu i niechęci do jakiegokolwiek dialogu światopoglądowego. Pod pozorem działalności religijnej może także prowadzić działalność przestępczą. Ale nawet w Kościele katolickim może się zdarzyć jakiś ruch, który de facto będzie sekciarski. Jeżeli jednak zostanie on w Kościele, to Bóg jakoś go oczyszcza. Może jednak też odejść.
- Co w takim razie jest gwarantem pozostania w Kościele?
- Trwanie w Jego nauce.
Cechy, które może przejawiać osoba uzależniona od sekty:
Nie potrafi odnaleźć sensu poza grupą, którą postrzega jako doskonałą - w przeciwieństwie do tego, co poza nią
Jest zamknięta w sobie
Jest rozchwiana emocjonalnie
Zmienia styl ubioru na podobny do noszonego przez inne osoby w grupie, wystrój pokoju, muzykę, której słucha; mogą pojawić się w jej otoczeniu symbole okultystyczne
Jej mowa zaczyna przypominać wyuczoną lekcję
Niekiedy zmienia dietę
Obojętnieje wobec życia rodzinnego, rozrywek
Nie ogląda telewizji, nie czyta prasy, przez co odcina się coraz bardziej od świata
Ma duże wydatki lub długi, które często stara się ukryć
Pomóż w rozwoju naszego portalu