Reklama

Prosto i jasno

Zawłaszczenie majątku narodu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielu zadaje sobie pytanie: dlaczego prezydent chce wymusić w Sejmie akceptację dla rządu Marka Belki? Dlaczego grozi wyborami w sierpniu, jeśli jego plan nie powiedzie się? Rzekomo tylko ten premier może nas ocalić przed jakąś bliżej nieokreśloną katastrofą. Zapewne to prawda, ale prezydentowi nie chodzi o katastrofę państwa - tym się w ogóle nie przejmuje - ale o krach SLD. Chce obronić lewicową formację, a zarazem odzyskać nad nią kontrolę po Leszku Millerze. Prezydent chce więcej: dąży do utrzymania w rękach SLD korzyści ze sprzedaży majątku narodowego, co najlepiej widać na przykładzie walki o zarządzanie przedsiębiorstwem PKN Orlen, największą perłą naszej gospodarki. Już premier Belka zapowiedział zmianę prezesa, ponieważ działalność Orlenu będzie kontrolowana przez sejmową komisję śledczą. Premier chce osunąć prezesa Zbigniewa Wróbla, związanego z L. Millerem, bo - jak mówi - na czele spółki nie mogą stać ludzie, których działanie jest związane z całym zamieszaniem. Faktycznie, należy jak najszybciej zatrzeć ślady po wpadce z kontraktem na wieloletnie dostawy ropy.
Przypomnę, że komisja śledcza pojawiła się w Orlenie po tym, jak dawny minister skarbu i b. wiceprzewodniczący SLD Wiesław Kaczmarek ujawnił, że to Leszek Miller użył w 2002 r. Urzędu Ochrony Państwa, by zaaresztować ówczesnego prezesa koncernu, jeszcze z nadania AWS-u - Andrzeja Modrzejewskiego, a tym samym zablokować wieloletni kontrakt na dostawy ropy wart 14 mld dolarów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby tego samego kontraktu nie podpisał nowy prezes, ale już człowiek L. Millera, Zbigniew Wróbel. W ten sposób SLD miało zgarnąć olbrzymią prowizję z zawartego kontraktu.
Po ujawnieniu kulis odwołania Modrzejewskiego wybuchła w Sejmie polityczna burza. Rewelacje b. ministra skarbu wstrząsnęły sceną polityczną. Dziś widać, że zatrzymanie prezesa Modrzejewskiego było absolutnie bezpodstawne i zapewne powołana komisja śledcza wyjaśni korupcyjne mechanizmy w tym zdarzeniu. Będzie to sprawa znacznie poważniejsza, aniżeli afera Rywina, chodzi w niej bowiem o interes i bezpieczeństwo państwa.
Sprawa PKN Orlen jako żywo przypomina inne, podobne afery związane z przekształceniami własnościowymi w Polsce, z tzw. prywatyzacją, którą wielu porównuje z kolektywizacją, której celem było pozbawienie narodu własności i wpływu na gospodarkę. A zaczęło się to za przyzwoleniem premiera T. Mazowieckiego, kiedy to rząd przyjął zasadę, że w Polsce nie może być przedsiębiorstw państwowych i należy je wszystkie sprzedać. Cena nie była ważna, mówiono: majątek jest tyle wart, ile ktoś za niego daje. Tym sposobem sprzedawano firmy razem z rynkiem, a czasem nawet z pieniędzmi na koncie - jak to było ze Stocznią Gdańską! Czołowy „księgowy” tych lat, Leszek Balcerowicz, przekonywał kolejne rządy, że pieniądze nie mają ojczyzny - w ten sposób wpuszczano obcy kapitał, często niewiadomego pochodzenia, którego celem było „pranie” pieniędzy i niszczenie polskiej gospodarki. Państwową własność likwidowano pospiesznie, nawet jeśli znakomicie prosperowała - tak było ze sprzedażą Amerykanom supernowoczesnych Zakładów Celulozowo-Papierniczych w Kwidzyniu. Dzisiaj amerykański koncern jest monopolistą i dyktuje ceny papieru na naszym rynku. W podobny sposób sprzedano Niemcom najnowocześniejszą cementownię w Europie - Górażdże, choć rozpoczynaliśmy budowę pierwszej autostrady. A ile zarobiły elity SLD przy prywatyzacji Banku Śląskiego? Warto przypomnieć, że prywatyzował ten bank rzekomo nieskazitelny twórca SdPl - Marek Borowski, wówczas wicepremier i minister finansów. Ten przekręt stulecia wzbogacił tysiące wtajemniczonych osób: akcje Banku Śląskiego wyceniono w resorcie finansów tak nisko, że podczas notowania na giełdzie uzyskały ponad 13,5-krotne przebicie. Skarb Państwa stracił kilka miliardów zł. Za swój „błąd” M. Borowski musiał opuścić fotel wicepremiera, by zostać marszałkiem Sejmu.
Aby uspokoić przeciwne prywatyzacji społeczeństwo, wymyślono program uwłaszczeniowy w postaci świadectw udziałowych w Narodowych Funduszach Inwestycyjnych. W tym celu ponad 500 państwowych przedsiębiorstw oddano w zarządzanie zagranicznym firmom, te zaś - niezależnie od wyników gospodarczych - pobierały olbrzymie wynagrodzenie z budżetu oraz otrzymywały co roku 1 proc. wartości akcji zarządzanego majątku. Warto pamiętać, że NFI wymyślił min. Janusz Lewandowski (wówczas z UW, obecnie z PO), ale wprowadzał w 1995 r. min. Wiesław Kaczmarek (SLD). NFI przyniosło miliardowe straty, wiele sprzedanych przedsiębiorstw zbankrutowało, setki tysięcy ludzi straciło pracę. Stracił cały naród, ponieważ świadectwa udziałowe po zamianie na akcje okazały się niewiele warte.
Kolejnym sprytnym posunięciem liberałów było w 1996 r. wprowadzenie do ustawy o prywatyzacji i komercjalizacji przedsiębiorstw zapisu przyznającego pracownikom 15 proc. akcji prywatyzowanych przedsiębiorstw. Była to swoista łapówka dla pracowników, aby nie buntowali się przeciw sprzedaży ich zakładu. Dzięki niej udało się sprzedać zakłady przemysłu spożywczego, tytoniowego, meblowego, cukrownie, Domy Centrum, banki, STOEN, Polskie Huty Stali...
Wracając do komisji śledczej w Orlenie, miejmy nadzieję, że tak jak przy aferze Rywina, społeczeństwo dowie się przed szkodą, jak zamierzała się uwłaszczyć na tym przedsiębiorstwie grupa trzymająca władzę. A może w przyszłości dojdzie do powołania komisji śledczej, która zbadałaby cały proces prywatyzacji, i bodaj część pieniędzy udałoby się złodziejom odebrać...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Wincenty, czyli tam i z powrotem

Czy można zapanować nad wstydem? Podobno jeśli mocno wbije się paznokcie w kciuk, to czerwona twarz wraca do normy. Ale od środka wstyd dalej pali, choć może na zewnątrz już tak bardzo tego nie widać. Jeśli ktoś się wstydzi, że zachował się jak świnia, to w sumie dobrze, bo jest szansa, że tak łatwo tego nie powtórzy. Tylko że ludzkość tak jakoś coraz mniej się wstydzi rzeczy złych.

Ludzie wstydzą się: biedy, pochodzenia, wiary, wyglądu, wagi… I nie jest to wcale wynalazek dzisiejszych napompowanych, szpanujących i wyzwolonych czasów. Takie samo zażenowanie czuł pewien Wincenty, żyjący we Francji na przełomie XVI i XVII wieku. Urodził się w zapadłej wsi, dzieciństwo kojarzyło mu się ze świniakami, biedą, pięciorgiem rodzeństwa i matką - służącą. Chciał się z tego wyrwać. Więc wymyślił sobie, że zostanie księdzem. Serio. Nie szukał w tym wszystkim specjalnie Boga. Miał tylko dość biedy. Rodzice dali mu, co mogli, ale szału nie było, więc chłopak dorabiał korepetycjami, jednocześnie z całych sił próbując ukryć swoje pochodzenie. Dlatego, kiedy ojciec przyszedł go odwiedzić w szkole, Wincenty nie chciał z nim rozmawiać. Sumienie wyrzucało mu to potem do późnej starości.
CZYTAJ DALEJ

Papież do naukowców: poszerzajcie granice wiedzy

2024-09-27 18:22

[ TEMATY ]

uniwersytet

Franciszek w Luksemburgu i Belgii

Vatican Media

Papież na uniwersytecie w Leuven

Papież na uniwersytecie w Leuven

Poszerzajcie granice wiedzy! - zaapelował do wykładowców uniwersyteckich Ojciec Święty podczas spotkania w auli obchodzącego 600-lecie istnienia Uniwersytetu Katolickiego w Leuven. Zaznaczył, że chodzi o to, aby „edukacja akademicka i kulturalna stała się przestrzenią żywą, rozumiejącą życie i przemawiającą do życia”.

Wasza Magnificencjo,
CZYTAJ DALEJ

Niespodziewana wizyta papieża w Domu św. Józefa

2024-09-27 19:24

[ TEMATY ]

osoby starsze

bieda

Franciszek w Luksemburgu i Belgii

VATICAN MEDIA Divisione Foto

Niespodziewana wizyta papieża w Domu św. Józefa

Niespodziewana wizyta papieża w Domu św. Józefa

Po zakończeniu spotkania z władzami w zamku Laeken Ojciec Święty niespodziewanie udał się do Domu Świętego Józefa w Brukseli, gdzie mieszkają osoby starsze, znajdujące się w trudnej sytuacji finansowej. Opiekują się nimi Małe Siostry Ubogich.

Wizytę poza programem Franciszek wygospodarował w czasie, który miał być przeznaczony na odpoczynek. Gdy Małe Siostry Ubogich witały Franciszka, dziękując mu za niespodziankę, ten odparł, że uczynił to z radością. Papieża przywitał dźwięk gitary i piosenka wykonywana przez podopiecznych ośrodka, w którym mieszkają osoby starsze z poważnymi chorobami, opóźnieniami poznawczymi i problemami finansowymi. Dom od ponad wieku przyjmuje potrzebujących i zapewnia im opiekę. Jest też miejscem łagodzącym samotność i odrzucenia, tak jak chciała tego założycielka, św. Maria od Krzyża (Joanna Jugan).
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję