Godzina śmierci w świetle wiary jest godziną narodzin do życia wiecznego.
Wśród kapłanów, którzy w ostatnim czasie przekroczyli próg wieczności, znalazł się ks. kan. Leszek Szuba. Wieloletni proboszcz parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego i budowniczy kościoła przegrał walkę z chorobą. Odszedł 26 października, mając zaledwie 58 lat. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Lublinie i w rodzinnej Dzwoli, gdzie spoczęło ciało kapłana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pasterskie serce
Reklama
Uroczystościom w Lublinie przewodniczył abp Stanisław Budzik. 29 października metropolita sprawował żałobną Eucharystię; celebrowali ją m.in. kapłani z roku święceń ks. Leszka Szuby, w tym bp Artur Miziński i prorektor KUL ks. Mirosław Sitarz. - Zatrzymało się pasterskie serce proboszcza parafii, budowniczego kościoła i obiektów parafialnych, człowieka który całe kapłańskie serce włożył w zbudowanie żywej cząstki Kościoła, którą jest ta wspólnota - powiedział ks. Krzysztof Podstawka. Obecny proboszcz przywołał słowa patrona parafii bł. Piotra Jerzego Frassatiego, który powtarzał: - „Dzień mojej śmierci będzie najpiękniejszym dniem mojego życia”. Dziękując Bogu za dar osoby i dzieła ks. Leszka, podziękował mamie zmarłego, jego braciom i wszystkim, którzy wspierali kapłana w realizacji powierzonych mu zadań. Wspomniał też swoje spotkania z proboszczem z osiedla Słowackiego, który w 2016 r. zaproponował mu zamieszkanie przy parafii. Chociaż wówczas pomysł wydawał się nierealny, zaledwie rok później ks. Krzysztof Podstawka otrzymał nominację na urząd proboszcza parafii bł. P. J. Frassatiego. - Bóg tak pokierował losem, że zamieniliśmy się rolami. Ks. Leszek przeszedł na urlop zdrowotny, a ja wszedłem na to miejsce, z wdzięcznością za dzieło, którego powstawania byłem świadkiem. Każdy w planie Bożym ma swoje miejsce. To, co zbudował ks. Leszek, ja staram się podtrzymać - zapewnił ksiądz proboszcz.
Z życia do życia
W homilii abp Stanisław Budzik zwrócił uwagę, że „ci którzy zanurzają się w śmierci, rodzą się do nowego życia zaskoczeni, że tak szybko dotarli do celu”. - Życie śp. ks. Leszka Szuby trwało 58 lat. Urodził się w kwietniu w 1963 r. w Dzwoli. Po ukończeniu technikum w Biłgoraju rozpoczął formację w seminarium duchowym w Lublinie - przypomniał pasterz. Jak podkreślił, głęboko religijne środowisko rodzinne i parafialne przyczyniło się do tego, że słysząc wołanie Chrystusa miał odwagę za Nim pójść. - Miał mnóstwo dobrych przykładów. Z jego parafii wyszło 28 kapłanów, 67 sióstr zakonnych i 7 braci; w sumie 102 zrealizowane powołania - wyliczył ksiądz arcybiskup. Święcenia kapłańskie ks. Leszek Szuba przyjął w grudniu 1988 r. Pierwszą placówką była parafia Werbkowice, potem św. Agnieszka i Święta Rodzina w Lublinie. W tym czasie podjął studia z prawa kanonicznego na KUL. Gdy rysowała się przed nim kariera akademicka, otrzymał propozycję objęcia parafii bł. P. J. Frassatiego i budowy kościoła. Chociaż decyzja nie była łatwa, z zaledwie 10-letnim stażem kapłaństwa podjął decyzję o pracy w duszpasterstwie. - Być może znał zasadę, że „wola Boża zawsze kryje się za trudniejszą drogą” - powiedział abp Budzik, przywołując trudne początki parafii, w tym niechęć władz, protesty i nagonkę medialną. Mimo to ks. Leszek z wielką radością sprawował Msze św. najpierw w tymczasowej kaplicy, a później w nowej świątyni. Pozyskując ofiary na budowę, nie zaniedbywał tworzenia rozmodlonej wspólnoty serc. Pracę przypłacił zdrowiem. - Przegrał walkę z nowotworem; przekroczył próg śmierci. Jako ludzie wierzący ufamy, że przeszedł z życia do życia, że miłosierny Ojciec spojrzy na jego kapłański trud i na walkę ze słabościami, na dobre dzieła, których dokonał. Ufamy, że Chrystus, który go zawołał po imieniu, przyjmie go do radości nieba - powiedział ksiądz arcybiskup.