Fakt zmartwychwstania
Pierwsi chrześcijanie żyli w przeświadczeniu, że Jezus zmartwychwstał. I żyje. Kiedy apostoł Paweł w 50/51 roku wygłaszał kazanie na Areopagu w Atenach, bez przerwy mówił o Jezusie i jego zmartwychwstaniu269. Z relacji w Dziejach Apostolskich wynika, że prawdopodobnie nie zrozumiano jego słów. Przysłuchujący się mu dostojnicy myśleli, że opowiada o jakiejś parze nowych bóstw, jakich nie brakowało na helleńskim firmamencie. Jezus i Anastasis, czyli po grecku zmartwychwstanie, brzmiało w ich uszach podobnie jak Zeus i Hera albo Apollo i Afrodyta. Ale Paweł nie miał przecież na myśli żadnej nowej bogini o imieniu Zmartwychwstanie, patronującej dajmy na to wiośnie, lecz wydarzenie historyczne, jakim był fakt zmartwychwstania Jezusa z Nazaretu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ateńczykom nie mieściło się w głowie to, o czym opowiadał im Paweł. Chociażby dlatego, że nie miało miejsca w jakiejś pradawnej mitycznej przeszłości, lecz wydarzyło się ledwie dwadzieścia lat wcześniej! Przecież to jakieś wariactwo. Grecy nie mieli problemu z wiarą w nieśmiertelną duszę. Zgodnie z antycznym poglądem dusza była uwięziona w ciele i tęskniła za wyswobodzeniem. Jednak ożywienie zmarłego, łącznie z ciałem, wydawało im się niewyobrażalne! Owszem, można by rozważyć jakiś rodzaj zmartwychwstania duszy, ale z pewnością nie rzeczywisty, również cielesny, powrót do świata żywych jakiegoś umarłego żydowskiego nauczyciela, który na dodatek skończył na krzyżu!
Tymczasem Paweł właśnie to głosił. I to z tego powodu on sam, dawny prześladowca pierwszych chrześcijan, uwierzył w Chrystusa. Spotkał bowiem zmartwychwstałego Jezusa. Pod wpływem tego spotkania odmienił swoje życie i nadał mu kompletnie nowy kierunek. Zarzucił karierę wykładowcy teologii i prawa w Jerozolimie i przyłączył się do prześladowanych chrześcijan. Z tą samą gorliwością, z jaką usiłował niegdyś stłumić ruch chrześcijański, głosił teraz, iż Jezus powstał z martwych i żyje. Od tego momentu historia świata zmieniła swoje oblicze.
Wielkie zaskoczenie
Z treści ewangelii wynika wyraźnie, że uczniowie Jezusa spodziewali się wszystkiego, tylko nie zmartwychwstania270. Kobiety, które pospieszyły do grobu o świcie pierwszego dnia po szabacie, chciały oddać zmarłemu Jezusowi ostatnią przysługę. Zabrały ze sobą całe mnóstwo balsamów i pachnących ziół, aby namaścić nimi jego ciało. Dzięki temu zachowałoby się jeszcze przez kilkadziesiąt lat.
Reklama
Podczas gdy one zajmowały się urządzaniem swoistego mauzoleum Jezusa, mężczyźni próbowali przestawić się na życie bez swojego mistrza. Pogrążeni w zwątpieniu i rozpaczy siedzieli za zaryglowanymi drzwiami, nie wiedząc, co dalej począć. Niektórzy szykowali się już do powrotu w swoje rodzinne strony. Postawili wszystko na jedną kartę, lecz wyglądało na to, że była pusta. Nadzieje, jakie pokładali w Jezusie, Mesjaszu, Wyzwolicielu, legły w gruzach. Nie spodziewali się już niczego. Teraz zależało im tylko na tym, żeby dobrze się ukryć, bo ci, którzy doprowadzili do śmierci Jezusa na krzyżu, mogliby przyjść też po nich.
Jak często przypuszczano, uczniowie Jezusa po katastrofie krzyża nie byli przygotowani mentalnie na zmartwychwstanie. A już z pewnością nie było tak, że wierzyli w nie tak żarliwie, że po prostu je sobie wmówili. Teza o oszukiwaniu samych siebie nie ma żadnego pokrycia w faktach. Z drugiej strony presja, pod jaką znajdowali się uczniowie, nie pozwalałaby im też w sposób racjonalny rozważać zmartwychwstania. Wedle wszelkich dostępnych nam źródeł, wiadomość, że Jezus żyje, że zmartwychwstał, była dla jego uczniów kompletnym zaskoczeniem i szokiem. To była ostatnia rzecz, jakiej by się spodziewali.
Legenda czy fakt?
Reklama
Czy z dzisiejszej perspektywy możemy traktować zmartwychwstanie w kategorii faktów? Wielu chrześcijan chciałoby zachować swoją wiarę, nie postrzegając go jednak jako rzeczywistego zdarzenia i twierdząc, że właściwie to bez znaczenia, czy Jezus faktycznie powstał z martwych, bo krzyż i zmartwychwstanie z gruntu są ze sobą powiązane. Albo że wiara w nie polega na tym, że uczniowie przyjęli, iż Jezus ukrzyżowany jest równocześnie Jezusem, który zmartwychwstał. Czyli tak naprawdę nie wrócił do żywych w dosłownym, faktograficznym sensie. Zresztą najważniejsze, że jego misja była kontynuowana. A w ogóle to nie jest takie istotne, czy Jezus rzeczywiście zmartwychwstał, bo wiara nie musi się podpierać faktami. Liczy się to, że jest obecny w przesłaniu chrześcijańskiej wspólnoty i wierni postrzegają go jako żyjącego Zbawiciela i Pana.
Szczerze mówiąc, z trudem przychodzi mi rozumienie podobnych niedorzeczności. Zresztą nie mnie jednemu. Ponieważ kiedy przyjrzymy się bliżej wszystkim tym na pierwszy rzut oka dobrze brzmiącym stwierdzeniom, okaże się, że nie mają żadnego sensu. Jak mamy sobie wyobrazić, że nieżyjący Jezus przezwyciężył śmierć? Albo na czym polega wyjątkowość i inność Jezusa w porównaniu na przykład do Goethego czy Karola Marksa, którzy również są „wiecznie żywi” poprzez swoje dzieła i uwielbienie swoich miłośników? Gdyby Jezus obecny był tylko w przesłaniu i wizerunku Kościoła, kompletnie nic by nie znaczył. Chrześcijaństwo nie opierałoby się na żadnym fundamencie i byłoby co najwyżej przemijającym zjawiskiem kulturowym. Wszystkie kościoły stałyby się jedynie mauzoleami umarłego Jezusa, który w takiej postaci nie byłby odpowiedzią na nasze dzisiejsze problemy.
Reklama
Oto prawdziwa alternatywa. Wyraźnie widzieli ją również pierwsi chrześcijanie. Nie budowali swojego życia na jakiejś legendzie czy historyjce o zmartwychwstaniu, które nigdy nie miało miejsca. Apostoł Paweł wyraził ją dobitnie pisząc w swoim pierwszym liście do wspólnoty w Koryncie z roku 54/55, że fakt zmartwychwstania Jezusa jest centralnym elementem wiary chrześcijańskiej i każdy kto sądzi inaczej, oszukuje sam siebie: „Jeżeli zaś Jezus nie zmartwychwstał, to bezsensowne jest nasze nauczanie i bezsensowna jest nasza wiara. Okazuje się nadto, że nie jesteśmy prawdziwymi świadkami Boga, ponieważ złożyliśmy świadectwo przeciw Bogu, twierdząc, że wskrzesił Chrystusa (...). Skoro zaś Chrystus nie zmartwychwstał, to w takim razie nasza wiara jest bezskuteczna, bo nadal żyjecie w grzechach, a ci, którzy umarli w wierze w Chrystusa, poginęli. (...) A jednak Chrystus zmartwychwstał, i to pierwszy spośród tych, którzy posnęli”.
Paweł nie ma żadnych wątpliwości, że wszystko opiera się na rzeczywistym zmartwychwstaniu Jezusa. Gdyby tak nie było, cała wiara okazałaby się bezpodstawna, pusta i nieważna, a sami chrześcijanie okazaliby się tylko grupką oszukanych obłąkańców, gdyż zawierzyli swoje życie i to, co po nim, jakiemuś Jezusowi, który przecież umarł i na nic nie miał już wpływu. Na coś takiego Paweł z pewnością by się nie zdecydował. Niegdysiejszy prześladowca chrześcijan stał się ich orędownikiem, ponieważ spotkał zmartwychwstałego Jezusa. To był punkt zwrotny w jego życiu. Ścigał i wtrącał do więzień zwolenników owego ukrzyżowanego Mesjasza, którego uważał za zmarłego, kiedy jednak zobaczył, że żyje, życie jego samego zaczęło się na nowo.
Fundament wiary
To właśnie było jego przesłanie – Jezus zmartwychwstał. Zaangażował się tak bardzo, że mówił o tym na każdym kroku. Podczas swojej drugiej wyprawy misyjnej dotarł do Aten. Wykształceni Grecy, słuchający jego przemówienia na Areopagu, z początku nie rozumieli jego słów. Jak już wspomnieliśmy, sądzili, że opowiada im o nowej parze bogów, Jezusie i Zmartwychwstaniu. Ale nawet ryzykując nieporozumienie, Paweł nie ustawał w głoszeniu anastasis, zmartwychwstania Jezusa, jako głównego elementu wiary. To ono bowiem stanowiło według niego podwalinę chrześcijaństwa.
Ponieważ Jezus zmartwychwstał, śmierć przestała być kresem. W tym miejscu raz na zawsze przerwana została jej władza. Zmartwychwstanie oznacza bowiem, że znalazł się ktoś potężniejszy od niej – Jezus Chrystus. I dlatego życie zachowuje swój sens również poza tym światem. Jezus zmartwychwstał, więc nie żyjemy już nadaremno. Bóg wskrzeszając Jezusa utwierdził jego panowanie. Wskrzeszenie było niczym pieczęć na życiu Jezusa. I stało się jasne, że jest on drogą, prawdą i życiem.
Artykuł zawiera fragment z książki "Fascynacja Jezusem", wyd. Święty Wojciech. Wydawnictwo przygotowało konkurs związany z książką. Czytelnicy mają szansę wygrać 2 wycieczki do Ziemi Świętej. Sprawdź więcej: Zobacz