Ks. Kazimierz Wójtowicz w Opowiastkach podaje taki interesujący przykład: „Biskup Fulton Sheen, głośny kaznodzieja amerykański, opowiada, że pewnego razu - zaproszony z konferencją czy odczytem
do jakiejś nieznanej mu miejscowości - pobłądził i dzięki temu spotkał kilkunastoletniego chłopca, z którym nawiązał ciekawą rozmowę. Biskup zapytał go o drogę do najbliższego motelu. Chłopiec zamiast
odpowiedzi sam postawił pytanie, aby się dowiedzieć, kim jest ów zbłąkany podróżny. W odpowiedzi usłyszał: jestem biskupem katolickim. Ponieważ chłopcu nic takie określenie nie mówiło, pytał śmiało dalej:
- Ale co pan robi, jakie jest pańskie zajęcie? Biskup, zaskoczony pytaniem, po chwili wykrztusił: - Wskazuję ludziom drogę do nieba. - Phi - na to chłopiec - nie znasz pan
drogi do motelu, a chcesz wskazywać drogę do nieba?!” (s. 70).
W czterdziestym dniu po Niedzieli Zmartwychwstania obchodzimy w Kościele Wniebowstąpienie Pana Jezusa. Oczami pielgrzymów tej ziemi wpatrujemy się w chwałę jednego z nas - Syna Człowieczego
i Syna Bożego, który przez swoje powstanie z martwych otrzymał miejsce po prawicy Wszechmogącego Ojca Niebieskiego. Tam - przy Nim - jest nasza prawdziwa ojczyzna i cel naszej człowieczej
drogi. Tam podążamy, wierząc, że Chrystus idzie z nami i że przyjdzie na ziemię, gdy wypełni się historia tego świata.
Ostatnie spotkanie Zmartwychwstałego Jezusa z Nazaretu ze swoimi najbliższymi uczniami było początkiem ich drogi do wszystkich narodów, które mieli nauczać i chrzcić w imię Trójjedynego Boga. Skuteczność
ich apostolskiej działalności zapewnił sam Zbawiciel, obecny z nimi przez wszystkie dni aż do skończenia świata.
Jezus, wstępując do nieba, zapewnia swoich uczniów: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 30). Św. Paweł, rozważając prawdę, że Bóg posadził
Chrystusa po swojej prawicy, pisze: „Bóg dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznawaniu Jego samego, to znaczy światłe oczy dla waszego serca, tak byście wiedzieli, czym jest nadzieja
waszego powołania” (por. Ef 1, 17-18). Z pierwszego przykazania Dekalogu wynika również obowiązek pielęgnowania w sobie cnoty nadziei, dzięki której pragniemy jako naszego szczęścia Królestwa niebieskiego
i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa i opierając się nie na naszych siłach, ale na pomocy łaski Ducha Świętego. Nadzieja chroni przed zwątpieniem, egoizmem, podtrzymuje w trudnościach.
Uwierzywszy Chrystusowi, możemy mieć nadzieję na chwałę nieba, obiecaną przez Boga tym, którzy Go miłują i czynią Jego wolę. We wszelkich okolicznościach każdy powinien mieć nadzieję, że z łaską Bożą
wytrwa do końca i otrzyma radość nieba jako nagrodę wieczną Boga za dobre uczynki, spełnione z pomocą łaski Chrystusa.
Gdy Jezus „uniósł się w obecności Apostołów w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu, oni uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba” (por. Dz 1, 9). Odchodził, a przecież
obiecał, że będzie z nimi „po wszystkie dni”. Gdzie jest więc Chrystus? Po latach tłumaczył ten problem Efezjanom św. Paweł, Apostoł Narodów: Bóg, „gdy wskrzesił Go z martwych i posadził
po swojej prawicy na wyżynach niebieskich (...), wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła, który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko
na wszelki sposób” (por. Ef 1, 20-23). Św. Paweł wyraża nadzieję, że Efezjanie to pojmą, ponieważ Bóg dał im „światłe oczy dla serca”.
Przeżywając radosne i pełne nadziei święto Wniebowstąpienia Pana Jezusa, życzmy sobie nawzajem, byśmy się kiedyś wszyscy spotkali w niebie. Niech ta właśnie myśl towarzyszy nam w trudnych chwilach,
których nam w życiu codziennym nie brakuje. Miejmy na uwadze znane powiedzenie hiszpańskie: „Do nieba wstępuje się nie po drabinie, lecz poprzez dobre czyny” i słowa kard. Josepha Ratzingera:
„Niebo jest tą przyszłością człowieka i ludzkości, której ludzkość sama sobie dać nie może”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu