Ojciec Święty zwrócił uwagę, że największą, a zarazem ostatnią życiową próbą przed jaką stajemy jest śmierć. Każdy z nas musi do niej dojrzewać. W obliczu trudności i problemów trudno jest zachować cierpliwość i pogodę ducha. Często pojawia się wtedy irytacja i przygnębienie. Piękne wspomnienia z przeszłości nie mogą wtedy pocieszyć. Wydaje się, że życie jest ciągłym pasmem nieszczęść. W takich momentach jednak Pan interweniuje, właśnie wtedy, kiedy wydaje się nam, że jesteśmy już na dnie.
"W otchłani, w udręce bezsensu, Bóg zbliża się, aby zbawiać, właśnie w tym momencie. I kiedy gorycz osiąga swój szczyt, nagle znowu rozkwita nadzieja. Przykre jest dojście do starości ze zgorzkniałym sercem, z sercem zawiedzionym, z sercem krytykującym rzeczy nowe, to bardzo bolesne. «Biorę to sobie do serca - mówi modlący się człowiek z Księgi Lamentacji – i dlatego też ufam» (w. 21). Odzyskuje nadzieję w momencie rozczarowania. Pośród bólu ci, którzy trzymają się Pana, widzą, że On otwiera cierpienie, przekształca je w drzwi, przez które wchodzi nadzieja. Jest to doświadczenie paschalne, bolesne przejście, które otwiera na życie, rodzaj duchowej pracy, która w ciemności sprawia, że znów dochodzimy do światła.“
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ojciec Święty zauważył, że radykalny zwrot w życiu nie jest spowodowany tym, że dotychczasowe problemy zniknęły, ale tym, że kryzys stał się tajemniczą okazją do wewnętrznego oczyszczenia. Próby odnawiają nas, ponieważ usuwają wiele śmieci i uczą nas patrzeć dalej poza ciemności, aby dotknąć własnymi rękami prawdy, że Pan naprawdę zbawia i ma moc przemienić wszystko, również śmierć. On pozwala nam przejść przez różne trudności, nie po to, aby nas porzucić, ale by nam towarzyszyć.
„Dziś, przed tajemnicą odkupionej śmierci, prosimy o łaskę spojrzenia na przeciwności innymi oczami. Prosimy o siłę, aby wiedzieć, jak żyć w cichej i ufnej ciszy, która czeka na zbawienie Pana, bez lamentowania, bez narzekania, bez popadania w smutek. To, co wydaje się być karą, okaże się łaską, nowym objawieniem miłości Boga do nas. Wiedzieć, jak czekać w ciszy, bez gadulstwa, na zbawienie Pana jest sztuką, na drodze świętości. Uprawiajmy ją – zachęcał Papież. Jest to cenne w czasach, w których żyjemy: teraz, bardziej niż kiedykolwiek, nie ma potrzeby krzyczeć, wzbudzać sensacji, zamartwiać się; ważne, aby każdy swoim życiem świadczył o wierze, która jest łagodnym i pełnym nadziei oczekiwaniem. Wiara jest właśnie tym: łagodnym i pełnym nadziei oczekiwaniem. Chrześcijanin nie umniejsza powagi cierpienia, ale wznosi oczy ku Panu i znosząc ciosy próby ufa mu oraz modli się: modli się za tego, kto cierpi. Ma oczy zwrócone ku niebu, ale ręce zawsze wyciągnięte ku ziemi, aby konkretnie służyć bliźniemu. Także w chwili smutku, ciemności.“