Z lewej strony drogi z Częstochowy do Opola, tuż za Dobrodzieniem - miastem stolarzy - płynie rzeczka, nad nią co kilka metrów przerzucony jest mostek. Widać dróżki wiodące do kolejnych domostw, ciasno ustawionych po obu stronach szosy. I tak przez kilometr czy dwa. Na końcu wsi stoi kościół, po drugiej jego stronie, oczywiście za mostkiem - stuletnia plebania, pamiętająca jeszcze czasy czeskich kalwinów zamieszkujących Grodziec Opolski do zakończenia II wojny światowej. Sprowadziła nas tutaj osoba Księdza Proboszcza, który duszpasterzuje w Grodźcu, rekordowo długo - nawet jak na warunki polskie - ponad 40 lat. Ks. Edmund Cisak, bo o nim mowa, to człowiek niezwykły, o słusznej sylwetce, mówiący nienaganną polszczyzną, świadek dwóch epok, tułacz i działacz, doświadczony przez los, ale nieokaleczony duchowo - wręcz przeciwnie, dobroduszność jest cechą, która rzuca się w oczy najpierw.
Reklama
Przyszli w środku nocy, 10 lutego 1940 r. Bolszewicy zawsze przychodzili nocą. Zawsze walili kolbami w drzwi. Mieli czerwone gwiazdy na czapkach i wrzeszczeli: „Sabirajties!”. Mężczyzn stawiali pod ścianę, lufy trzymali blisko ich skroni. Kobiety w panice zbierały dobytek i dzieci. Niewiele czasu. Potem lodowate bydlęce wagony, przesiadki, karabiny z bagnetami na szczycie, głód, chłód, wrzask tłuszczy w obcych mundurach - i tak przez dwa tygodnie. Przerażała pewność, że oto powtarza się polski los, los zesłańca, Sybiraka, bezimiennego bohatera, wygnańca, któremu być może nigdy nie będzie dane wrócić do siebie. W 1940 r. był pierwszy wywóz, największy, na ogromną skalę. Starzy ludzie mawiali, że tej nocy przeszedł przez Kresy diabeł i zniszczył co najlepsze: inteligencję, nauczycieli, gajowych, posterunkowych i kolonistów. Rodzina Cisaków należała do tych ostatnich. Kupili bowiem ziemie pod Kołomyją od księcia Puzyny. Najmłodszy z ośmiorga dzieci Cisaków był 10-letni Edmund.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Z plebanii dobrze widać kościół. Smukły, z czerwonej cegły, wokół piękna zieleń, tablice pamiątkowe poświęcone ks. Jerzemu Popiełuszce i tułaczom, od repatriantów po Sybiraków. Wybudowali go w XIX wieku
czescy kalwini, mieszkańcy przedwojennego Grodźca. Kościół stał pusty i zaniedbany do lat 60., do czasu, gdy pojawił się tu ks. Cisak.
- Czesi uciekli przed Armią Czerwoną, na ich miejsce przywieziono tu całą kresową wieś spod Lwowa - Biłkę Szlachecką - wspomina ks. Cisak. - Gdy tu trafiłem, zobaczyłem zaniedbane
domostwa i ludzi mówiących stale o powrocie na ukochane Kresy. Tutaj, w Grodźcu, nic im się nie opłacało robić, w piwnicach trzymali dobytek w skrzyniach, stale gotowi do drogi. Takie prowizoryczne życie.
Przypomniałem sobie wtedy opowieść bp. Wincentego Urbana o tym, jak wywiózł z Biłki Szlacheckiej cały majątek tamtejszego kościoła, by go chronić przed zbezczeszczeniem. Ufundowali go Sapiehowie, więc
było czego strzec. Skarby ukrył u Służebniczek Starowiejskich w Woli Małej k. Łańcuta. Wśród nich był słynący łaskami obraz Madonny, z cięciami na twarzy, przypominający ten z Jasnej Góry. Biskup Urban
dał mi zezwolenie, pojechaliśmy nocą, po kryjomu, jak spiskowcy, i o świcie ulokowaliśmy obraz w ołtarzu kościoła w Grodźcu. Ludzie na widok „swojej” Maryi upadli na kolana i w płacz. Rozpoznawali
też precjoza z kresowego ukochanego kościoła. Wtedy poczuli się na Ziemiach Zachodnich jak u siebie. Rozpakowali skrzynie i walizy. Postanowili osiąść. Gdy za kard. Wyszyńskiego peregrynowała po Polsce
kopia Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej (1965 r.), zachęcałem, by na przyjęcie Królowej Korony Polskiej tynkować domy i malować płoty. Odzew był taki, że w GS-ie, gdzie sprzedawano materiały
budowlane, Ślązacy wpadali w zdumienie. Przedtem nikt palcem nie tknął domów czy obejścia. Wyremontowali je dla Matki Bożej.
Niezmierzone przestrzenie Syberii. Tumień, miasto w środku tej pustki, potem Pakrowskoje, rodzinne sioło Rasputina. Jechali ciężarówkami ogrzewanymi drzewem, wyrąbywanym w zlodowaciałym lesie. W tych lasach przeżyli następnych kilka lat, rąbali je zawzięcie, by przeżyć. Budowali szadrichy, prymitywne szałasy. Dziesiątkowały ich choroby. Umierali z wycieńczenia. Nie zdążyli dostać się do Armii Andersa, ale udało się uciec z lasów. Dotarli do Ałtajskiego Kraju, stamtąd już „blisko” było do Polski. Wrócili najszybciej, jak się dało. W Białej k. Prudnika Edmund Cisak dokończył edukacji i wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Nysie. W ten sposób spełnił obietnicę, że jeśli Bóg pozwoli mu przeżyć piekło Syberii, on - Edmund - poświęci Jego służbie resztę życia. Był wikarym u św. Andrzeja w Zabrzu, w parafii Roszkowice powiat Kluczbork. Jednak dopiero Grodziec okazał się „tym” miejscem, miejscem - które Bóg przeznaczył mu na służbę.
Reklama
- Za rok skończę 75 lat. Za rok będę musiał odejść - z leciutką nutką żalu mówi ks. Edmund.
Na starej plebanii, którą równo 100 lat temu wzniósł kalwiński pastor, tyka zegar. Na placu kończona jest budowa kalwarii, którą ufundowali Sybiracy. Ks. Edmund Cisak jest ich kapelanem, a tutejszy
kościół - sanktuarium Matki Bożej Patronki Sybiraków. „Powojenny exodus milionów ludzi wypędzonych ze swoich stron ojczystych znamionuje swoisty «rys Maryjny» - wraz z wyjeżdżającymi
na zachód wygnańcami wyjeżdżały też zabierane przez nich obrazy Matki Bożej, czczone w kresowych kościołach. Znalazły one swoje «przytulisko» w kościołach nowego miejsca osiedlenia. Wśród
10 wizerunków Madonn Kresowych na szczególną uwagę zasługuje obraz z Biłki Szlacheckiej k. Lwowa, czczony obecnie w Grodźcu jako obraz Matki Bożej Patronki Sybiraków” - napisał biskup opolski
Alfons Nossol, powołując sanktuarium w Grodźcu.
Kontakty dawnych zesłańców były niemożliwe do końca lat 80. Ks. Cisak sam nawiązywał lączność z ludźmi o podobnej przeszłości. Był znany w środowisku, więc gdy realny socjalizm dogorywał, w 1988 r.
ks. Cisak założył pierwszy po II wojnie światowej związek zrzeszający Sybiraków. W 1990 r. odbyła się pierwsza oficjalna pielgrzymka na Jasną Górę. Wielu dawnych zesłańców spotkało się wtedy pierwszy
raz od wyzwolenia z towarzyszami swej niedoli. Takich chwil się nie zapomina. Ile wtedy wylano łez, ile było radości, ile niezwykłych opowieści.
- Niektórzy Sybiracy nie chcą wspominać tamtych chwil, nie mówią po rosyjsku, nie lubią Rosjan. A ja przeciwnie - mam sentyment do tamtych stron, do ludzi. To kraina mojego dzieciństwa.
Dlatego wróciłem na Syberię jako wolny człowiek, jako kapłan i Polak.
Wrócił na Syberię z darem szczególnym, bo od ludzi niegdyś tu więzionych, męczonych poniżanych. Zawiózł dzwony dla katedry we Władywostoku i w Irkucku. Drugi koniec świata. Jechali ciężarówką z cennym
darem na pace przez nieznany, półdziki kraj. Jechali z przekonaniem, że trzeba pomóc, ale też zostawić tam jakiś trwały ślad po ich bliskich, których grobów nigdy już nie odnajdą, bo tajga szybko usuwa
wszelkie ślady przeszłości. Czasem tylko kikuty krzyży wystających z chaszczy przypominają, że tutaj żyli i umierali Polacy.
W Grodźcu trwają ostatnie prace przy kalwarii - wotum Sybiraków. Gdy 2 maja będą tędy jechać pielgrzymi ku Jasnej Górze na XV Światową Pielgrzymkę Sybiraków, zatrzymają się, by zobaczyć dzieło
swoich serc. W ten sposób uczczą 10-lecie koronacji obrazu Matki Bożej Sybiraków i 25-lecie Pontyfikatu Jana Pawła II.
- W najskrytszych marzeniach nie przypuszczałam - pisze Sybiraczka z Łodzi Zofia Znamierowska, pielgrzymując do sanktuariów w Gietrzwałdzie, na Jasną Górę, do Lourdes, Lichenia, Stoczka Warmińskiego - że dożyjemy takiej chwili: budowy kalwarii, jako wotum wdzięczności Sybiraków dla Pana Jezusa i Jego Matki za szczęśliwy powrót do Ojczyzny. Swoją cegiełką lub czynem utworzymy oprawę, jaką posiadają wymienione sanktuaria. Pozostawimy po sobie jedne z najpiękniejszych pomników XXI wieku. A my, Sybiracy, więźniowie sowieckich gułagów, wywiezieni do łagrów i więzień ZSRR, deportowani na syberyjską ziemię i stepy - wreszcie żołnierze AK i kościuszkowcy, których wielu zginęło w obronie ojczyzny, ocalmy od zapomnienia wydarzenia tamtych czasów na Drodze Krzyża Chrystusowego. Dajmy świadectwo wiary i miłości Boga, który pozwolił nam dożyć takiej chwili - niepodległej Polski. Jesteśmy wobec Niego dłużnikami.
Prawie od dalekich Kresów
Płonących krwawą pożogą
Przywędrowałaś tu do nas
Tułaczą pątniczą drogą
Osiadłaś w Grodźcu w świątyni
Uproś nam łask swoich znaków
Błogosław łaskami swymi
O Matko nas Sybiraków
XV Światowa i Ogólnopolska Pielgrzymka „Sybiraków” na Jasną Górę
w roku 10. rocznicy Koronacji Cudownego Obrazu
Matki Bożej Patronki Sybiraków: 2-3 maja 2004 r.
Program
2 maja - niedziela
17.00 - Msza św. w Kaplicy Cudownego Obrazu za Ofiarodawców na budowę Kalwarii „Golgota Pana - Golgota Sybiraków” - przewodniczy bp Gerard Kusz z Gliwic
18.00 - Akademia w Sali Papieskiej, przygotowana przez koło terenowe „Związku Sybiraków” z Jeleniej Góry
21.00 - Apel Jasnogórski
21.30 - Droga Krzyżowa na wałach Jasnej Góry
3 maja - poniedziałek
11.00 - Ogólnopolskie obchody Święta Matki Bożej Królowej Polski.
Suma na Szczycie. Przewodniczy kard. Józef Glemp - Prymas Polski
15.00 - Nieszpory ku czci Matki Bożej Królowej Polski w Bazylice Jasnogórskiej.
Zakończenie Pielgrzymki.