11 lipca 2002 r. w Czadzie wylądował samolot, którym do pracy
na misjach przyleciało małżeństwo Ałły i Przemysława Grzechowiaków.
Po serdecznym powitaniu przez biskupa diecezji otrzymali swój pokój
i rozpoczęli pracę w domu rekolekcyjnym. Kilka tygodni później, 17
sierpnia, pociągiem z Poznania do Astany w Kazachstanie wyjechała
Teresa Lewandowska.
W dniu 29 czerwca br. w parafii pw. Świętych Apostołów
Piotra i Pawła w Bydgoszczy abp Henryk Muszyński posłał do pracy
misyjnej trzech świeckich misjonarzy, pochodzących z naszej archidiecezji.
W dekretach nominacyjnych Ksiądz Arcybiskup napisał: "
Jan Paweł II w encyklice Redemptoris missio podkreśla obowiązek i
prawo uczestniczenia ludzi świeckich w działalności misyjnej Kościoła.
Papież przywołuje jednocześnie wspaniałe przykłady ich zaangażowania:
niektóre Kościoły powstały dzięki działalności misjonarzy i misjonarek
świeckich (RMs 71). W ostatnim czasie Komisja Misyjna Episkopatu
Polski zwróciła się do ordynariuszy z prośbą o szersze niż dotychczas
zaangażowanie wiernych świeckich w dzieło misyjne. Wychodząc naprzeciw
prośbie Komisji Misyjnej, realizując tym samym naukę Kościoła, po
zapoznaniu się z opinią dyrektora diecezjalnego PDM, przychylając
się do pisemnej prośby, niniejszym posyłam państwa Ałłę i Przemysława
Grzechowiaków do pracy misyjnej w Czadzie w diecezji Lai oraz panią
Teresę Lewandowską do pracy misyjnej w Kazachstanie, do Administratury
Apostolskiej w Astanie, w charakterze misjonarzy świeckich".
Ksiądz Arcybiskup nie ukrywał swego zadowolenia również
w czasie wręczenia krzyży misyjnych: "To dzisiejsze uroczyste wręczenie
krzyży misyjnych jest radością dla całej naszej diecezji oraz okazją
do podjęcia zobowiązania do modlitwy i troski o tych młodych, świeckich
misjonarzy. Módlcie się za nich, poświęcając swoje cierpienia i trudy
codziennego życia. Wyrażam także radość z tego, że wśród posłanych
jest małżeństwo. To piękny znak poświęcenia i ofiary dla wszystkich
małżonków".
Jak to się stało, że właśnie tych troje młodych ludzi
podjęło decyzję pracy misyjnej? Jak kształtowało się ich powołanie? "
Moje pierwsze spotkanie z misjami - mówi Teresa Lewandowska - miało
miejsce już w szkole podstawowej, gdy proboszczem mojej rodzinnej
parafii (Mąkoszyn, diecezja włocławska) został kapłan pracujący wcześniej
na misjach, na Wybrzeżu Kości Słoniowej. Jego opowiadania były bardzo
ciekawe. Na spotkaniach oazowych przy ognisku słuchałam go z wielkim
podziwem. To on właśnie zaszczepił we mnie ducha misyjnego. Kolejnym
etapem mojego misyjnego powołania były studia teologiczne. Wówczas
postanowiłam, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby wyjechać na
misje. Zaczęłam pisać do różnych osób, które zajmują się formacją
misyjną. Przez cały ten czas bardzo gorliwie się modliłam, powierzając
wszystko Jezusowi i św. Teresie, mojej patronce. Okazało się jednak,
że wyjazd osoby świeckiej na misje nie jest taki prosty. Kiedy przeprowadziłam
się do Gniezna, zaczęłam szukać możliwości zrealizowania swych pragnień
i wtedy Pan Jezus postawił na mojej drodze ks. Franciszka Jabłońskiego,
diecezjalnego dyrektora PDM. Dzisiaj, po otrzymaniu dekretu i krzyża
misyjnego od Księdza Arcybiskupa wiem, że wyjazd osoby świeckiej
na misje jest możliwy. Dziękując Bogu za dar powołania, proszę Go
o to, aby mnie prowadził i błogosławił mojej pracy w Kazachstanie"
.
"Pochodzę z Kijowa na Ukrainie - mówi Ałła Grzechowiak
- z rodziny mieszanej. Moim ojcem jest Polak (katolik), a matką Ukrainka (
prawosławna). Ochrzczona byłam przez księdza prawosławnego potajemnie,
gdyż w czasach komunistycznych nie wolno było publicznie chodzić
do cerkwi, a tym bardziej do kościoła katolickiego. W 1990 r. w Kijowie
po raz pierwszy spotkałam się z misjonarzami ze Zgromadzenia Karmelitów
Bosych z Polski. Brałam udział w ich katechezach i tak trafiłam do
polskiej parafii prowadzonej przez ojców karmelitów w Kijowie. W
życiu parafii, którą przejęli ojcowie, uczestniczyły tylko starsze
osoby - w większości Polacy mieszkający w Kijowie. Tam właśnie przygotowywałam
się do przyjęcia sakramentów: pojednania i Komunii św. Po okresie
przygotowawczym, w wieku 17 lat, złożyłam katolickie wyznanie wiary
i po raz pierwszy w pełni uczestniczyłam w Eucharystii. Moje zbliżenie
do Pana Boga spowodowało nawrócenie całej rodziny, która dziś aktywnie
uczestniczy w życiu parafii. Po maturze w 1992 r. rozpoczęłam naukę
w 3-letnim Kolegium Teologicznym w Kijowie (filia Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego). Na zaproszenie ks. Czesława Stolarczyka. W 1993 r.
przyjechałam do Polski. Po kursie języka polskiego i formacji teologicznej
w Płocku rozpoczęłam studia teologiczne na UKSW, podejmując jednocześnie
pracę w Centrum Formacji Misyjnej (CFM). W 1997 r. poznałam Przemka (
mojego męża), który przygotowywał się do wyjazdu na misje do Kamerunu.
Pracował w Kamerunie w parafii Mbang. Ksiądz Arcybiskup w dekrecie
posyłającym nas do pracy misyjnej napisał: "Pragnę także podziękować
p. Przemysławowi za Jego półtoraroczną pracę misyjną w Kamerunie,
gdzie w dużym stopniu pomógł naszemu misjonarzowi - ks. Eugeniuszowi
Bednarkowi - w dokończeniu budowy kościoła". Po powrocie Przemka
z Afryki, w roku jubileuszowym obdarowaliśmy się sakramentem małżeńskim,
który celebrował nasz przyjaciel misjonarz, ks. Eugeniusz Bednarek.
Zapraszając do naszej wspólnoty Pana Boga, zawierzyliśmy Mu nasze
życie i otwartość na Jego wezwania. Przemek, wracając do Polski,
często powtarzał, że wrócił "po posiłki". Po ślubie przez dwa lata
pracowaliśmy w CFM, prowadząc sekretariat. Naszym cichym pragnieniem
był wyjazd na pierwszą linię misyjnego frontu. Po spotkaniu z bp.
Miguelem Sebastianem z Czadu oraz ks. Janem Tokarskim podjęliśmy
decyzję o wyjeździe do Czadu.
Obecnie na misjach pracuje 30 świeckich misjonarzy (6
w Papui Nowej Gwinei, 4 w Togo, 4 w Kamerunie, 2 w Zambii, 2 w Republice
Południowej Afryki, 2 w Republice Środkowoafrykańskiej, 2 w Peru,
2 w Brazylii, 2 w Tanzanii, 1 w Indiach, 1 w Ugandzie, 1 w Kazachstanie
i 1 w Argentynie).
Pomóż w rozwoju naszego portalu