Triumf Pola
To już prawie dno. SLD „migusiem” osiągnęło poziom poparcia zbliżony do Unii Pracy. Postkomuniści mają na stanie „9”, a drużyna Marka Pola, odkąd pamiętamy, ma mocną „3”. Jeszcze odrobina i Marek Pol będzie miał satysfakcję, że pogada z Leszkiem Millerem z pozycji silniejszego.
Zmiana szyldu?
Pisaliśmy już wcześniej, że jedną z niewielu ludzkich cech polskich polityków jest instynkt samozachowawczy. Tu „wybrańcy ludu” są niesłychanie wyczuleni. Nie dziwi więc, że nikt nie chce iść na dno z tonącą partią. Co zrobić? Metoda w polskiej polityce sprawdzona od czasu słynnego wyprowadzenia sztandaru PZPR. Po prostu zmienić szyld. Ekipa pozostaje zawsze prawie ta sama.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Stare wzory
Chcą ruszyć z posad bryłę Leszka Millera. I to wcale nie opozycja, ale koalicja. Krzysztof - Odnowiciel SLD - Janik w imieniu aktywu partyjnego miał stanowczo zażądać dymisji premiera, a ten podobno powiedział, że nie odejdzie i już (Rzeczpospolita,18 marca). Własna partia przestała popierać premiera, a on twardo trwa. Może będzie jak w PZPR. Odejdzie za jakiś czas ze względu - hm, jak to już było - na zły stan zdrowia.
Idzie w europejskie posły
Reklama
Największy w Eurazji miłośnik „jednorękich bandytów” Jerzy Jaskiernia znowu jest na topie. To znaczy był przez chwilę, w której ogłaszał, że nie będzie dłużej baronem świętokrzyskim, czyli szefem SLD w województwie. Będzie zaś robił karierę w Brukseli, gdzie dopilnuje polskich interesów (Rzeczpospolita, 12 marca). Tak ogólnie mówimy. Polskie interesy to są np. interesy Jana Kowalskiego albo Macieja Skórki.
Aluzje Nałęcza
Nawet w Unii Pracy mają już dość Marka Pola. Jego kolega partyjny Tomasz Nałęcz nieśmiało rzucił, aby Ministerstwo Infrastruktury dać komuś innemu (Gazeta Wyborcza, 15 marca). Najprawdopodobniej ostatnio sporo jeździł po polskich drogach. Zresztą to za dużo powiedziane. Raczej po tym, co po zimie z nich zostało.
Dryfowanie
Paraliż totalny ogarnął polski rząd. Najlepszym przykładem jest znak, albo jego brak, solidarności z obolałą po zamachach terrorystycznych Hiszpanią. W poniedziałek 15 marca w samo południe cała Europa na trzy minuty stanęła po to, aby się pomodlić lub choćby zastanowić nad tragedią. Informacja o tym dotarła do polskiego rządu, ale - tak jak wiele innych rzeczy - po prostu utonęła. Ponoć zawalił Tadeusz Iwiński, który wiedział, ale nie powiedział (Gazeta Wyborcza, 16 marca). Rząd był zajęty patrzeniem w sondaże, a już nie chcemy myśleć, co robił Iwiński.