Kochani moi!
Wielokrotnie poprzez fale radiowe wsłuchiwałem się w
słowa homilii bp. Józefa Zawitkowskiego z Łowicza zaczynające się
charakterystycznym i ciepłym zwrotem: "Kochani moi!". W tym roku
te słowa - zawsze jak śpiewny refren przeplatające najgłębsze treści
religijne i patriotyczne - te słowa usłyszałem osobiście, na odpuście
ku czci Przemienienia Pańskiego w Cmolasie.
Nie ważę się omawiać, a tym bardziej interpretować całej
homilii Księdza Biskupa. Z jej bogactwa pozwolę sobie wybrać tylko
te wątki, które szczególnie utkwiły mi w pamięci, które dały mi najwięcej
do myślenia, które korespondowały z wielkimi wydarzeniami ostatnich
dni.
Bp J. Zawitkowski mówił: "Bóg, a jednak przemienił się
przed uczniami, abyśmy zobaczyli, że Ten, który stał się człowiekiem
i był do nas we wszystkim podobny oprócz grzechu, jest Bogiem. Przyzwyczailiśmy
się bowiem patrzeć na Chrystusa Ukrzyżowanego, litujemy się nad Chrystusem
Frasobliwym w naszych kapliczkach przydrożnych, a zapominamy czasem,
że On jest Bogiem". Trochę jest w tym naszym patrzeniu bezradności,
trochę niewiary, a najwięcej może wygodnictwa, co dobrze oddawały
słowa Kaznodziei: "(...) my i tak wszystko czynimy po swojemu". Dlatego
tak jak co roku w Cmolasie, i ciągle, trzeba przeżywać Przemienienie
Pańskie, by nie ustawać w wierze, że Jezus Chrystus jest naszym Panem
i Bogiem - Tym, który nie tylko oddał życie za nasze grzechy, ale
po trzech dniach zmartwychwstał, aby dać nam zbawienie, czyli życie
wieczne.
"Wiara jest szukaniem Pana Boga - zauważył Biskup z Łowicza
- ciągłym pytaniem, a czasami męką". Jakże często gubimy się w jasnej
odpowiedzi na pytanie Chrystusa: "A wy za kogo Mnie uważacie?". Do
określeń ewangelicznych: "(...) za Jana Chrzciciela, za Eliasza lub
innych proroków" Kaznodzieja dodał współczesne lub te z niedalekiej
przeszłości - jedni uważają Chrystusa za wspaniałego kaznodzieję, "
bo tak pięknie mówi", inni za nauczyciela, "bo o rzeczach trudnych
mówi jasno", jeszcze inni za humanistę, "bo nic, co ludzkie, nie
jest Mu obce", nawet za komunistę, "bo wszystkich traktuje równo",
lub kapitalistę czy liberała, "bo każe skarby pomnażać". Słowem każdy
mógłby Chrystusa "przysposobić" do własnych potrzeb. Rację miał więc
bp J. Zawitkowski, gdy nawiązywał do tego, co jak sądzę, już owocnie
przeżyliśmy, do pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny: "(...) Piotr,
On odpowie za nas wszystkich (...): ´Panie, nie odsyłaj nas do domu.
Do kogo pójdziemy? Myśmy Tobie uwierzyli. Ty jesteś Chrystus, Syn
Boga Żywego. Ty masz słowa życia´".
To prawda, Księże Biskupie, niełatwo jest dzisiaj wierzyć,
gdy obok bogactwa widzi się biedę, obok pałaców - rudery, obok ludzi
bogatych - żebraków. "Jesteśmy wolni, tylko nie umiemy się rządzić. (
...) Mieliście jeden drugiemu nogi umywać i po tym mieli poznać,
żeście uczniami Chrystusa. (...), a wy tylko chcecie panować, a ciężar
władzy dźwigają biedni!". Minister nie służy, tylko prawuje się o "
widok z okna", "Solidarność" schowała lub podarła sztandary. Księże
Biskupie, kto dziś chce pamiętać o Cudzie nad Wisłą i o ks. Skorupko
spod Radzymina? Kto dziś chce pamiętać o tych, którym w 1944 r. w
Warszawie "(...) przecież te noce sierpniowe i prężne ramiona" miały
wystarczyć.
Cytowałeś, Czcigodny Kaznodziejo, słowa poety: "Nasz
naród jest jak lawa - z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa.
Lecz wewnętrznego żaru sto lat nie wyziębi. Plwajmy na tę skorupę
i zstąpmy do głębi". Tylko sami nie damy rady. Ale może za nas i
dla nas Piotr naszych czasów znowu zawołał: "Niech zstąpi Duch Twój!
Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi! Tej Ziemi!".
Boże! Boże bogaty w miłosierdzie! Co my zrobimy z Twoim
słowem, które do nas skierowałeś przez pośrednictwo naszego Rodaka?
Pomóż w rozwoju naszego portalu