Reklama
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Niepokalana!
Szczęść Boże, Pani Aleksandro! Serdecznie pozdrawiam cały Zespół Redakcji. Pani Aleksandro, tak bardzo pięknie Pani pisze, komentując listy przychodzące do Redakcji, że trafia to do naszych serc. Wiem, bo czytam. Wiem również, że pisze wiele osób i, niestety, nie ma miejsca na wydrukowanie każdego listu. Ale mam do Pani prośbę. Po ukazaniu się ogłoszenia „Jedyny opiekun” (nr 1573) dostałem wiele listów. Z ciężkim sercem muszę powiedzieć, że nie mogę tym dobrym, kochającym Boga i bliźniego ludziom sam odpowiedzieć i podziękować za wszystkie modlitwy w mojej i taty intencji. Jestem teraz w trudnej sytuacji. Mam adresy, może w późniejszym czasie uda mi się osobiście podziękować tym osobom. Tak bardzo tego pragnę. Tymczasem bardzo proszę, Pani Aleksandro, bym za pośrednictwem tygodnika „Niedziela” mógł wszystkim z całego serca podziękować - Bóg zapłać za szczere słowa i gorącą modlitwę. Jestem ogromnie wdzięczny. Dzięki modlitwie czerpię siły, bo gdzie - jak nie u Boga szukać pomocy i pociechy w przytłaczających nas kłopotach i smutkach dnia codziennego?
Mimo młodego wieku - mam 38 lat - przeszedłem wiele, ale dzięki Bogu mam siłę i wiarę w lepsze jutro. I choć tak bardzo chciałbym pomóc w cierpieniu tacie, by doczekał tego lepszego jutra, ciągle napotykam na jakąś przeszkodę. Ale widać tak musi być - wola Boża.
Mógłbym oddać ojca do domu opieki, miałem takie propozycje, ale moje sumienie nie pozwoliłoby cieszyć się życiem. Przecież to człowiek, który dał mi życie, pielęgnował wraz z mamą, dbał o moje zdrowie, uczył pacierza, prowadził do kościoła. Teraz rola się odwróciła, mój tato ma 63 lata, ale cierpi już całe lat 20. Nieraz widziałem jego łzy i jestem bezradny. Wtedy proszę Najświętszą Pannę Maryję o pomoc i ulgę w jego cierpieniu. Obecnie jest mi szczególnie trudno, bo nie mam pracy, choć żadnej się nie wstydzę. Mam też problem z tatą, bo nie chce się on zgodzić na opiekę żadnej obcej osoby. Teraz znów przebywa w szpitalu, przechodzi kolejną operację. (...) Pani Aleksandro, tak naprawdę nie da się opisać tego wszystkiego, co przeżywa człowiek, gdy wie, że nie może pomóc bliskiej osobie, choć bardzo chce.
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za listy i za modlitwę, o którą ciągle proszę. Wierzę, że modlitwa wielu ludzi wyjedna u Boga pomoc i ulgę w chorobie i cierpieniu mojego taty. Serdecznie pozdrawiam. Z Bogiem.
Opiekun
Nie będę przekazywać szczegółów choroby taty naszego Czytelnika, podano je do wiadomości redakcji. Powiem tylko, że potrzebne są obecnie glukometr i ciśnieniomierz. Myślę, że dalej będą napływać listy do „Jedynego opiekuna”, bo nasi Czytelnicy w trudnych momentach też się sprawdzają.
Listy z podziękowaniami to cała oddzielna, ogromna sprawa. Nie ma tu miejsca, by wszystkie takie podziękowania zamieścić, dlatego od czasu do czasu staram się, aby któreś z nich się ukazało. Niektórzy po prostu fizycznie nie mogą się wywiązać z tego, bo - za dużo listów otrzymali, czasem po prostu brakuje im na znaczki itd.
To nie pierwszy list od - umownie nazywając - opiekunów. Mieliśmy już wiele takich świadectw, że choćby przypomnę Panią Ninę, która opiekuje się mamą z alzheimerem - przyszło potem kilka bardzo ważnych odpowiedzi. Proszę wszystkich, którzy do nas pisali w podobnych sprawach, aby pamiętali, że jesteśmy z Wami! Myślą, mową i uczynkiem.
Ten list chciałabym zadedykować szczególnie tym wszystkim, którzy nie bardzo radzą sobie ze starszymi rodzicami. Nie potrafią, nie mogą lub nie chcą się nimi opiekować. Zadedykować bez wyrzutów, bez wytykania, bez ironii, z całą moją najgłębszą życzliwością osoby, która też nie jest ideałem. To przecież tylko taka mała powtórka z historii ludzkiego życia. Nasi rodzice też kiedyś byli młodzi, pełni zapału i nadziei. Zmieniali nam pieluchy, nie dosypiali w nocy, smucili się naszymi niepowodzeniami szkolnymi. Z pewnością chcieli jak najlepiej nas wychować. Co z tego wyszło? Nie wszystkim się to udało, nie wszyscy potrafili, mogli lub chcieli... Ale więzy krwi to zobowiązanie na całe życie. To także na całe życie - oparcie, cel, pociecha, nadzieja. I miłość.
PS
Przy okazji podziękowań - Czytelniczka nr 1609 dziękuje p. Krystynie H. z Jeleniej Góry za list - nie może jej odpisać, bo p. Krystyna nie podała jej adresu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu