Fragment z dossier „Droga Gibsona przez «Pasję»”,
zamieszczonego na łamach najnowszego numeru kwartalnika Christianitas
„Gdybym miał podsumować jednym słowem doświadczenie oglądania Pasji, to tym słowem byłoby «wstrząsające». Film trwał dwie godziny. Przez cały czas, w środku sezonu zimna i grypy, w sali wypełnionej po brzegi 4,5 tys. ludźmi ani razu nie usłyszałem nawet tego, by ktoś odchrząknął. Absolutna cisza i skupiona uwaga przez 120 minut!… A kiedy film się skończył, osłupiała cisza trwała dalej przez przynajmniej następną minutę. Oglądanie Pasji Chrystusa było najbardziej intensywnym emocjonalnie doświadczeniem, jakiego kiedykolwiek doznałem w czasie oglądania filmu. Od początku do końca zachował on intensywność pierwszych trzydziestu minut Szeregowca Ryana wziętego do kwadratu. Tamtej nocy, kiedy o późnej godzinie w końcu poszedłem do łóżka, sen nie przychodził łatwo. Obrazy z filmu nie przestawały nawiedzać mojej pamięci. I parę dni później, kiedy piszę te słowa, te obrazy wciąż są ze mną. Ale nie są to obrazy koszmaru sennego, nawet z całą tą krwią i brutalnością. Raczej służą one jako przypomnienie, że zostałem odkupiony za cenę krwi, dzięki miłości Tego Jedynego, którego postać tak cudownie przeniósł na ekran aktor Jim Caviezel. I myślę o tych ranach, które On znosił, nie w przerażeniu, ale z wdzięcznością”.
Opinia wpisana przez internautę na stronie forum filmowego epinions.com po pokazie Pasji 20 stycznia br. w Chicago.
Pomóż w rozwoju naszego portalu