Stanisława z Kielc, zwana Natą, była wychowywana w katolickiej i patriotycznej rodzinie. Zawsze wiedziała, co znaczą słowa: „Bóg - Honor - Ojczyzna”,
bo jej ojciec przeszedł 8 lat sowieckich łagrów. Wojenną przeszłość i szykany ubeków miał wpisane w życiorys jej teść, który również patriotyczne credo wpoił swojemu synowi Ryszardowi,
jej śp. mężowi. Oboje więc kontynuowali rodzinne tradycje, zgodnie z duchem czasów - w Solidarności.
- Prawe sumienia ludzi, potrzeba serca i powiedzenie „nie” komunizmowi zrodziło Solidarność - twierdzi Nata, wtedy nauczyciel akademicki Politechniki Świętokrzyskiej,
a w 1981 r. reprezentant strajkujących studentów. - Był to czas wielkiej nadziei na wolną i niepodległą Polskę oraz na realizację marzeń naszych i naszych
rodziców. Wprowadzenie stanu wojennego przez gen. W. Jaruzelskiego i WRON wywołało nasz bunt i dyskusje, jak Polacy mogli narodowi zadać rany i zabić w nim
nadzieję. Nie przyjmowaliśmy tłumaczeń o „mniejszym złu” i zagrożeniu Moskwy, bo znaliśmy fakty i rozpacz dzieci, których rodziców esbecy zabierali siłą z domów
w nocy.
Państwo Gawlikowie nie byli zatrzymani przez milicję 13 grudnia 1981 r., więc włączyli się w pomoc internowanym i ich rodzinom, była to taka solidarność w czynach.
Dziś Stanisława wspomina: - Natychmiast chcieliśmy ustalić nazwiska internowanych i potrzeby ich rodzin. Już rano rozrzucaliśmy po blokach ulotki pisane flamastrem, nie myśląc o tym,
czy jesteśmy obserwowani. Nazajutrz na uczelni ustaliliśmy z kolegami listę internowanych naukowców i studentów. Napisaliśmy protest do WRON z żądaniem ich uwolnienia,
pod którym podpisało się 400 pracowników uczelni. Zbieraliśmy pieniądze i rzeczy dla rodzin internowanych. Ludzie się nie bali, a pomagali nawet partyjni. Wreszcie rozpoczęliśmy
wydawanie w podziemiu kieleckiej edycji KOS-u (biuletyn Komitetu Oporu Społecznego).
6 września 1982 r. o godz. 6.00 obudził Gawlików łomot do drzwi i krzyk: - Otwierać, milicja!
- Weszło 6 esbeków - opowiada Nata - witając mnie: Dzień dobry, pani redaktor. Gdzie ma pani KOS-y? Do godz. 10.00 przeprowadzali rewizję, ale nie znaleźli nic. Chodziłam za nimi
krok w krok, patrząc, czy czegoś nie podrzucają. Esbek pilnował mnie nawet w ubikacji, czy nie wrzucam gazet do sedesu. Gdy zadzwonił telefon, natychmiast podbiegłam i krzyczałam
w słuchawkę: U nas rewizja, proszę powiadomić rodziców. Okazało się, że dzwonili zomowcy do kolegów. Kiedy razem z mężem zostaliśmy wyprowadzeni z bloku, zauważyłam
kierowcę w nysie. Poprosiłam go o telefon do rodziców, ale on odpowiedział: Jestem z nimi. Obstawili okolicę.
Natę internowali i przesłuchiwali przez 3 dni. Potem aresztowali ją, przedstawiając akt oskarżenia. Osądzili i wydali wyrok. Po wyjściu z więzienia została zwolniona
z uczelni. Znów działała w podziemnej Solidarności, duszpasterstwie ludzi pracy i Komisji Interwencji i Praworządności Z. Romaszewskiego.
Wspomnienia sprzed lat wywołują łzy, gdy łamiącym się głosem opowiada: - Bardzo chcieliśmy z Ryszardem mieć dziecko, więc rozpoczęliśmy specjalistyczne leczenie w 1981 r.,
którego kulminacja przypadła na czas mojego internowania. Mąż powiedział o tym esbekom i prosił, aby mi zezwolili na leczenie, wzięcie leków i kontakt z lekarzem,
ale oni wykorzystali to jako argument w przesłuchaniach. Obiecywali, że zezwolą na dalsze leczenie, jeśli pójdę na współpracę. Takie rozwiązanie nie wchodziło w rachubę... Przebaczyłam
im. Dziś spotykam niektórych z nich; nawet mi się kłaniają. Moi przyjaciele z Solidarności, internowani i aresztowani, obecnie żyją często w biedzie. Milicjanci
i ubecy żyją dostatnio. Mam wrażenie, jakby chcieli nam powiedzieć: I tak wygraliśmy.
Nata i śp. Rysiek Gawlikowie tworzyli zwyczajną rodzinę z przybraną córką Basią, dając również dom Weronice ze Lwowa.
Stanisława Gawlik - nauczyciel akademicki na Politechnice Świętokrzyskiej w czasach Solidarności; internowana, aresztowana i sądzona za działalność podziemną; zwolniona z uczelni po wyjściu z więzienia; działała w Komisji Interwencji i Praworządności Solidarności; dyrektor NIK (1991-95) w Kielcach; obecnie doradca ekonomiczny NIK.
Pomóż w rozwoju naszego portalu