Siedem do czterech
W rywalizacji na odbierane parlamentarne immunitety prowadzi Samoobrona, której po piętach depcze Sojusz Lewicy Demokratycznej (Życie Warszawy, 26 listopada). Teraz jest siedem do czterech. Przewaga Samoobrony zwiększyła się po zrzeczeniu się immunitetu przez posłankę Renatę Beger.
Opary spisku
Pani poseł Beger toczy spór z prokuraturą, bo się z nią nie zgadza. Ale po kolei. Prokuratorzy z Poznania twierdzą, że fałszowała ona listy wyborcze, a ona
bystrym okiem, wyposażonym w pewne instrumenty nieznane okulistom, dostrzega, że to wszystko szyty grubymi nićmi spisek i zemsta za jej dotychczasową bezkompromisową działalność
parlamentarną. Ma Pani rację, Pani Renato. Na odległość śmierdzi Klewkami, al.-Kaidą i Bin Ladenem.
Dodatkowo wyczuwamy opary Kim Dzong Ila.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tryby weryfikacji
Przez tryby weryfikacji przeszła już spora grupa eseldowskiej braci. Do najczystszych z czystych w SLD ostatnimi czasy zaliczono: Stanisława Jarmolińskiego (afera głosowania na cztery ręce), Jana Chaładaja i Ryszarda Maraszka (podobne zasługi), Zbigniewa Sobotkę (afera starachowicka) i kolesia o ksywie „Milimetr” („sprzedał” kopa fotoreporterowi Newsweeka). Łomiarz, Malizna i Słowik też nie byliby bez szans.
Najbardziej niepopularny
No i stało się - Leszek Miller został najbardziej niepopularnym wśród najmniej popularnych premierów III RP. Tę radosną wieść przyniósł CBOS (Gazeta Wyborcza, 22-23 listopada).
Sondaże pachną lipą
A Leszek Miller ma inne dane i tyle. Ostatnio sobie pogadał ze zwykłymi ludźmi przez telefon i się przekonał. Ze słuchawką w ręku spędził godzinę, wsłuchując się w sprawy zwykłych ludzi. Dodzwoniło się 16 najzwyklejszych ze zwykłych i wszyscy byli życzliwi - oznajmił Jerzy Wenderlich. Ten, jak rozumiemy, podsłuchiwał (Rzeczpospolita, 25 listopada). Wniosek może być jeden. Sondaże to jedna wielka lipa, a ludzie po prostu premiera kochają.
Ideowa recepta
Skąd afery w SLD? Brak ideowości. No tak, ale o jakie idee chodzi? Młodzieżówka SLD przedstawiła receptę na wszelkie zło drążące postkomunistów. A recepta wygląda tak: legalne narkotyki, legalne domy publiczne, legalne związki homoseksualne i opodatkowanie datków na Kościół (Gazeta Wyborcza, 24 listopada). Czyli - jak sobie poćpają, odwiedzą dom publiczny, a za wszystko zapłacą z podatków z kościelnej tacy - to na przekręty już nie będą mieli ochoty?