Rok akademicki 2000/2001 już się rozpoczął. W dziewięciu wyższych
uczelniach Częstochowy studia w systemie dziennym i zaocznym rozpoczęło
około 40 tysięcy studentów. Jak na blisko 300-tysięczne miasto, to
dość duży procent. Zdecydowana większość studentów rozpocznie naukę
w dwóch publicznych szkołach wyższych - na Politechnice Częstochowskiej
i w Wyższej Szkole Pedagogicznej. Tutaj będą studiować ci, których
nie stać na opłacenie czesnego w szkołach prywatnych. Mimo to, nawet
na tego rodzaju studia trzeba mieć zabezpieczenie finansowe. Rosną
bowiem koszty utrzymania, opłaty za wyżywienie, miejsce w akademiku
lub na kwaterze prywatnej. Z akademikami w Częstochowie jest coraz
trudniej. Maleńkie pokoiki w domach studenckich są wykorzystane do
granic możliwości. W założeniu miały służyć dwu lokatorom, dziś musi
ich się tam zmieścić trzech. To i tak zdecydowanie za mało miejsc.
Małgosia, która zacznie studiować filologię polską w
Częstochowie, pochodzi z okolic Bielska. W dziekanacie powiedziano
jej, że jeśli nie ma do domu ponad 200 km, nie może liczyć na akademik.
Pozostaje więc poszukanie kwatery prywatnej. Na szczęście wielu samotnie
mieszkających emerytów wynajmuje pokoje studentom. Dla nich jest
to ważny dodatek do emerytury. Częstochowa staje się też miejscem
studiowania dla młodzieży pochodzącej z zamożniejszych rodzin. Coraz
więcej chętnych rozpoczyna studia w Wyższej Szkole Języków Obcych
i Ekonomii, są też chętni w Wyższej Szkole Lingwistycznej, w Wyższej
Szkole Zarządzania i otwartej niedawno Wyższej Szkole Hotelarstwa
i Turystyki. Tutaj jednak do kosztów utrzymania dochodzi jeszcze
dość wysokie czesne.
W zakresie troski o rozwój intelektu student w Częstochowie
ma spore możliwości, choć i tak nie są one porównywalne z dużymi
ośrodkami akademickimi. Nikt nie ukrywa, że do częstochowskich uczelni
nie trafia śmietanka intelektualna polskiej młodzieży. Ci wybierają
Kraków, Wrocław, Warszawę czy Katowice. "Mam bardzo duże aspiracje
naukowe i jestem przekonany, że nie mógłbym ich zrealizować w Częstochwie
- mówi Przemek, który w tym roku zacznie studiować prawo na Uniwersytecie
Jagiellońskim". Trochę lepiej tę rzeczywistość oceniają studenci
przybywający do nas na studia z innych miejscowości. "Wybrałam Częstochowę,
bo wydaje mi się, że rozwój wiedzy zależy ode mnie samej, a nie od
tradycji naukowych jakiejś uczelni" - twierdzi Asia z Sosnowca, studentka
zarządzania na Politechnice Częstochowskiej.
Czas studiowania to nie tylko nauka, ale również możliwość
przynależenia do świata młodej inteligencji. Kiedyś studiowanie wiązało
się z wejściem w klimat kultury studenckiej i specyficznego, twórczego
stylu życia. Co z tego pozostało? Wielu narzeka, że coraz mniej.
Ani jeden mieszkaniec Częstochowy zapytany przeze mnie o znajomość
akademickich inicjatyw kulturalnych, nie umiał wymienić żadnego kulturotwórczego
działania naszego środowiska akademickiego. Sami studenci mówią o
tym równie mało. "Pojęcie klubu studenckiego jest już dla mnie czymś
zupełnie obcym - twierdzi Krzysiek, student budownictwa. - One się
prawie wcale nie różnią od przeciętnej dyskoteki. Myślę nawet, że
poważny student przestaje już chodzić do tak zwanych klubów studenckich.
Może tam spotkać mnóstwo małolatów, którzy wyrwali się z domu i popijając
piwko udają dorosłych". Kluby najczęściej dostają się w ręce prywatnych
właścicieli, a tym bardziej zależy na łatwym robieniu pieniędzy niż
na drogiej i elitarnej kulturze studenckiej.
Studiowanie w cieniu Jasnej Góry wcale nie świadczy o
tym, że częstochowscy studenci mają jakieś wyjątkowe zapotrzebowanie
duchowe. "Najciemniej jest pod latarnią" - mówią złośliwi. Pani Danusia
wynajmowała przez rok pokój dla dwóch studentek pedagogiki. Dziś
jest załamana przyszłością polskiej oświaty. "W życiu bym nie chciała,
aby moje wnuki trafiły kiedyś na takie nauczycielki, jak moje lokatorki
- zwierza się z żalem. - Ich pasją były dyskoteki, podrywanie chłopaków,
eleganckie stroje. Nigdy nie widziałam, żeby przeczytały coś sensownego.
Nie dało się z nimi porozmawiać o poważnych sprawach. Za to często
przychodziły na kwaterę pijane i rzadko kiedy wychodziły następnego
dnia na wykłady. Co takie studentki będą mogły kiedyś przekazać swoim
uczniom?".
Miejscem duchowego rozwoju i katechezy studenckiej są
duszpasterstwa akademickie. Częstochowa pod tym względem nie wygląda
imponująco, choć ślimaczym tempem zaczyna się coś ruszać. Coraz więcej
ducha czuje się w DA "Emaus" przy kościele św. Wojciecha. Każdego
wieczoru można przeżyć tam pokorne, ale bardzo głębokie spotkanie
z Bogiem. W poniedziałki spotykają się tam sympatycy TaizeM, we wtorki
poszukujący wiary, tzw. "heretycy", w środę można pogadać o niektórych
fragmentach Biblii, a w czwartek wziąć udział w adoracji Najświętszego
Sakramentu. Do tego wszystkiego ludzie z "Emaus" często wyruszają
w drogę. Byli już na pieszej pielgrzymce po Francji, a ostatnio duża
grupa studentów wzięła udział w XV ŚDM w Rzymie. Niezapomniane są
akademickie spływy kajakowe i górskie wyprawy. Bardzo ciekawą wspólnotę
studencką prowadzą również Ojcowie Paulini na Jasnej Górze. Wspólnotę "
Wiary i Modlitwy" założył przed dziesięciu laty o. Jan Pach. Przetrwała
do dziś i jest przepięknym miejscem dla tych, którzy chcą nie tyle
studiować w cieniu, ale bardziej w blasku Jasnej Góry. Studentom
znane jest również miejsce spotkań przy parafii św. Zygmunta. Tam
ks. Remigiusz Lota dzielnie i konsekwentnie buduje akademicką wspólnotę.
Rewelacyjne są Mrzygłodzkie Spotkania Akademickie i wrześniowe oazy
studenckie. Żaden student-oazowicz w Częstochowie nie może powiedzieć,
że nie ma gdzie kontynuować swojej formacji w Ruchu Światło-Życie.
Zaśpiewano już w Częstochowie Gaudeamus igitur i pora
teraz na codzienne zdobywanie mądrości. Wszystkim studentom naszego
miasta pozostaje życzyć, by nie zmarnowali najpiękniejszego okresu
życia, jakim jest studiowanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu