Reklama

Prymas Tysiąclecia

50 rocznica aresztowania Prymasa Polski

Niedziela Ogólnopolska 38/2003

Prymas Wyszyński podczas uwięzienia w 1956 r.

Prymas Wyszyński podczas uwięzienia w 1956 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

25 września 2003 r. upływa 50 lat od aresztowania naszego Ojca - Prymasa Tysiąclecia. Wtedy, w 1953 r., stosunki między Kościołem a Państwem były napięte, mimo niezwykłych wysiłków Księdza Prymasa, który nie chciał dopuścić do ostatecznego nieszczęścia. Zamknięto niższe seminaria, komuniści grozili, że zamkną też wszystkie wyższe seminaria duchowne, a pozostawią tylko seminaria państwowe, pozostające całkowicie pod ich władzą i z ich programem wychowania przyszłych kapłanów. Można to sobie wyobrazić?! Istniał szatański wprost projekt stworzenia „obozu koncentracyjnego” dla wszystkich polskich zakonnic. Ojciec walczył jak lew w obronie zagrożonego Kościoła i jego placówek.
9 lutego 1953 r. napięcie sięgnęło zenitu. Władze wydały dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych. Komuniści mieli decydować, kto może zostać w Polsce biskupem w diecezji i proboszczem w parafii. Był to dla Kościoła straszliwy cios! Na to Episkopat Polski, z Prymasem na czele, nie mógł się zgodzić.
8 maja 1953 r. odbyła się Konferencja Plenarna Episkopatu Polski w Krakowie, na Wawelu. Prymas i biskupi wyrazili stanowczy protest wobec tego wszystkiego, co wyrabiali komuniści w naszej Ojczyźnie. Wystosowali memoriał do władz rządowych, wyliczając krzywdy, jakie dzieją się Kościołowi i katolikom polskim, m.in.: usuwanie religii ze szkół, a Boga - z serc młodzieży; próby i ośrodki dywersyjne wśród duchowieństwa, aresztowanie księży; bezwzględne niszczenie prasy oraz wydawnictw katolickich; ingerencja w sprawy Kościoła i próba jego krępowania.
Były w tym memoriale m.in. następujące słowa: „Do prześladowania nie daliśmy najmniejszego powodu; cierpienie staje się naszym udziałem nie za co innego, lecz tylko za sprawę Chrystusa i Chrystusowego Kościoła. Rzeczy Bożych na ołtarzach cesarza składać nam nie wolno. NON POSSUMUS!”.
Sytuacja w stosunkach między Kościołem a Państwem była coraz trudniejsza. Prymas Wyszyński przeczuwał, że może być uwięziony. Wypowiedział wtedy bardzo ważne słowa: „Gdy będę w więzieniu, a powiedzą, że Prymas zdradził sprawę Bożą - nie wierzcie! Nigdy nie zdradziłem i nie zdradzę sprawy Kościoła, choćbym miał za to zapłacić życiem własnym i własną krwią. Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce - nie wierzcie! Nigdy nie sięgałem po nic dla siebie. Gdy będą mówili, że Prymas działa przeciwko Narodowi i własnej Ojczyźnie - nie wierzcie! Kocham Ojczyznę więcej niż własne życie i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej”.

*

Mijały tygodnie w największym napięciu całego społeczeństwa polskiego. 14 września - doroczne rekolekcje Episkopatu na Jasnej Górze. Prymas dał biskupom do zrozumienia, że jest gotowy na wszystko.
Mówił m.in.: „Wolę prześladowanie i męczeństwo niż przywileje, bo w prześladowaniu jestem jedno z udręczonym Narodem”. Zajmowano się sprawą uwięzionego bp. Czesława Kaczmarka z Kielc, którego oskarżano o kontakty amerykańskie przeciwko Polsce Ludowej. Ksiądz Prymas wystosował pismo do władz państwowych w jego obronie, żądając natychmiastowego uwolnienia. Był to ostateczny argument dla państwa, aby podjąć decyzję o aresztowaniu kard. Wyszyńskiego.
W przeddzień aresztowania Prymasa, 24 września 1953 r., przyszedł do niego Bolesław Piasecki, twórca PAX-u. Zachowywał się dziwnie. Przedstawił „kilka wyjść”, informując, co Ojciec powinien uczynić, aby uratować zagrożoną wolność Kościoła. Propozycje te nosiły znamiona kolaboracji z komunizmem. Ojciec wysłuchał tego z ogromnym spokojem, a potem powiedział: „Zapomina Pan o tym, że dla biskupa katolickiego jest jeszcze jedno wyjście”. „Jakie?” - nerwowo zapytał Piasecki. Ojciec krótko odpowiedział: „Więzienie!”. Piasecki wstał, lekko się skłonił i bez słowa wyszedł. Na drugi dzień Prymas Polski został aresztowany!...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

*

Reklama

25 września 1953 r. w kościele akademickim św. Anny w Warszawie odbywała się uroczystość ku czci bł. Władysława z Gielniowa, patrona stolicy, z racji jego liturgicznego wspomnienia. Kościół był wypełniony, a wielu ludzi stało na zewnątrz, aż do wylotu ulicy Miodowej. Stolica już od pewnego czasu drżała o bezpieczeństwo swego Pasterza, a wszyscy wiedzieli, że w dniu Patrona stolicy Prymas będzie przemawiał. Chcieli go zobaczyć jeszcze raz, pełni lęku o niego.
Po Mszy św. tłum rzucił się do wsiadającego do auta Prymasa z okrzykami i szlochem. Ojciec, wsiadając, powiedział jedno zdanie: „Mówcie za mnie Różaniec”. Było to pożegnanie Prymasa z ludem Stolicy.

*

Reklama

Na drugi dzień, w sobotę 26 września, udałam się z Janką K. do Ojca na Mszę św., bo tak było zawsze. Ku naszemu zdziwieniu, brama i furta wejściowa były zamknięte. Nagle, jakby spod ziemi, wyskoczyła jakaś kobieta z krzykiem: „Do kogo?!”. Odpowiedziałam spokojnie: „Jak to - do kogo? To pani nie wie, kto tu mieszka? Proszę nam natychmiast otworzyć furtę. Idziemy na Prymasowską Mszę św.”. „Dziś rano Mszy nie będzie, dopiero wieczorem” - powiedziała. „Głupie gadanie! Wiemy, co mamy o tym myśleć, za chwilę cała Warszawa dowie się, co dzieje się w Pałacu Prymasowskim”. Kobieta nagle jakby „rozpłynęła się”, chowając się pod murek, okalający dziedziniec. Gdy się odwróciłyśmy, zobaczyłyśmy jakiegoś mężczyznę, który tam i z powrotem chodził przed rezydencją. Było dla nas jasne: Ojciec jest aresztowany i wywieziony z Warszawy pod osłoną nocy. Tu już go nie ma...
Natychmiast pobiegłyśmy z tą wiadomością do ks. Sitkowskiego - proboszcza katedry. Nic nie wiedział, był wstrząśnięty. Zaraz zawiadomił bp. Zygmunta Choromańskiego, sekretarza Episkopatu, który także nic nie wiedział. Wiadomość o aresztowaniu Ojca rozeszła się lotem błyskawicy. Warszawa zadrżała o los swego umiłowanego Pasterza.
Pobiegłam do moich dziewcząt, które mieszkały razem u sióstr na Kamionku. Były wstrząśnięte wiadomością o aresztowaniu Ojca. Natychmiast stanęły jak żołnierze do boju, gotowe na wszystko, aby modlitwą i ofiarą ratować uwięzionego Ojca. Ciągnęłyśmy kartki ze stacjami Drogi Krzyżowej, aby codziennie ją odprawiać. Ja marzyłam o stacji IV - spotkanie z Matką - i właśnie ją otrzymałam. Tak bardzo pragnęłam, aby Maryja była nieustannie przy Ojcu i pomagała mu w jego drodze krzyżowej. Od tej chwili zmobilizowałyśmy się wszystkie do modlitwy i ofiary, jak jeszcze nigdy dotąd.

*

Dlaczego aż tak? Wiedziałyśmy, że kard. Mindszenty i bp Kaczmarek byli - jak to się mówiło - spreparowani. Podawano im w zastrzykach lub w jedzeniu środki wpływające na ich świadomość. Mówili takie rzeczy, których bez tych środków nigdy by nie powiedzieli. Chciałyśmy za wszelką cenę Ojca przed tym uchronić. Był to po prostu „święty szał” ratowania Ojca na wszystkie sposoby przez jego duchowe córki, do których dołączało się coraz więcej ludzi. Każda godzina dnia i nocy była objęta modlitwą przez całe rodziny i grupy osób, zwłaszcza przez tzw. Rodzinę Rodzin. Ludzie z inteligencji - inżynierowie i lekarze - oraz ludzie prości włączali się w tę nieustanną modlitwę za Prymasa. Nastawiali sobie budziki, aby w nocy o swojej godzinie wstać i czuwać na modlitwie. Robiłyśmy wszystko, aby jak największe kręgi Polaków włączały się w te czuwania.
Ale mimo wszystko mnie się ciągle wydawało, że czegoś jeszcze dla Ojca nie czynimy, że Matka Boża chce od nas czegoś więcej. Wakacje 1954 r. wszystkie spędziłyśmy w Częstochowie, ofiarowując swój wypoczynek na modlitwę za Ojca przed Jasnogórskim Obrazem. Ale i to mnie nie uspokoiło. Trzeba więc czegoś więcej...
I oto nadszedł dzień 14 lipca 1954 r. Pobiegłam do Cudownej Kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej i zaczęłam strasznie szlochać z żalu, że powinnyśmy zrobić dla Ojca coś więcej, a ja nie wiem co.
I nagle - pojęłam: Matka Boża żąda, abym za wolność Ojca zamknęła się na Jasnej Górze i nie wychodziła aż do powrotu Ojca z więzienia. Mam być Jej „więźniem”, dopóki Ojciec nie stanie na Jasnej Górze, już wolny. Zgodziłam się natychmiast i jakiś przeogromny spokój ogarnął mnie całkowicie. Tak, to było właśnie to, czego nam brakowało w naszych wysiłkach, aby ratować Ojca. Byłam więc „więźniem jasnogórskim” aż do jego uwolnienia.
„Instytucja więźnia” istnieje do dnia dzisiejszego. Do końca życia Ojca było to za niego. Po jego odejściu do Boga „więzień” trwa na Jasnej Górze za Ojca Świętego Jana Pawła II. Obecnie mamy już 48. „więźnia jasnogórskiego”.

*

Prymas Polski był więziony w czterech miejscach od chwili aresztowania: Rywałd - dwa tygodnie; Stoczek Warmiński - cały rok; Prudnik Śląski - również cały rok; Komańcza w Bieszczadach - rok, aż do uwolnienia. Wszystkie te miejsca były mniejszymi lub większymi sanktuariami maryjnymi. Matka Boża naprawdę Ojca „schowała”. Był przez cały czas w Jej macierzyńskich ramionach.
Aż nadszedł dzień wolności. 26 października 1956 r. Panowie ministrowie z ramienia Gomułki, który właśnie objął władzę, przybyli do Komańczy, przynosząc Ojcu wolność. 28 października, w niedzielę Chrystusa Króla, Prymas Polski opuścił swoje ostatnie miejsce uwięzienia i stanął w rezydencji prymasowskiej w Warszawie. Polskie Radio o godz. 20.00 podało tę wiadomość, co uchroniło nasz Naród od grożącego nam powstania: Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, już wolny, wrócił do stolicy, aby objąć swe urzędowanie.
Bogu niech będą dzięki! I Tobie, Maryjo, Jasnogórska Królowo Polski!

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jak wygląda moje pragnienie spotkania z Jezusem?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 20, 11-18.

Wtorek, 22 kwietnia. Wtorek w oktawie Wielkanocy
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Miłosierdzia Bożego

W Wielki Piątek rozpoczyna się Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Pan Jezus polecił Siostrze Faustynie, aby przez 9 dni odmawiała szczególne modlitwy i tym samym sprowadzała rzesze grzeszników do zdroju Jego miłosierdzia.

„Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
CZYTAJ DALEJ

Włochy wyłożą 5 mln euro na organizację uroczystości pogrzebowych papieża

2025-04-22 14:36

[ TEMATY ]

Włochy

śmierć Franciszka

pogrzeb papieża

5 mln euro

PAP/EPA

Trumna z ciałem papieża Franciszka

Trumna z ciałem papieża Franciszka

Rząd Włoch ogłosił we wtorek pięciodniową żałobę po śmierci papieża Franciszka - poinformowano po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Ministrów. Żałoba będzie obowiązywać do sobotnich uroczystości pogrzebowych papieża.

Na ten czas przypadną obchody Święta Wyzwolenia 25 kwietnia, które upamiętnia oswobodzenie Włoch spod niemieckiego nazizmu i faszyzmu w 1945 roku.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję