Reklama

„Przestań się lękać...”

Niedziela Ogólnopolska 38/2003

Mur Stoczni Gdańskiej, sierpień 1980
Fot: Stanisław Markowski

Mur Stoczni Gdańskiej, sierpień 1980<br>Fot: Stanisław Markowski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z abp. Tadeuszem Gocłowskim - Krajowym Duszpasterzem Ludzi Pracy - rozmawia ks. Ireneusz Skubiś

Ks. Ireneusz Skubiś: - Powstanie NSZZ „Solidarność” w 1980 r. jest z pewnością cezurą dziejową w historii Polski. Jak Ekscelencja z perspektywy czasu ocenia Porozumienia Gdańskie i powstanie „Solidarności”?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Abp Tadeusz Gocłowski: - W dniu 28 sierpnia br. przeżyliśmy w Gdańsku szczególną uroczystość. Odbyło się tu, w historycznej Sali BHP na terenie wystawy „Drogi do Wolności” VI Spotkanie Międzynarodowego Komitetu Doradczego UNESCO Pamięć Świata, w czasie którego dokonano prezentacji Tablic zawierających „21 postulatów” z okresu pamiętnego strajku ’80. Do dziedzictwa kulturowego, które upamiętnia największe wydarzenia w dziejach świata, wpisuje się te niezwykłe Tablice, które zawierały w tamtym dramatycznym czasie zmagań z systemem totalitarnym nie tyle postulaty strajkujących robotników, ile wołanie ludzkości o wolność, zabraną przez system. Postulaty bowiem nie tylko zawierały konkretne żądania robotnicze, ale wołały o wolność dla tego i innych zniewolonych narodów - i to wolność we wszystkich dziedzinach życia. Dobrze, że po 23 latach padały stwierdzenia nie tylko z ust pierwszego Prezydenta III Rzeczypospolitej, ale także przedstawiciela UNESCO, polskiego Ministra Kultury i innych osób, iż właśnie tu, w Stoczni Gdańskiej, rozpoczynała się nowa epoka w życiu rodziny ludzkiej. Ten fakt ukazuje rolę „Solidarności” nie tylko w odniesieniu do Porozumień Sierpniowych, ale do calej rzeczywistości Polski, Europy i świata, która tu miała swe początki. Tę świadomość trzeba nieustannie utrzymywać, przypominać światu i w tym duchu kształtować młode pokolenie, które rodziło się po 1980 r., a także po 1989 r.

- Co stałoby się w Polsce, w Europie Wschodniej i w świecie, gdyby nie było polskiego Sierpnia i powstania NSZZ „Solidarność”?

- To prawda, że system komunistyczny wypalił się od wewnątrz. Ale z powstaniem „Solidarności” zaistniał nowy „cud nad Wisłą”, „cud nad Bałtykiem”. Komunistyczny system, który nie zamierzał rezygnować z wpływu na świat, na Polskę - o czym mówili wyraźnie przedstawiciele tego systemu w Polsce - spotkał się z innym rodzajem „rewolucji”, która nie była walką z drugim człowiekiem, ale walką o drugiego człowieka i jego prawa. Reakcja systemu nawet w postaci stanu wojennego nie mogła już tego wielkiego zrywu zniszczyć. I dlatego uważam, a jest to opinia, która dostrzegana jest może bardziej w świecie niż w Polsce, że bez „Solidarności” proces agonalny komunizmu mógł się przedłużyć o wiele lat i mógł spowodować ogromne nieszczęścia, i to w skali nie tylko europejskiej. Komunizm nie był przyzwyczajony do wycofywania się z zajetych pozycji. Powstanie NSZZ „Solidarność” ma więc epokowe znaczenie.

- Upadek bloku sowieckiego przyniósł w 1989 r. transformację ustrojową, którą, niestety, wykorzystały elity władzy PRL-u. Czy NSZZ „Solidarność” popełnił jakiś błąd? Czy można było inaczej budować III Rzeczpospolitą, np. bez tzw. grubej kreski?

Reklama

- To bardzo trudne pytanie i trudno udzielić na nie odpowiedzi. Zmiana ustrojowa, która przyniosła nam wolność, to wartość nadrzędna w życiu Ojczyzny. Polacy zawsze cenili sobie wolność. Ale, jak powiedział Ojciec Święty, wolność jest nam dana i zadana. Mobilizujemy się, gdy walczymy o wolność. Trudniej nam przychodzi zagospodarować ją. Naród nigdy nie zrezygnował z wolności: tak w okresie II wojny światowej, jak i po jej zakończeniu. Tę przestrzeń wolności gwarantował narodowi Kościół, który nie tylko głosił Ewangelię, ale zastępczo stwarzał przestrzeń wolności. Naród jednak nie miał możliwości przygotowania się do podjęcia trudnych zadań w okresie transformacji politycznej, gospodarczej. Nie miał przygotowanych elit politycznych. Ci, którzy sprawowali władzę, kształcili swą młodzież nie tylko na Wschodzie, ale i na Zachodzie. Niektórzy przesiedli się tylko do innego pociągu, na którym nie było już oznakowania PRL, ale III Rzeczpospolita. Byłoby dziwne, gdybyśmy w tej sytuacji nie popełniali błędów. Wszyscy się do nich przyznajemy. Ale warto spokojnie spojrzeć na polski świat i porównać go z innym światem Środkowej czy Wschodniej Europy. W tym znaczeniu można i trzeba powiedzieć, że budowa III Rzeczypospolitej mogła być bardziej wolna od błędów, od egoizmu. Zbyt wiele nawarstwiało się spraw, które przysporzyły nam, dzisiejszych zwłaszcza, kłopotów. Jestem przekonany, że w tym duchu trzeba ocenić „grubą kreskę”. Wynikała ona z pewnego naszego idealizmu, ale także z samych zasad bezkrwawej rewolucji. Odsunięcie od uczestnictwa w sprawowaniu najwyższych władz państwowych tych, którzy sprawowali władzę w PRL, którzy uczestniczyli w najwyższych władzach partyjnych, łącznie z pierwszymi sekretarzami wojewódzkimi, byłoby pewnym rodzajem katharsis - oczyszczeniem z mentalności totalitarnej, która, niestety, została przeniesiona do życia w suwerennym i demokratycznym państwie. Ale taka jest cena naszego idealizmu, daleko posuniętego humanizmu, wypracowanego w oparciu o ewangeliczną zasadę miłości nieprzyjaciół. Mimo wszystko uważam jednak, że ta polska droga i pod tym względem nie jest najgorsza. Dobrze byłoby, gdyby ci, których objęła „gruba kreska”, dziś zechcieli przyspieszyć procesy resocjalizacyjne.

- Czy Kościół hierarchiczny mógł lepiej wpływać na przemiany zachodzące w kraju? Czy nie należało zawalczyć o własne środki przekazu?

Reklama

- Byłoby dziwne, gdybyśmy powiedzieli, że ludzie Kościoła nie popełnili żadnych błędów. Byłaby to pycha, a to jest jeden z najbardziej groźnych grzechów. Pokusa szatańska skierowana do pierwszych rodziców miała to w swoim podtekście. Kościół nie angażował się wprost w działania polityczne. Kościół był świadkiem dokonujących się przemian. Autonomia Kościoła i państwa jest jedną z podstawowych zasad w relacjach między tymi podmiotami. Wydaje mi się, że katolicy świeccy, którzy mają obowiązek angażować się w działania dotyczące dobrze rozumianej polityki (por. adhortacja Christifideles laici n. 42), nie wykorzystali swych możliwości i nie stworzyli środowiska politycznego, choć mieli ogromny ładunek intelektualny (np. środowisko Znaku i Tygodnika Powszechnego). W pełni zgadzam się z tym, że nie udało się nam stworzyć własnych środków przekazu. Myślę nie tylko o dzienniku, ale także o radiu. Nie wiem, czy nie przerastały naszych możliwości koszta związane z utworzeniem mądrej i w pełni współpracującej z Kościołem telewizji. Dziś przychodzi nam to trudniej, choć nie należy rezygnować z podejmowania działań dla dobra tego społeczeństwa, które w dziewięćdziesięciu kilku procentach utożsamia się z Kościołem.

- Dzisiaj, po latach od narodzin „Solidarności” oraz powstania III Rzeczypospolitej, niektórzy zadają sobie pytanie: co się z nami stało? Na początku lat 80. naród był solidarny, wspaniały, później coś pękło. Czy to słuszny tok myślenia?

Reklama

- Pytanie jest w pełni zasadne. Przeżywamy wiele niepokojących zjawisk: kryzys państwa, spowodowany wieloma aferami korupcyjnymi, brak zaangażowania dużej części społeczeństwa w życie publiczne, dramatyczne bezrobocie, niedostateczna kontrola państwa nad procesami prywatyzacyjnymi... Można by tych dziedzin objętych kryzysem wymienić jeszcze wiele. Ale zwróćmy uwagę na to, że mimo przytoczonych zjawisk społeczeństwo, choć ugina się pod ich ciężarem, wykazuje ogromną roztropność i daleko posuniętą cierpliwość. Zostało w nas wiele z tych wartości, które towarzyszyły narodowi w tamtych latach. Ale jak długo uda nam się je obronić? Jak sprawdzimy się w konfrontacji z jednoczącą się Europą, która na Zachodzie nie miała tylu lat straconych? Kapitał w nas jest ogromny. Mamy wspaniałą, coraz lepiej wykształconą młodzież. Powstają różne inicjatywy, które są przejawem troski o młodzież, zwłaszcza zdolną, a dotkniętą strukturalną biedą. Nie wolno wpadać w pesymizm. Tu dużą rolę mają do odegrania ruchy i stowarzyszenia katolickie, duszpasterstwa specjalistyczne. Trzeba mobilizować się, by nie zniszczyć tego, co jeszcze jest do uporządkowania. Trzeba mieć oczy otwarte na działania tych, którzy sprawują władzę, by ich weryfikować przez struktury demokratycznego państwa. Wydaje mi się, że ciężką chorobę już przezwyciężyliśmy, a nie radzimy sobie z rehabilitacją. Wielkim skarbem, który mamy, jest żywa wiara w narodzie, a ta czyni cuda, pod warunkiem że jest połączona z poczuciem odpowiedzialności, z dobrze funkcjonującym sumieniem.

- Jaka idea mogłaby ożywić „Solidarność” dzisiaj?

- Trzeba sięgać do jedności społeczeństwa tamtego czasu, 1980-81. Trzeba odkryć na nowo troskę o dobro wspólne. Trzeba sięgnąć po papieskie homilie wygłoszone przez Jana Pawła II w Gdyni i w Gdańsku w roku 1987 i po jego nauczanie zawarte w encyklikach społecznych. Trzeba uwierzyć również we własne siły, które są potężne. Ważną sprawą, zwłaszcza teraz, gdy naród wypowiedział się pozytywnie w sprawie europeizacji i Europy, jest bliski naszemu sercu głęboki polski patriotyzm. Nie wolno dać się skłócić na płaszczyźnie ściśle politycznej. W systemie demokratycznym, w jakim żyjemy, ważne są ugrupowania polityczne, które pilnują chrześcijańskiego systemu wartości, również w związku ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego.

- Czy wybuchy społeczne mogą przynieść odrodzenie?

Reklama

- Trzeba wszystko zrobić, by do wybuchów nie doszło, a więc trzeba respektować podstawowe zasady sprawiedliwości, zwłaszcza w stosunku do ludzi pracy. Jak może funkcjonować państwo z przejawami dzikiego, niekontrolowanego kapitalizmu, gdy np. nie wypłaca się pensji za ciężką pracę, a właściciele przedsiębiorstw sprywatyzowanych odprowadzają kapitał do banków zagranicznych? Z szacunkiem myślę o moim narodzie, który ugina się pod ciężarem nieprawdopodobnych obciążeń i kłopotów np. związanych z reformą służby zdrowia, a wcale nie idzie w kierunku nieodpowiedzialnego radykalizmu politycznego. Ten naród jest zdolny do wielkich wyrzeczeń, tylko nie wolno go upokarzać kamuflowanymi aferami i cwaniactwem politycznym.

- Czy Polska w Unii Europejskiej ma szansę na utrzymanie tożsamości?

- Gdy patrzę na tysiąc lat naszej historii, na próby rozbicia, skłócenia nas i na tyle lat naszej niewoli, a równocześnie na ten solidarnościowy zryw lat 80., osobiście jestem przekonany, że i teraz zachowamy naszą tożsamość. Dawaliśmy światu dowody wierności choćby takiej zasadzie, jak magis veritas quam vis (prawda zwycięża przed siłą). To dzięki kulturze, i to znakomitej, w jednym z najtrudniejszych okresów naszej historii, jakim był wiek XIX, przetrwaliśmy i zachowaliśmy naszą tożsamość. Społeczeństwo dostrzega prawo innych do ich tożsamości - ale umie bronić tego, co Polskę stanowi. Pomaga nam w tym wiara i przywiązanie do całego piękna tej małej, np. kaszubskiej, ale i tej wielkiej Ojczyzny. Ojciec Święty w opublikowanej ostatnio adhortacji Ecclesia in Europa powtarza wielokrotnie słowa Chrystusa z Apokalipsy: „Przestań się lękać” (Ap 1, 17).

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

J.D. Vance w Monachium: największe zagrożenie dla Europy pochodzi z wewnątrz, nie z Rosji i Chin

2025-02-14 16:30

[ TEMATY ]

Monachium

JD Vance

PAP/RONALD WITTEK

Wiceprezydent USA JD Vance przemawia podczas 61. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa

Wiceprezydent USA JD Vance przemawia podczas 61. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa

Największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości - powiedział w piątek wiceprezydent USA J.D. Vance w swym przemówieniu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

Amerykański wiceprezydent swoje wystąpienie w Monachium w całości poświęcił ostrej krytyce europejskiej demokracji, oskarżając Europę o odejście od własnych wartości, stosowanie cenzury, ignorowanie wyborców i prześladowanie chrześcijan. Uznał to za największe zagrożenie dla kontynentu.
CZYTAJ DALEJ

Nigdy się nie skarżył

Niedziela Ogólnopolska 15/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

miłosierdzie

bł. ks. Michał Sopoćko

miłosierdzie Boże

Archiwum Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego/faustyna.pl

Ks. Michał Sopoćko był kapłanem rozmodlonym, ale mocno stąpającym po ziemi

Ks. Michał Sopoćko był kapłanem rozmodlonym, ale mocno stąpającym po ziemi

O nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego, wielkiej pokorze i cierpieniu ks. Michała Sopoćki opowiada s. Bogdana Łasocha, misjonarka Świętej Rodziny.

O. Sebastian Wiśniewski, oblat Maryi Niepokalanej: Towarzyszyła Siostra bł. Michałowi Sopoćce, spowiednikowi św. Siostry Faustyny, w jego ostatnim roku życia. Jak Siostra wspomina ks. Sopoćkę?
CZYTAJ DALEJ

Jaskinia Słowa (VI Niedziela Zwykła)

2025-02-15 10:00

[ TEMATY ]

Ewangelia komentarz

Jaskinia Słowa

Red.

Ks. Maciej Jaszczołt

Ks. Maciej Jaszczołt
Autor rozważań ks. Maciej Jaszczołt to kapłan archidiecezji warszawskiej, biblista, wikariusz archikatedry św Jana Chrzciciela w Warszawie, doświadczony przewodnik po Ziemi Świętej. Prowadzi spotkania biblijne, rekolekcje, wykłady.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję