7 lipca 2003 r. odszedł do Boga biskup pomocniczy włocławski Roman Andrzejewski. Zostałem o tym powiadomiony zaraz po jego śmierci, w godzinach południowych. Tak się złożyło,
że tydzień wcześniej, tj. 30 czerwca, o tej właśnie porze wraz z delegacją Niedzieli gościliśmy u niego, podejmował nas nawet u siebie obiadem. Był jak zawsze
bardzo serdeczny i cieszył się z naszego spotkania, jego ciepłe słowa o naszym tygodniku były słowami przyjaźni.
Poznałem Biskupa Romana w 1961 r., razem odbywaliśmy studia na KUL. Ksiądz Biskup studiował filologię klasyczną - łacinę i grekę. Był to człowiek ogromnej dobroci serca
i przyjaźni dla wszystkich ludzi, człowiek wielkiego ciepła i braterstwa. Taki był zawsze: jako student, młody kapłan i taki pozostał przez lata jako biskup.
Został wyświęcony na biskupa 20 grudnia 1981 r., a więc w trudnym czasie stanu wojennego. W diecezji włocławskiej, gdzie pełnił posługę biskupią ponad 20 lat,
był także zarządcą - administratorem. Miał wielu życzliwych przyjaciół wśród księży i świeckich, był lubiany i poważany przez wszystkich.
Od początku istnienia Niedzieli był dla nas bardzo przyjazny. Mieliśmy z nim stałą łączność, która po latach zaowocowała obecnością Niedzieli jako diecezjalnej edycji włocławskiej.
Na łamach Niedzieli opublikował wiele swoich artykułów. Dotyczyły one głównie problemów rolnictwa i polskiej wsi, o których pisał z miłością i pasją. W Bibliotece
"Niedzieli" wydaliśmy mu dwa tytuły: Pleni omnes sunt libri...
100 lektur biskupa Romana i w serii Zeszyty "Niedzieli" - Witosowe dziedzictwo. Gdy powstała edycja włocławska Niedzieli - Ład Boży, znalazł czas i miejsce na zamieszczanie
tam znakomitych tekstów.
Mieliśmy więc z Księdzem Biskupem bardzo dobry kontakt, czuliśmy jego ogromną przyjaźń i życzliwość, ceniliśmy jego dobre rady, które były zawsze wypowiadane w sposób
braterski, serdeczny, kulturalny - nawet kiedy musiał powiedzieć coś trudnego, potrafił to uczynić z taką dobrocią i taktem, że nie czuło się żadnej przygany.
Dzisiaj nie ma już między żywymi Księdza Biskupa Romana. Tak szybko odszedł. Za szybko. A był tak bardzo potrzebny. Był potrzebny przede wszystkim polskim rolnikom. Oddał im
swoje serce i całe swoje życie. Szczerze kochał polską wieś, był z nią bardzo zżyty, jej wierny, o nią walczył. Piękna to cecha tak kochać ziemię ojczystą, znać jej wartość
i tak autentycznie lękać się o jej przyszłość. Polscy rolnicy tracą w nim swojego wielkiego rzecznika.
Kochał ludzi, szczególnie tych najbardziej ciemiężonych. Pamiętam czasy, gdy polscy księża bali się jeszcze wyjeżdżać na tereny b. Związku Radzieckiego. Ksiądz Biskup pojechał tam jako pierwszy. Na
widok polskiego biskupa ludzie płakali ze szczęścia. Jeździł więc do nich częściej. Przyjeżdżał na Ukrainę i dawne polskie tereny wschodnie, zaglądał do polskich kościółków, spotykał
się z wiernymi. Z tych podróży wracał uradowany i jednocześnie zatroskany. Kiedyś przyjechał stamtąd z nagraną kasetą i pokazywał współbraciom zastaną
rzeczywistość. Potem dopiero zaczęli wyjeżdżać inni biskupi, kapłani.
Biskup Roman - człowiek odważny, pogodny, idący z miłością do braci Polaków. Tak było zawsze. Pamiętamy Jego kazania i konferencje do rolników wygłaszane na Jasnej Górze i w wielu
kościołach w Polsce czy transmitowane przez Radio Maryja. Wierni zawsze bardzo czekali na słowa swojego Biskupa, który ich rozumiał, martwił się ich biedą i kłopotami...
11 lipca żegnaliśmy Księdza Biskupa w Licheniu, leżącym na terenie diecezji włocławskiej. Tam został pochowany, gdyż takie było Jego życzenie. Ze swoimi rodzicami często pielgrzymował
do Lichenia.
Niedziela żegna swojego wielkiego Przyjaciela. Czynimy to z wielkim bólem, a jednocześnie z nadzieją, że będzie wypraszał u Boga łaski potrzebne wszystkim,
których kochał, że będzie modlił się za swoich przyjaciół kapłanów. Będzie także - ufamy - orędował za Niedzielą, za wszystkimi, którzy pracujemy nad jej redakcją. Przecież
tak często nas odwiedzał, podczas każdego swojego pobytu na Jasnej Górze. Przychodził zawsze z radością, serdecznością i ogromną życzliwością, po koleżeńsku.
Dziękujemy Ci, Księże Biskupie Romanie, za Twoją wielką przyjaźń i dobroć, za piękną i cenną współpracę z nami nad wspólnym dziełem, które prowadzimy
nie tylko w Częstochowie, ale także w diecezji włocławskiej. Obiecujemy nie sprzeniewierzyć się temu, co tak umiłowałeś, a co i dla nas jest najdroższe. I będziemy
się modlić...
Pomóż w rozwoju naszego portalu