Kolosalne Muzeum żydowskie w Polsce
Kilka miesięcy temu New York Times (z 9 stycznia) zamieścił artykuł Petera S. Greena pod tytułem: Żydowskie Muzeum w Polsce: Więcej niż pomnik. Niby roztrząsa on, jak to niektórzy Polacy mają "nowe"
spojrzenie na swoją historię, jak to prezydent Kwaśniewski swoją polityką przeprosin w imieniu Polski potwierdził, że okrutna zbrodnia dokonana na Żydach w Jedwabnem jest "polską zbrodnią narodową".
Autor cytuje Stanisława Krajewskiego, profesora logiki, który perfidnie pochwala przebieg badań w Jedwabnem, gdzie na żadnym z dwu grobów nie dokonano badań medycyny sądowej i nikt nie
zna ani liczby ofiar tej zbrodni, ani powodu śmierci każdej z nich - co dałoby się ustalić, badając pozostałe szczątki. Po prostu na polecenie żydowskiego ruchu roszczeniowego ukryto pod ziemią dowody
rzeczowe, ukrywając w ten sposób prawdę. Fałsz ten jest jednym z argumentów, na mocy których ze skarbu państwa polskiego przyznano kolosalne sumy pieniędzy na budowę największego ze wszystkich
muzeów w Polsce - Muzeum Historii Żydów. Pierwsza sala muzeum żydowskiego ma stanowić symboliczną dziewiczą puszczę, zamieszkaną przez dzikusów, do której przybyli Żydzi, by ją skolonizować.
W tym samym czasie dokumenty i eksponaty zbrodni katyńskiej z 1940 r. poniewierają się w częściowo zniszczonym, wilgotnym, pełnym pleśni mokotowskim forcie, gdzie po prostu gniją.
Do tej pory rząd polski nie potrafił dotrzeć do brakujących ponad 3 tys. nazwisk zamordowanych wówczas Polaków. Egzekucja blisko 22 tys. Polaków, według listy Berii, została dokonana wiosną 1940 r.
na rozkaz politbiura Stalina i do dziś rząd polski nie uzyskał wszystkich nazwisk ofiar tej największej egzekucji - morderstwa jeńców wojennych II wojny światowej.
W bliskim sąsiedztwie planowanego muzeum żydowskiego znajduje się Pawiak. Muzeum żydowskie, budowane z rozmachem Fanka Gehry, może w końcu kosztować trzy razy więcej niż dziś przydzielana
kwota ze skarbu państwa polskiego. Sąsiedni Pawiak był więzieniem od czasów carskich, gdzie zostało zamordowanych 37 tys. Polaków, a ponad 200 tys. było torturowanych w celu wykrycia polskiego
ruchu oporu. Otóż przyszłość zabytkowego Pawiaka wygląda ponuro - jest on na najlepszej drodze, by zostać zawładniętym przez kolos muzeum żydowskiego, któremu może służyć jako plac parkingowy. Zawłaszczenie
Pawiaka to jeden z "drobnych" celów ruchu roszczeniowego.
Ciekawe jest, że w wyżej wspomnianym artykule autor pisze, iż Żydzi kolonizowali Polskę już od XIII wieku. Jest to kłamstwo rozpowszechniane przez Feliksa Grossa i innych od czasu, gdy w poemacie
Karola Huberta Rostworowskiego o stosunkach polsko-żydowskich poeta użył zwrotu: "Ktoś musi ustąpić, gość albo gospodarz". Nieraz widzę w publikacjach żydowskich nonsensowne wywody, że Żydzi
żyli w Polsce wcześniej niż Słowianie.
W języku angielskim wyrażenie to settle in Poland znaczy "osiedlić się w Polsce"; natomiast wyrażenie to settle Poland znaczy "skolonizować Polskę". To ostatnie wyrażenie często widzi się w druku
w odniesieniu do przybycia Żydów do Polski. Trzeba pamiętać, że żydowskiemu ruchowi roszczeniowemu udało się zamieścić na pomniku w Jedwabnem określenie ofiar żydowskich jako "współgospodarzy
tej ziemi". Jest to dobór słów wiele mówiący o celach ruchu roszczeniowego. Nie widziałem nigdzie we Francji lub Niemczech, żeby na pomnikach pisano o Żydach jako "współgospodarzach" ziemi
francuskiej lub niemieckiej.
"Pianista", "Korczak" i Ruch Roszczeniowy
Przed laty Andrzej Wajda nakręcił film o doktorze Januszu Korczaku. Wtedy moja znajoma, fachowiec od filmów dokumentalnych, powiedziała mi: "Tego filmu Żydzi nigdy nie puszczą na ekrany na Zachodzie,
ponieważ pokazuje on sceny bestialskiego traktowania ludności na ulicach getta przez policję żydowską". I rzeczywiście, w Paryżu ogłoszono, że film o Korczaku jest antysemicki, i nigdy
nie dostał się na ekrany w USA, a Wajda podobno z tego powodu miał nieprzyjemności w Polsce. Było więc prawdopodobne, że ten sam los spotka film Romana Polańskiego pt. Pianista, ponieważ
tragiczne sceny uliczne w getcie warszawskim, pokazane w tym filmie, są jeszcze bardziej wstrząsające niż w filmie o Korczaku.
Pisząc na ten temat, nie wziąłem dostatecznie pod uwagę znacznego zwiększenia się wpływów neokonserwatystów żydowskich i ich sukcesów w USA, a zwłaszcza w promowaniu permanentnej
rewolucji "demokratycznej" na świecie, jak to kiedyś czynili ich poprzednicy trockiści, żądając permanentnej rewolucji komunistycznej. Punktem zwrotnym we wzroście wpływów żydowskich w USA był
11 września 2001 r., kiedy to fanatycy arabscy zniszczyli World Trade Center, po czym na łamach The Wall Street Journal pojawiły się przypuszczenia, że ekstremiści żydowscy pokierowali (masterminded)
tą napaścią przez infiltracje organizacji terrorystów arabskich. Niedługo po tragedii nowojorskiej Waszyngton uznał wszystkie formy samoobrony palestyńskiej za działalność terrorystyczną.
Ciekawe, że naczelny satyryk warszawskiej Polityki - p. R. M. Groński był łaskaw poświęcić chwilę uwagi mojej skromnej osobie w numerze 3/2003 tegoż pisma. Pragnę stwierdzić, że za najwyższy
stopień wtajemniczenia w stosunki międzyludzkie uważam doświadczenie moje w Koncentrazionslager Sachsenhausen-Oranienburg, w którym przez pięć lat zdobywałem wiedzę, o jakiej pan satyryk
nie może mieć pojęcia (i może lepiej, żeby nie miał). Dziś jestem już "po osiemdziesiątce" i na żadnej uczelni już nie wykładam, wbrew opinii pana satyryka.
Na marginesie dodam, że na ziemi amerykańskiej człowiek obdarzony piętnem pobytu w obozie koncentracyjnym z czasów tysiącletniej III Rzeszy niemieckiej w powszechnej opinii uchodzi
za Żyda. Przy sukcesach propagandy żydowskiej w USA nikt tu nie spodziewa się, że weteranem niemieckiego obozu koncentracyjnego może być np. Polak, Rosjanin, Ukrainiec, Białorusin, Serb, Rom
czy nawet Francuz, Holender, Norweg etc.
Oto siła propagandy zalewająca globalną wioskę pod nazwą Ziemia. Telewizja, radio, prasa i przede wszystkim film, szczególnie ten z Hollywood, na naszych oczach zmieniają nam historię świata,
dostosowując ją do nowej ideologii neokonserwatystów - spadkobierców Trockiego. Ideologia ta po bolszewizmie, faszyzmie, hitleryzmie, liberalizmie pragnie zawładnąć światem i za wszelką cenę zdominować
też każdego Polaka, aby nad nim panować i zmusić go do pokory wobec żydowskiego ruchu roszczeniowego.
A co się zaś odnosi do filmu Pianista, to chcę też powiadomić, że sam film nie otrzymał Oscara, tylko wybrańcy. W USA jest to głównie film kameralny i nie znajduje się w powszechnej
dystrybucji, jak różne kasowe hollywoodzkie potworki. Jak dotychczas, nie przynosi też krociowych zysków ani reżyserowi, ani producentowi. Wyświetlany jest w ekskluzywnych, czyli studyjnych lokalach
i, oczywiście, dość powszechnie w kręgach Polonii i starszego pokolenia Żydów. Nie robi więc hollywoodzkiej kasy, ponieważ nie ma stosownej oprawy propagandowej i reklamowej. Tylko garstka
żyjących polskich Żydów z rozrzewnieniem i bólem wspomina, że jednak znalazł się ktoś odważny, kto potrafił choć w części ukazać prawdę o warszawskim getcie, żydowskich policjantach,
radach i niemieckim bestialstwie.
Pan satyryk cokolwiek próbuje wmówić źle poinformowanej opinii w Polsce, nie może się jednak powołać na konkret, że Pianista jest powszechnie uznanym, promowanym i uwielbianym filmem. Wręcz
przeciwnie - spotka się z rezerwą, żeby nie powiedzieć chłodem w tzw. opiniotwórczej prasie. Np. The Wall Street Journal z 9 stycznia br. zamieścił artykuł Thane Rosenbaum pt. Przekręcona
wersja Zagłady (Skewed Version of the Holocaust), w którym twierdzi, że Polański fałszuje (misrepresents) zachowanie i czyny Polaków w czasie wojny. Pisze on, że Polacy "nie-Żydzi" (katolicy)
są pokazani tylko jako żołnierze ruchu oporu ratujący Żydów. Niemcy są pokazani jako barbarzyńcy, a Polacy, których większość (według Rosenbauma) albo była współwinna zbrodni niemieckiej, albo obojętna
wobec losu ich żydowskich sąsiadów, w ogóle nie istnieją w tym filmie. Tak więc pisze on o "wersji polskiej historii" fałszywie przedstawianej przez Polańskiego i Szpilmana, dlatego
że obaj zawdzięczali życie pomocy polskich katolików i ukrywali "antysemicką postawę, którą przytłaczająca większość Polaków miała wobec Żydów". Tak więc oszczerstwa Rosenbauma zniesławiają Polaków,
jemu dają zarobek i są bronią w rękach ruchu roszczeniowego. Szkoda, że o tym nie wspomina jakże dobrze rozeznany w realiach pan satyryk z Polityki.
Ruch roszczeniowy powołuje się na to, że przed katastrofą i zniszczeniami wojennymi w Polsce przeciętny Żyd miał dwa razy większy stan posiadania niż przeciętny obywatel Polski. Ponieważ
Żydów było dziesięć procent, więc posiadali dwadzieścia procent majątku narodowego. Sześćdziesiąt lat po wojnie o ten wyimaginowany majątek teraz upomina się zupełnie bezprawnie żydowski ruch roszczeniowy
opisywany przez Normana Finkelsteina jako Holocaust Industry, czyli "przedsiębiorstwo Holokaustu" - czerpiące zyski ze śmierci tych, od których amerykańscy Żydzi odwrócili się w czasie Zagłady.
Pomóż w rozwoju naszego portalu