Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jak Niemcy walczą z polskimi firmami

Redagowany przez b. sekretarza KC PZPR Marka Króla postkomunistyczny tygodnik Wprost od wielu lat wyspecjalizował się w oczernianiu polskiej historii i przyczernianiu polskiej nacji, sączeniu z numeru na numer wizji, że "Polak nie potrafi". Przy różnych okazjach starano się przedstawiać Polaków we Wprost jako "czarny charakter Europy", naród, który przez swe wady żałośnie odstaje od poziomu zachodnich Europejczyków. Tym bardziej więc zastanawia fakt, że w tygodniku o tak wykrystalizowanej wymowie nagle pojawił się artykuł rzetelnie pokazujący, jak nasz "niemiecki adwokat" oszukuje nas gospodarczo, z całą bezwzględnością i cynizmem. Pisze o tym we Wprost z 20 kwietnia Piotr Cywiński w korespondencji z Berlina, zatytułowanej: Polen raus! Cywiński skrupulatnie opisuje, jak Niemcy różnymi metodami, m.in. wyssanymi z palca zarzutami, starają się usunąć z niemieckiego rynku działające tam polskie przedsiębiorstwa. Według Cywińskiego: "Niemcy, którzy domagają się pełnego dostępu do innych rynków, swego bronią zaciekle (...). "Zaufanie jest dobre, kontrola jeszcze lepsza" - mówi niemieckie przysłowie. Jak twierdzą polscy przedsiębiorcy, w ich wypadku ta zasada jest stosowana bez litości. Naloty kontrolerów to codzienność polskich firm w Niemczech (...). W Dortmundzie podczas sprawdzania olsztyńskiej firmy Sow-Franit jednego z robotników przykuto kajdankami do krzesła. Podczas zimowej inspekcji w Marabudzie w Augsburgu robotników zamknięto na kilka godzin w nieogrzewanym baraku i pojedynczo wzywano do składania zeznań. W Wiesbaden inżynier z warszawskiej firmy Domicylium został poddany drobiazgowej kontroli z penetracją odbytu włącznie, ponieważ przez ponad pół roku używał polskiego prawa jazdy, nie dopełniając wymogu zamiany go na niemiecki dokument. W firmie Pollbau aresztowano16 osób, choć ich pozwolenia na pracę znajdowały się w biurze na budowie. Przetrzymano ich rozebranych do slipek przez kilkanaście godzin. Sprawą zajęło się polskie MSZ. W oficjalnym wyjaśnieniu przyznano, że zatrzymani zostali rozebrani, lecz w pomieszczeniu były podgrzewane podłogi, nie podano im niczego do picia, bo nikt nie prosił, a kajdanki założono im dlatego, żeby nie zrobili sobie krzywdy".
Cywiński pisze dalej o rozmaitych przejawach szykanowania polskich przedsiębiorstw w Niemczech, nazywając stosowane tam wobec Polaków praktyki "totalną dyskryminacją". Jak stwierdza Cywiński: "Mogłoby się wydawać, że im bliżej przyjęcia Polski do Unii Europejskiej, tym łatwiejszy dostęp do tamtejszego rynku pracy. Obserwujemy, że jest odwrotnie - mówi Mirosław Rzepka, szef Związku Polskich Przedsiębiorstw Budowlanych VPBD w Niemczech (...). Porozumienia międzyrządowe uzupełniono (...) przepisami, które redukują swobodę działania polskich przedsiębiorstw. Kontrakty polskich firm z niemieckimi zatwierdzają specjalne urzędy. (...) Polskie firmy nie mogą negocjować kontraktów bezpośrednio z inwestorami. Skazane są na pośredników, co podwyższa ceny usług. Polacy mogą występować wyłącznie w roli podwykonawców. Takie ograniczenia nie obowiązują niemieckich firm w Polsce. Nasze firmy w RFN nie mają nawet prawa wywiesić własnych szyldów reklamowych!
Asymetrię można dostrzec niemal w każdej kwestii - podkreśla prezes Korman z VdPD w Kolonii. Polacy zostali "skoszarowani" w Centralnym Urzędzie Finansowym w Oranienburgu i Centralnym Urzędzie Pracy w Duisburgu. Jeśli firma prowadzi działalność pod Monachium, musi z każdą sprawą jeździć na drugi koniec Niemiec. (...) Zatrudnienie każdego pracownika, nawet gdyby pracował tylko dzień, kosztuje 75 euro miesięcznie. - To są worki pieniędzy, bo w sumie dowozimy około 26 mln euro rocznie - twierdzi Korman (...). Polski przedsiębiorca nie może dysponować swoimi ludźmi. Jeśli dźwigowy ma zajęcie na godzinę, nie może później pracować na budowie na sąsiedniej ulicy. Przeniesienie wymaga powtórzenia procedury - począwszy od wystąpienia o wizę w konsulacie w Polsce - uzyskania nowych zezwoleń i wniesienia opłaty 75 euro. Pracownik mający kilka uprawnień, na przykład murarz-tynkarz-betoniarz, może wykonywać tylko jeden zawód, jeśli chciałby pracować w innym charakterze, niż zadeklarował na początku, musiałby wystąpić o nową wizę i przejść raz jeszcze mitręgę rejestracyjną. Za złamanie tych zakazów grozi kara do 50 tys. euro (...). Jeśli nasz pracownik jedzie do kraju na dwa dni, musi być wymeldowany i po powrocie zameldowany w lokalnym urzędzie - skarży się Mirosław Rzepka z VPBD w Monachium. (...) Najgorsze jest mnożenie wymogów opieki socjalnej. Polskim firmom nakazano przynależność do prywatnej kasy urlopowej ULAK w Wiesbaden. Na jej konto muszą wpłacać za każdego zatrudnionego 15,8 proc. płacy brutto (...). Ostatnio kazano nam płacić dodatek rozłąkowy w wysokości 196,2 euro od osoby, planuje się też podwyżkę minimalnej płacy z 10,12 euro na godzinę do 12,47 euro. W tej sytuacji nie zdołamy konkurować na tutejszym rynku, zwłaszcza że niemieckie firmy są dotowane - komentuje Rzepka. Polscy przedsiębiorcy są przekonani, że jeśli nasze firmy działające w Niemczech nie dostaną takich praw, jakie mają niemieckie przedsiębiorstwa w Polsce, wkrótce znikną z rynku RFN (...). Puentą musi być brutalna konstatacja: Polen raus!".

Inwestycje małym kosztem

W tym samym numerze Wprost interesujący tekst Krzysztofa Grzegórzki pt. Szybko - łatwo, tanio, akcentujący, że: "Niemieckie firmy nie wnoszą do Polski know-how i najnowszych technologii". Według tekstu, Niemcy inwestują u nas tylko w "pewny biznes: tam gdzie ryzyko jest małe, koszty niewielkie, a konkurencja stosunkowo słaba (...). Nieprzypadkowo niemiecki kapitał najsilniejszą pozycję ma w polskich "masówkach", czyli niezbyt wymagających branżach tradycyjnej gospodarki, głównie w handlu i energetyce (...). Dobrym przykładem schematu działania Niemców jest współpraca PLL LOT z Lufthansą, która w roli inwestora ma zastąpić upadły Swissair. Na razie Lufthansa wciągnęła LOT do międzynarodowego sojuszu Star Aliance, dzięki czemu połączenia między Polską a Niemcami stały się równie dostępne dla klientów obu przewoźników. Gdy już weszła na nasz rynek - de facto za darmo, nie kwapi się z odkupieniem akcji LOT od Swissairu. (...) Tymczasem pod skrzydłami Lufthansy lotnisko na Okęciu, które miało być głównym portem przesiadkowym w tej części Europy, zaczyna powoli pełnić funkcję punktu dowozowego do powstającego hubu w Berlinie. Tam, gdzie minimalnym nakładem sił i pieniędzy można pozyskać sporą część rynku, najlepiej kupując monopol, inwestorzy z RFN pojawiają się natychmiast".
Oto jak wyglądają "niebywałe korzyści gospodarcze", jakie rzekomo pozyskujemy dzięki współpracy z naszym "niemieckim adwokatem". Nic dziwnego, że na skutek takich niemieckich praktyk wobec Polski deficyt Polski w handlu z Niemcami rósł w ostatnim dziesięcioleciu w zastraszającym tempie, zapewniając za to Niemcom dziesiątki tysięcy dodatkowych miejsc pracy. Wszystko potwierdza moje, pisane na tych łamach już parokrotnie, uwagi o tym, że w stosunkach między Polską a Niemcami mamy faktycznie "kicz pojednania", a nie cud pojednania, o którym tak entuzjastycznie zapewniał nas 5 lat temu p. Bronisław Geremek. Dosłownie w każdej dziedzinie wzajemnych stosunków polsko-niemieckich widzimy brak niemieckiej dobrej woli. Niemcy, które miały być naszym "najlepszym adwokatem" w stosunkach z UE, narzuciły Polakom 7-letni zakaz pracy w większości krajów UE po wejściu do Unii. 2-milionowa mniejszość polska w Niemczech jest faktycznie dyskryminowana i pozbawiona jakichkolwiek praw, w sytuacji gdy o wiele mniejsza mniejszość niemiecka w Polsce została uprzywilejowana (nie ma progu wyborczego) i korzysta z bez porównania większych dotacji od biednej Polski niż Polacy w bogatych Niemczech. Podczas gdy w Polsce zrobiono bardzo wiele dla przezwyciężenia antyniemieckich stereotypów i wszystkie sondaże wskazują na znaczące podniesienie się wskaźnika ocen Niemców w polskich opiniach, wobec Polaków systematycznie uprawia się w Niemczech kampanię medialnych zniekształceń, rośnie fala antypolskich dowcipów w telewizji i fala antypolskich uogólnień na tle jednostronnie podawanych informacji o Jedwabnem. Nasilają się niemieckie tendencje rewizjonistyczne wobec Polski, zwłaszcza w sprawie własności na polskich ziemiach zachodnich i północnych. Co gorsza, związki przesiedleńców z Polski cieszą się dziś w Niemczech większym poparciem różnych czołowych oficjeli z CDU i SPD niż kiedykolwiek. Dodajmy do tego smutny fakt, że w niemieckiej opinii publicznej w odniesieniu do drugiej wojny światowej dominuje wyraźnie schemat pamięci o dwóch zbrodniach: zbrodni Holocaustu na Żydach i zbrodni "wysiedlenia Niemców z Polski i Czech po 1944 r.".
Jakoś wyleciała z tej niemieckiej "pamięci" świadomość zbrodni popełnionych przez Niemców na Polakach, Serbach, Rosjanach etc. Wymowny był pod tym względem fakt, że niemiecki Bundestag odrzucił znaczną większością głosów pomysł upamiętnienia pomnikiem w Berlinie wszystkich narodów dotkniętych zbrodniami nazizmu; przyjęto wyłącznie budowę ogromnego pomnika upamiętniającego zbrodnię Holocaustu na Żydach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Jędraszewski podczas Pasterki na Wawelu: od chwili Wcielenia żyjemy w pełni czasu

2024-12-25 08:39

[ TEMATY ]

pasterka

Boże Narodzenie

abp Marek Jędraszewski

katedra na Wawelu

BP Archidiecezji Krakowskiej

2025 lat temu nastała pełnia czasu. Od chwili Wcielenia żyjemy w tej pełni. Jako chrześcijanie mamy obowiązek w tę pełnię każdego dnia niejako się zanurzać i w nią wchodzić, stając się synami Bożymi i dziedzicami nieba - powiedział abp Marek Jędraszewski podczas tradycyjnej Mszy św. pasterskiej w katedrze na Wawelu.

W homilii metropolita krakowski zauważył, że treść pełni czasów została rozwinięta w liście św. Pawła do Galatów, w którym Apostoł Narodów wskazuje na skutki narodzenia Bożego Syna, a w liście do Efezjan nadał temu przyjściu na świat Bożego Syna wymiar prawdziwie kosmiczny. Przed pełnią czasów - jak wyjaśniał - czas jawi się jako „chronos” - przemijanie i zdążanie ludzi do śmierci. Gdy Zbawiciel przyszedł na świat, los człowieczy nabrał zupełnie innego znaczenia. - Chrystus przyszedł na świat, abyśmy byli dziećmi Bożymi. Abyśmy byli dziedzicami nieba - mówił abp Marek Jędraszewski, zwracając uwagę na fakt, że nowa sytuacja człowieka jest tak radykalna, że odtąd czas liczy się według szczególnej cezury-granicy, jaką jest przyjście Chrystusa na świat - święty czas kairós. - Ciągle liczy się ten czas, nasz czas, od narodzin Chrystusa. To chrześcijańska, zatem nasza era. Era naszych wartości, wyznaczonych przez święty czas kairós, określonych wolnością dzieci Bożych. Poczuciem, że jesteśmy przeznaczeni do życia wiecznego, ludźmi, którzy żyją już innym kształtem wolności ducha. Wolności polegającej na zdążaniu do prawdy, a to zdążanie wypełniane jest nowym kształtem miłości - wskazywał metropolita krakowski.
CZYTAJ DALEJ

Być znakiem nadziei, tam, gdzie nie ma nadziei

2024-12-25 02:59

screen YT

Pasterce w katedrze wrocławskiej przewodniczył bp Jacek Kiciński CMF. - mamy wskazywać na Jezusa Chrystusa, Informować, że jest żywy i prawdziwy oraz prowokować innych swoim stylem życia - mówił biskup w czasie homilii.

Narodzenie Pańskie to radosna uroczystość, stąd też bp Jacek podkreślał charakter radości i wyraził także słowa w tym duchu względem uczestników Eucharystii. - Gdy sięgniemy do czasów Jezusa, możemy powiedzieć, że rodzi się w zwyczajnych okolicznościach. Cesarz August ogłasza spis ludności, Józef posłuszny prawu idzie do Betlejem, bo pochodzi z rodu Dawida. Józefowi towarzyszy Maryja, dla której przychodzi czas rozwiązania, a Chrystus rodzi się w grocie betlejemskiej. Maryja owinęła go w pieluszki i położyła w żłobie. Wszystko byłoby zwyczajne, gdyby nie chwała Pańska oświeciła to miejsce i słowa Anioła: “Nie bójcie się. Zwiastuję wam radość wielką. Dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel - zaznaczył biskup, dodając: - W tym wydarzeniu przyjścia Jezusa na świat spełniło się proroctwo proroka Izajasza: “Naród kroczący w ciemności, ujrzał światłość wielką, nad mieszkańcami kraju mroków zabłysło światło.”
CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Bożonarodzeniowe przesłanie abp. Wacława Depo

2024-12-25 13:28

[ TEMATY ]

abp Wacław Depo

Boże Narodzenie

Karol Porwich / Niedziela

W tegorocznym przesłaniu na Boże Narodzenie abp Wacław Depo, metropolita częstochowski przypomina, że przyjście Jezusa oznacza triumf dobra i mocy Bożej nad złem, a także wypełnienie ludzkich serc miłością i nadzieją.

- Dla całego świata nadzieja płynie ze stajenki betlejemskiej. Papież Franciszek ogłaszając Rok Święty zatytułowany „Pielgrzymi Nadziei” wskazuje, że nadzieja jest związana z wiarą, a tam, gdzie jest wiara, tam jest też miłość. Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusa? Nikt. Ani ucisk, ani prześladowanie, ani śmierć, bo po to Jezus stał się człowiekiem, żeby nas zbawić i stał się Bogiem z nami, żeby usensownić naszą drogę życia - wyjaśnia.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję