Przekręt, a nie bilokacja
W Sejmie RP, a dokładniej w postkomunistycznym klubie parlamentarnym Sojuszu Lewicy Demokratycznej, doszło do zjawiska bilokacji. Jednocześnie w dwóch miejscach przebywali podczas głosowania nad wotum nieufności dla wicepremiera Marka Pola posłowie: Mieczysław Czerniawski i Alfred Owoc. Pierwszy właściwie był w szpitalu, ale akurat w momencie głosowania znalazł się równocześnie w gmachu na Wiejskiej, przynajmniej tak mówią wydruki głosowań sejmowych. W przypadku posła Owoca, pierwszorzędne miejsce pobytu pozostaje utajnione - zauważmy, że, być może, chodzi o wymogi bezpieczeństwa związane z wojną w Zatoce - w każdym bądź razie był "gdzieś" poza Wiejską i w tym samym czasie na Wiejskiej. Reszta posłów nie wierzy w nadzwyczajne zdolności kolegów parlamentarzystów i komentuje to jednoznacznie: Przekręt.
Prztyczki
Poprztykali się prezydent z premierem. Najpierw Kwaśniewski powiedział w wywiadzie, że Miller powinien pójść na zieloną trawkę. Na to Miller w tym samym dniu bąknął delikatnie o ukrywanym liście Rywina do Kwaśniewskiego, co było równoznaczne z ekspresowym biletem dla prezydenta do prokuratury i najprawdopodobniej przed parlamentarną komisję śledczą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nawrót choroby
Wraca stara choroba Aleksandra Kwaśniewskiego. Tym razem nie chodzi o "przeciążenie goleni prawej", która tak boleśnie dokuczała Kwaśniewskiemu na cmentarzu w Charkowie, ale o kłopoty z pamięcią. Pamiętają Państwo, jak prezydent nie pamiętał, czy aby jest magistrem, czy nie jest. Zresztą zdaje się, że wśród elit mamy do czynienia z epidemią, co widać dokładnie podczas przesłuchań przed sejmową komisją śledczą, gdzie najczęściej używanym zwrotem jest - "nie pamiętam". Tym razem Kwaśniewski zapomniał, że w lipcu ubiegłego roku Rywin wręczył mu list, w którym informuje o całej sprawie, i wmawiał sobie i innym, że o aferze dowiedział się w sierpniu, bo coś mu tam szepnął Michnik. Całe szczęście, że prezydent ma tak oddanych przyjaciół, jak Leszek Miller, którzy przypomnieli o korespondencji, bo inaczej żyłby cały czas w błogiej, przyznajemy, ale zawsze - nieświadomości.
Lecytyny dla polityków!
To już nie są żarty. Proponujemy, aby ustawowo zobowiązywać polityków do przyjmowania lecytyny. Okazało się, że poważne dziury w pamięci ma też Tomasz Nałęcz - przewodniczący komisji śledczej. Dopiero dziennikarze przypomnieli mu, że z firmą kontrolowaną przez Włodzimierza Czarzastego robił swego czasu interes. On napisał książkę, a oni ją wydali - do tej pory bierze tantiemy, czyli kasę. "To jeden z gorszych interesów finansowych" - mówi Nałęcz (Gazeta Polska, 26 marca). Ma Czarzasty szczęście, że Nałęcz zorientował się po przesłuchaniu. Gdyby nie to, dopiero by mu dołożył za ten kiepski interes. A tak - był wobec Czarzastego łagodny jak baranek.