We wtorek jest Dzień Chorego,
w piątek - Walentynki,
ale ja nie w tych sprawach.
Jeśli chodzi o Walentynki,
to mój idol - pan Andrzej Zalewski
od pogody przekonał mnie,
że w Polsce powinno się dawać
tym, których się kocha - NIEZAPOMINAJKĘ.
To ładny kwiatek,
który mówi, że kocha,
i nie da o tym zapomnieć.
Mam jednak ważniejszą sprawę.
Opowiadał mi Pan, że Pana pierworodny
ma już swoje sukcesy.
Jak to było?
Byłem z Marcinem w Tesco.
Tam jakiś pan siedział na ławce
i palił papierosa.
Marcin podbiegł i mówi:
Nie pal pan papierosów,
bo umrzesz.
Odburknął coś na przemądrzałego
rasowy palacz, ale Marcin
nie ustąpił. Mój tatuś jest
chirurgiem i takich jak pan
operuje na raka.
Pan zdusił niedopałek i powiedział:
Chłopcze,
księdza bym nie posłuchał,
nikogo bym nie posłuchał,
ale tobie daję słowo:
Od dziś nie palę!
Jakie teraz mądre
te profesorskie dzieci.
Ja też chcę przypomnieć
Panu Profesorowi,
że od czterech lat
jestem nawrócony
i nie palę papierosów.
Inny by się chwalił,
ja tylko w liście piszę.
Ponieważ w piątek jest
Dzień Chorego,
muszę przypomnieć,
bo zapomnieć nie sposób,
jak w środę, podczas obchodu,
ksiądz kapelan chyba się zamodlił
przy moim łóżku,
roznosząc Komunię świętą,
i Pan Profesor, bez chwili wątpliwości,
uklęknął przed Najświętszym Sakramentem.
Niektórzy z lekarzy uczynili podobnie.
Nic nadzwyczajnego, ale ja
miałem mokre oczy.
To były dla mnie rekolekcje.
Spytałem kiedyś Pana Profesora:
Jak to jest?
Przecież Pan z profesorskim tytułem,
na pewno kiedyś partyjny,
i taką ma postawę
wobec tych spraw?
Proszę księdza,
ja najpierw byłem wierzącym,
potem partyjnym i profesorem.
To już się nie zmieni.
Gdybym miał taką władzę,
to każdemu księdzu, nawet zdrowemu,
kazałbym pobyć trochę
wolontariuszem w hospicjum
albo w szpitalu.
Można mówić ładne kazania
o umywaniu nóg, o miłości,
ale ewangelijną miłość
to zobaczyłem u salowych,
u pielęgniarek, u lekarzy.
Oni umywają choremu
nie tylko nogi,
ale całego człowieka.
Pan Profesor pamięta
tę Zojkę, którą bardzo lubiłem.
Ona chodzi na pielgrzymki
z niepełnosprawnymi.
Skąd w tych pięknych dziewczynach
tyle siły, dobroci i cierpliwości?!
Przecież ten ich podopieczny
waży ponad sto kilo.
Trzeba go nakarmić,
przewinąć jak niemowlaka,
i pchać wózek aż na Jasną Górę.
Jest miłość, o której się mówi,
i jest miłość miłosierna,
którą się czyni.
Jest jeszcze jedno rekolekcyjne
przeżycie w szpitalu.
Przed operacją wypłuczą człowieka,
doktor anestezjolog wytłumaczy,
jak to się zasypia,
wyspowiada ze wszystkiego,
co z serduszkiem, z zębami.
A sam sobie dopowiem:
Jezu, ufam Tobie.
Gdybym się nie obudził,
to niech będzie niebo.
Pidżamka chlup.
Staje człowiek nagi.
O widzisz, jaki jesteś?
Właśnie taki!
Zapomina człowiek
o kadzidłach, koronkach
i złotogłowiach.
Zobacz, taki jesteś.
To wielkie rekolekcje.
Wtedy nie trzeba operacji
na rozum.
Wszystko zaczyna działać
poprawnie.
Doktorzy Kochani,
nie zróbcie aby takiego cudu,
żeby nie było chorych.
Oni są potrzebni po to,
aby zdrowi byli lepsi.
Siostry z Szaserów,
przyjmijcie niezapominajkę.
Bóg zapłać, Panie Profesorze.
Pomóż w rozwoju naszego portalu