Na kolejne tygodniowe spotkanie młodych do Taizé pojechali
uczniowie Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego im. św. Jana Bosko
w Sosnowcu-Pogoni. W upalną sobotę, 22 czerwca, spod budynku szkoły
na pielgrzymi szlak wyruszyła 45-osobowa grupa młodzieży wraz z opiekunami.
"Spotkania młodych w Taizé są niezwykle cenną inicjatywą.
Dają radość, satysfakcję, możliwość poznania rówieśników z innych
krajów, kultur, wyznań, a przy tym są bardzo radosne, obdarowują
miłością, solidarnością i umocnieniem wiary. Młodzież wracająca z
Taizé jest inna - pełna pokoju, dobroci, chętna do niesienia pomocy
drugiemu" - mówią opiekunowie tegorocznej pielgrzymki do Taizé.
Każdy, wyjeżdżając do tego szczególnego miejsca, przyjmuje
jednocześnie zaproszenie, by przez modlitwę, ciszę i wspólną refleksję
zaczerpnąć z ewangelicznych źródeł. Każdy uczestnik jest tam po to,
aby - może na nowo - odkryć sens własnego życia, odnowić w sobie
zapał, przygotować się do podjęcia jakiejś odpowiedzialności po powrocie
do domu. Dlatego pobyt obfituje we wspólne modlitwy, spotkania, chwile
ciszy i skupienia. Taki sposób spędzania wolnego czasu łączy młodych
różnych narodowości. Program międzynarodowego spotkania jest wcześniej
ustalony i przekazany młodzieży zaraz po przyjeździe. O godz. 8.30
przewiduje modlitwę poranną. "Wówczas śpiewamy, milczymy, wsłuchujemy
się w słowa Ewangelii i rozważamy je" - wyjaśnia uczestniczka wyjazdu
Dorota Konwińska. "Potem jest czas na śniadanie i choć wszystkie
posiłki wydają się skromne, to jednak wystarczają i nikt nie odczuwa
głodu. Posileni, albo idziemy do pracy (sprzątanie, opieka nad dziećmi,
dbanie o ogród, sprzedawanie w Cafe "Oyak"), albo uczestniczymy w
zajęciach grupy dyskusyjnej, rozpatrując wybrany temat przewodni.
Tym razem była nim Wiara i nadzieja - dodaje. Około południa młodzi
gromadzą się na modlitwie, a potem na obiedzie. Później przygotowują
śpiew, uczestniczą w rozważaniach, podwieczorku i kolacji. O godz.
20.30 rozpoczyna się modlitwa kończąca dzień i czuwanie w kościele,
a po nim następuje wielka cisza - aż do rana. "Głośno może być tylko
w "Oyaku", ale tylko do 23.30. Kościół otwarty jest całą noc i chyba
nigdy nie jest pusty. Ludzie śpiewają, modlą się, czuwają. "Wówczas
atmosfera robi się specyficzna, trochę tajemnicza i niezapomniana"
- mówią uczniowie katolickiego Liceum. "Wszystkich cechuje bezpośredniość,
prawdziwe otwarcie się na drugiego. Różnorodność językowa nie stanowi
żadnej bariery. Nikt się nie przejmuje nieznajomością jakiegoś języka.
Ludzie porozumiewają się gestami, a czasem wystarczy uśmiech czy
jedno słowo, aby poczuć się wspólnotą" - mówią tuż po powrocie z
TaizeM uczestnicy podróży. Sosnowieccy uczniowie podbili wszystkich
polską zabawą w "chusteczkę haftowaną". Szwedzi, Niemcy, Amerykanie,
Francuzi, Włosi i Litwini śpiewali polską piosenkę. "Doszło do tego,
że w ´Oyaku´ zabrakło miejsca. Musieliśmy wyjść poza, aby kontynuować
zabawę. Około 300 osób tańczyło i śpiewało ten przebój" - cieszą
się. W TaizeM nie można zamknąć się na drugiego, nie nawiązywać znajomości
i przyjaźni. Tworzy się prawdziwa międzynarodowa wspólnota serc,
do której chce się znowu wracać" - wyznają.
Wszyscy też jednogłośnie podkreślają, że dużym plusem
wspólnoty TaizeM jest fakt, że wszystko zlokalizowane jest w jednym
miejscu - i kościół, i las ze źródłem św. Szczepana, gdzie można
się wyciszyć, i bracia, z którymi można zawsze porozmawiać, i noclegi,
i posiłki. To komfort dla uczestników, którzy nie są zmęczeni trudami
przemieszczania się z miejsca na miejsce. "Tu człowiek prawdziwie
się odpręża, nabiera sił skupia nad tym, co najszlachetniejsze".
Przywieźliśmy niezatarte wspomnienia pięknego miejsca,
doświadczenie pokoju, jaki niesie modlitwa. Za rok albo nawet wcześniej
znów tam pojedziemy" - zapewniają tegoroczni pielgrzymi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu