Na pewno jest wielu wprawionych lepiej w pielgrzymkowy trud aniżeli ja. Ale mogę przysiąc, że odkąd uczestniczę w takich wyprawach (a moja pierwsza była w 2016 r.) to co roku nie mam wątpliwości - muszę zorganizować czas tak, aby iść. I choć nie pokonuje bardzo długiej trasy, to każda pielgrzymka, nawet ta najkrótsza jest piękną, Bożą przygodą i najtrudniejszą z walk - z samym sobą. Koniecznie podzielcie się z nami swoimi doświadczeniami ze swoich pielgrzymek!
1. Szkoła wiary. Dotknięcie przede wszystkim żywej wiary, pogłębienie jej... Spotkanie z Bogiem, dotknięcie Go, odnowa i regeneracja duchowa. Możliwość wysłuchania trafiających w serce kazań, konferencji... To wspólna modlitwa, niesienie modlitewnych intencji swoich, ale i naszych sióstr i braci. To możliwość zawierzenia siebie i swoich bliskich naszej Jasnogórskiej Mamie. (No i poznanie pielgrzymkowych piosenek, które zapadają w pamięć na zawsze. A jak wiadomo - kto śpiewa, dwa razy się modli).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
2. Szkoła życia. But obciera? Słońce daje o sobie znać? Plecak jak zawsze za bardzo wszystkim przeciążony? To nic! Poprawiam okulary przeciwsłoneczne i idę! Ba! Idę do przodu nieść krzyż!!! Przecież nie ma takiej siły, która mnie złamie! Z tyloma rzeczami sobie poradziłam/em, a będę się przejmować niewygodnym butem? (psssst! sandały i znoszone, kilkuletnie nasze najlepsze adidasy będą w sam raz!)
Reklama
3. Szkoła miłosierdzia. Zawsze obok znajdzie się siostra z malutkim czajnikiem chętna nawet do tego, by poczekać i zalać Twoją chińską zupkę, a jeszcze obdaruje Cię przy tym wielkim uśmiechem. Na trasie tylko częstują żelkami, kanapkami, batonikami... oj, nie schudnie tam człowiek. A i z naszych serc zaczyna wypływać morze empatii... oddam ostatnią kromkę chleba, pożyczę śpiwór... Poczekam kolejne pół godziny w kolejce pod prysznic...
4. Szkoła czasu. To na zegarku mamy taką godzinę jak czwarta nad ranem? I to trzeba wstać już na Mszę? Ludzie tak żyją? No to też wstaję, i to z największą przyjemnością!
5. Szkoła przyjaźni. Wiele relacji zawiązanych na pielgrzymce zostaje z nami do końca życia. Mało tego... ludzie poznają tam miłość swojego życia! A potem idą, ale już ona w sukni ślubnej, a on w garniturze, dziękując za siebie...
Podczas żadnej innej "trasy" nie nabiera się takiego dystansu do rzeczywistości jak podczas pielgrzymek. Świadomość tego, że niesiesz intencje swoje i innych, że jak tylko dotrzesz złożysz je u stóp Matki, ofiarując przy tym swoje pielgrzymkowe trudy, wyrzeczenia i cierpienia jest jeszcze bardziej budująca! Kiedy zobaczysz oblicze Maryi te kilka ostatnich problemów przestanie mieć jakiekolwiek znaczenie... Wstań więc i idź!