Palestyńczyk odpowiada Edelmanowi
W polskiej prasie bardzo nagłośniono apel Marka Edelmana do dowódców palestyńskich o zakończenie wojny. Dużo mniej znane są reakcje Palestyńczyków w tej sprawie. A w kręgach Palestyńczyków mieszkających w Polsce przyjęto ten apel krytycznie, dziwiąc się, że Edelman skierował go tylko do dowódców palestyńskich, a nie do władz izraelskich. Przedstawiam tu fragmenty z jakże wymownej wypowiedzi przedstawiciela Palestyńczyków w Polsce Omara Farisa w rozmowie, którą przeprowadził z nim współpracownik Przekroju Dariusz Rosiak, pt. Nienawiść do skruszenia (Przekrój z 18 sierpnia):
"Dariusz Rosiak: Czy pan Edelman może być mediatorem w konflikcie między Żydami a Palestyńczykami?
Omar Faris: Nie.
D. R. Dlaczego?
O. F. Dlatego, że nie uznaje faktu okupacji ziem palestyńskich przez Izrael. Pan Edelman (...) przeżył Holocaust, powinien wiedzieć, czym jest cierpienie. A nie wie nie chce przyznać, że ofiary Holocaustu prześladują Palestyńczyków.
D. R. Pana zdaniem, istnieje jakaś analogia pomiędzy losem Żydów w getcie warszawskim a losem Palestyńczyków?
O. F. Tak, oczywiście. Tylko że teraz ofiary getta i Holocaustu są naszymi katami (...).
D. R. To po co Pan przyjechał do pana Edelmana?
O. F. Chciałem sformułować wspólną inicjatywę społeczeństwa arabskiego w Polsce i polskiego Żyda. Chciałem porozmawiać o przyczynach całej tragedii. A przyczyną jest okupacja. Niestety, pan Edelman myśli w bardzo wąski sposób (...). Żydzi zabili mi tatę, kiedy miałem 10 lat. Zabili mi dwóch braci, urodziłem się w obozie. Ja też cierpiałem podobnie jak pan Edelman. Powiedziałem mu, że my jesteśmy z dwóch narodów skazanych na siebie. Ale żeby żyć obok siebie, musimy mieć godne warunki: musimy mieć państwo palestyńskie, musi się skończyć okupacja naszej ziemi, muszą zostać rozwiązane problemy osadników żydowskich i uchodźców palestyńskich (...).
Niebezpieczne upartyjnienie telewizji
Reklama
W Rzeczpospolitej z 9 sierpnia tekst bp. Adama Lepy o patologiach dzisiejszej telewizji publicznej: Telewizja publiczna jaka? Bp Lepa pisze m.in., iż bodaj najpilniejszym zadaniem telewizji publicznej jest "zrzucenie niebezpiecznego garbu, którym jest upartyjnienie tej instytucji. Nie idzie o apolityczność, bo tego nie można żądać od telewizji. Partyjność natomiast ewidentnie kłóci się z naczelną misją telewizji publicznej: ma to być telewizja (r)narodowač (jak kultura (r) narodowač), a nie telewizja z całym bagażem jawnych i ukrytych poprawności politycznych, wynikających z podporządkowania się SLD. Poprawność polityczna dyktuje poprawność medialną, co negatywnie odbija się na funkcji informacyjnej telewizji. W końcu traci na tym gorzej poinformowany obywatel. Traci również wtedy, gdy programy o treściach patriotycznych emitowane są w godzinach nocnych, jakby były adresowane wyłącznie do cierpiących na bezsenność emerytów (...). Należy się obawiać, że telewizja publiczna w Polsce uczestniczy w procesie odwrażliwiania obywateli w dziedzinie ocen moralnych. Dlatego zarzut zagubienia misji, stawiany telewizji publicznej, nie jest pozbawiony podstaw ( ...). Publiczna telewizja jest w Polsce potrzebna. Taka jednak, która byłaby szkołą patriotyzmu i demokracji".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Szokująco wielkie bezrobocie
Władze pomniejszają rozmiary bezrobocia, szacując je na ok. 3 mln, podczas gdy według obliczeń naukowców (np. prof. Kabaja z Polskiej Akademii Nauk) sięga ono 5 mln osób. Szczególnie drastyczne okazują się dane o terenach z największym bezrobociem. Według tekstu K. S.: Powiatowa Polska bez pracy (Rzeczpospolita z 12 sierpnia), aż w dziewięciu powiatach bezrobocie przewyższa 34,8%, są to: powiat gołdapski 37,0%; powiat wałbrzyski 36,7%; łobeski 35,6%; białogardzki 36,3%; nowodworski 36,0%; sztumski 35,6%; świdziński 35,2%; drawski 35,1%; choszczeński 35,0%; nowosolski 34,09% i słupski 34,9%.
Ekstremiści z Międzynarodowego Funduszu Walutowego
Reklama
W Forum z 5 sierpnia znajdziemy niezwykle ciekawy wywiad z laureatem Nagrody Nobla za rok 2001 Josephem Stiglitzem z Nowego Jorku, przedrukowany za Le Nouvel Observateur. Stiglitz ustosunkował się do uwagi red. Vincenta Jauverta, iż: "W wielu byłych krajach komunistycznych kiepska prywatyzacja doprowadziła do koncentracji władzy w rękach małej grupy wpływowych cwaniaków. To główny problem młodych demokracji". Komentując powyższą opinię, Stiglitz powiedział m.in.: "Międzynarodowy Fundusz Walutowy jest po części odpowiedzialny za tę skandaliczną sytuację. To właśnie on narzucił słynną (r)kurację wstrząsowąč dawnemu blokowi wschodniemu, co doprowadziło do niepomiernego wzbogacenia się niektórych ze szkodą dla przytłaczającej większości". Krytykując w dalszej partii tekstu "ekstremistów z MFW", Stiglitz przypomniał, jak to już w grudniu 1997 r. powiedział Michelowi Camdessusowi, wówczas szefowi MFW, jak bardzo źle myśli o jego zaleceniach. Stiglitz wspomina: Camdessus " odpowiedział mi: (r)jeśli kraj chce się podźwignąć ekonomicznie, musi cierpiećč. Zapytałem go: (r)Ale dlaczego zmuszać go do cierpień, jeśli nie jest to konieczne, a nawet nie da spodziewanych rezultatów?č. Dodałem: (r)Wasze posunięcia doprowadzą nieuchronnie do zamieszek, a te nigdy nie dają pożądanych rezultatówč. Odpowiedział mi: (r)Jeśli się okaże, że nie mieliśmy racji, to się wycofamyč. Zapytałem go: (r) Ale kiedy, za ile lat? Tak czy owak będzie już za późnoč". I tak Polska stała się jednym z królików doświadczalnych "terapii szokowej", dyktowanej przez MFW. Efekty widać choćby w niedawnej eksplozji gniewu stoczniowców w Szczecinie.
Skandal policyjny
Marian Miszalski pisze w tekście: Trzy skandale i szczypta
nadziei (Najwyższy Czas z 17 sierpnia): "Sprawcą skandalu policyjnego
jest niewątpliwie minister Janik. Gdy zdesperowani rolnicy zaczęli
blokować drogi tchórzliwie i koniunkturalnie podzielił bezprawne
protesty na (r)słuszneč i (r)niesłuszneč, najwyraźniej obawiając się
policyjnie te blokady zlikwidować. Zaraz jednak (r)wrażliwość społecznač (
...) ministra została wystawiona na próbę, gdy wezwani na pomoc przez
szwaczki stoczniowcy (r)wzięli sprawę w swoje ręceč, na razie w osobie
prezesa Walusia, którego własnoręcznie obili. Widać, że lud już nauczył
się realizować Wałęsowskie hasło. Tyle że to rządzący na razie biorą
w swoje ręce majątek i pieniądze, a lud od czasu do czasu bierze
w swe ręce a to gorliwego komornika, a to prezesa Walusia. Tym się
jednak nie wyżywi...".
Do sprawy ataku stoczniowców szczecińskich na prezesa Walusia
nawiązał również Łukasz Perzyna w tekście Lincz na telewidzach (Tygodnik
Solidarność z 16 sierpnia). Pisał m.in.: "Nie popieram bezkrytycznie
sposobu potraktowania menedżera-nieudacznika przez rozzłoszczonych
robotników. Rozumiem jednak determinację i rozpacz ludzi, którzy
od miesięcy daremnie oczekują należnego im wynagrodzenia za uczciwie
wykonaną pracę. Pracownik, którego wszelkie prawa są łamane, a przyszłość
macierzystego zakładu zagrożona, reagować może tak, jak w środę w
Szczecinie".
Dotujecie spekulantów
W Przeglądzie z 5 sierpnia wywiad ze znanym ekonomistą włoskim, prof. Mariem Nutim, autorem książek i artykułów poświęconych gospodarkom krajów Europy Środkowej. W wywiadzie udzielonym Robertowi Walenciakowi pt. Cudów nie ma. Jest Kołodko prof. Nuti m.in. bardzo krytycznie ocenia zbyt wysokie stopy procentowe w Polsce, stwierdzając: "Co oznaczają wysokie stopy? Że Polska dotuje finansowych spekulantów i odgania poważnych inwestorów".