Nie milkną komentarze i podsumowania wspaniałej i wzruszającej
pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny. Bóg bogaty w miłosierdzie
takie było jej główne przesłanie. Usłyszeliśmy o tym już na lotnisku
w Balicach, w apelu Jana Pawła II, abyśmy nie lękali się stanąć przed
Bogiem w duchu i w prawdzie, świadomi swoich słabości i grzechów,
i zawierzyli siebie Bożemu Miłosierdziu. Co to jednak oznacza, że
Bóg jest bogaty w miłosierdzie? Ojciec Święty nauczał, że w głębi
tego wyrażenia zawiera się teologiczne przekonanie o duchowej rzeczywistości
Boga, o Jego istocie, do której należy "miłosierdzie bez miary".
Przyznać trzeba, że nieco kłóci się to z naszymi pojęciami,
z ludzkim stylem myślenia bardziej o sprawiedliwości niż o miłosierdziu.
Samo miłosierdzie kojarzy się bardziej ze słabością aniżeli z siłą,
z sercem, aniżeli z rozumem. Jeśli jednak siłą potężnego Boga jest
miłosierdzie, to warto zastanowić się, co w tym jest takiego nadzwyczajnego,
a w konsekwencji zmienić swoje życie, aby więcej było w nim Bożych
wartości, spojrzenia na drugiego człowieka takimi oczami, jakimi
patrzy na niego Chrystus.
Zasiewu miłosierdzia dokonał Ojciec Święty przede wszystkim
w Łagiewnikach. To, co tam się wydarzyło, przechodzi granice ludzkiego
pojmowania wiary, dotyczy bowiem spraw i czasów eschatologicznych.
Ustanowienie w Łagiewnikach Światowego Centrum Kultu Miłosierdzia
Bożego wręcz powinno nas rzucić na kolana. Warto przypomnieć historię,
jak doszło do tego aktu. Najpierw Ojciec Święty wyniósł na ołtarze
s. Faustynę, ustanawiając także w całym Kościele święto Miłosierdzia
Bożego. W styczniu tego roku Penitencjaria Apostolska ustanowiła
odpust zupełny za każdorazowe odmówienie Koronki do Miłosierdzia
Bożego (pod zwykłymi warunkami). Wreszcie podczas obecnej pielgrzymki
Jan Paweł II zupełnie inaczej zinterpretował słowa przepowiedni s.
Faustyny o iskrze Bożej, która wyjdzie z naszego narodu i przygotuje
świat na ostateczne przyjście Chrystusa. Do tej pory uważaliśmy,
że tą zapowiedzianą iskrą jest Jan Paweł II.
Tymczasem w Łagiewnikach Ojciec Święty powiedział, że tą
iskrą jest kult Miłosierdzia Bożego na czasy ostateczne. Co więcej,
rozwój tego kultu postawił jako zadanie przed Polakami. To my, szerząc
kult Miłosierdzia Bożego, mamy przygotować świat na przyjście Pana.
To coś niezwykłego. Jeśli weźmie się pod uwagę dokonany w Łagiewnikach
akt zawierzenia świata Miłosierdziu Bożemu, można napisać, że Jan
Paweł II wyraził tym samym przekonanie, że bliski jest czas wypełnienia
się tego, co Pismo Święte mówi o czasach ostatecznych, oraz to, że
Polska ma wielką misję do spełnienia. To wszystko można zrozumieć
tylko w duchu wiary, w świetle słów Pana Jezusa skierowanych do św.
s. Faustyny: "Nie zazna ludzkość spokoju, dopóki nie zwróci się z
ufnością do mojego miłosierdzia".
Dlatego też Ojciec Święty wołał: "Jak bardzo dzisiejszy
świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia! Na wszystkich kontynentach
z głębin ludzkiego cierpienia zdaje się wznosić wołanie o miłosierdzie.
Tam, gdzie panuje nienawiść i chęć odwetu, gdzie wojna przynosi ból
i śmierć niewinnych, potrzeba łaski miłosierdzia, które koi ludzkie
umysły i serca i rodzi pokój. Gdzie brak szacunku dla życia i godności
człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania
się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia" (Łagiewniki,
17 sierpnia 2002 r.). Próbując te słowa skonfrontować z tym, co dzieje
się na świecie faktycznie jedynym rozwiązaniem dla ludzkości, rozwiązaniem
światowego kryzysu tak moralnego, jak i społecznego, jest według
Jana Pawła II przekazywanie ognia miłosierdzia. "W Miłosierdziu
Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście!" zapewnia Ojciec
Święty. Te prorocze słowa są jasnym wskazaniem dla całej ludzkości,
że nie ma dla człowieka innego źródła nadziei, jak Miłosierdzie Boga.
I jeszcze warto przywołać pożegnalne słowa Ojca Świętego
z Balic: "Jestem przekonany, że łagiewnickie Sanktuarium będzie prawdziwą
stolicą i prężnym ośrodkiem kultu Bożego Miłosierdzia. Niech światła
padające z wieży łagiewnickiej świątyni, które przypominają promienie
z obrazu Jezusa Miłosiernego, rzucają duchowy blask na całą Polskę:
od Tatr do Bałtyku, od Bugu do Odry i na cały świat". Nie można oprzeć
się wrażeniu, że 17 sierpnia 2002 r. spełniła się obietnica Pana
Jezusa dana św. s. Faustynie. Staliśmy się świadkami historii, w
której rzeczywistość ziemska zlewa się z tajemnicą nadprzyrodzoności.
Oczywiście, papieski akt zawierzenia świata Miłosierdziu
Bożemu, jak i całe orędzie na ten temat, próbują niektórzy sprowadzić
do jakiejś formy działalności charytatywnej, poświęcenia się dziełom
miłosierdzia itp. Albo do krytyki liberalizmu, który stał się karykaturą
miłosierdzia (np. pod pozorem działalności dobroczynnej próbuje się
biednym krajom wciskać środki antykoncepcyjne, przemycać idee przeciwne
rodzinie czy w ogóle dobru osoby ludzkiej). Jan Paweł II mówiąc,
że "trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata, który
wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości godnego utrzymania
rodziny i wykształcenia dzieci doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia
i beznadziei", że potrzeba "wyobraźni miłosierdzia", widzi człowieka
i świat w perspektywie zbawienia.
Optymistyczne i pełne nadziei pozostają jego słowa, że "
żal odjeżdżać" z Polski. Te pożegnalne słowa wypowiedziane przez
Ojca Świętego na lotnisku w Balicach łączą się pięknie z wcześniej
zacytowanym apelem z Dzienniczka św. s. Faustyny: "Ojczyzno moja
kochana. Polsko, (...) Bóg Cię wywyższa i wyszczególnia, umiej być
wdzięczna!" Do tej postawy wdzięczności i miłosierdzia przekonywał
Papież, ewangelizując nas przez swój ból.
Pomóż w rozwoju naszego portalu