Czy Cerkiew odzyska zagrabioną własność?
Rosyjski dziennik sfer gospodarczych Kommiersant z 31 lipca br.
i liberalny dziennik hiszpański El Pais z 1 sierpnia br. przyniosły
obszerne informacje o przygotowywanych przez parlament Federacji
Rosyjskiej aktach prawnych mających na celu zwrócenie Cerkwi prawosławnej
w tym kraju majątków ziemskich skonfiskowanych i upaństwowionych
wskutek rewolucji bolszewickiej. Piszą na ten temat: Paweł Korobow,
w artykule pt. Rada Federacji zaproponowała Cerkwi ziemię Cerkiew
na razie się zastanawia, oraz korespondent El Pais w Moskwie,
Pilar Bonet, w artykule pt. Ziemia dla popów.
Komisja do spraw polityki rolno-żywnościowej Rady Federacji (
izby wyższej parlamentu, odpowiednika naszego Senatu) z jej przewodniczącym
senatorem Iwanem Starikowem oraz wiceprzewodniczącym izby senatorem
Walerijem Goriegladom opracowała projekt ustawy, na mocy której Rosyjska
Cerkiew Prawosławna miałaby otrzymać uprawnienie do przywrócenia
jej tytułów własności posiadłości ziemskich, jakie należały do niej
przed rewolucją, a następnie zostały jej odebrane przez państwo komunistyczne.
Autorzy obydwu artykułów widzą związek tej inicjatywy ustawodawczej
z projektami prezydenta Putina dotyczącymi wielkiej reformy rolnej,
jaką zamierza on przeprowadzić w Rosji. Jak wiadomo, w byłym Związku
Sowieckim została w ogóle zniesiona wszelka prywatna własność ziemi
i ten stan rzeczy nie uległ zmianie z prawnego punktu widzenia również
po rozpadzie ZSRR. W okresie prezydentury Borysa Jelcyna została
wprawdzie wprowadzona możliwość dzierżawienia ziemi państwowej przez
osoby prywatne, ale nie spotkało się to z większym zainteresowaniem
ze strony wywłaszczonych od trzech już pokoleń chłopów rosyjskich.
Reforma Putina, której wprowadzanie w życie ma się rozpocząć
jesienią bieżącego roku, nie zmieni w jednej chwili stosunków własnościowych
w Rosji, ponieważ nie przewiduje ona w zasadzie zwrotu ziemi odebranej
przez bolszewików wielkim właścicielom ziemskim ("pomieszczykom")
oraz ziemi zabranej chłopom podczas stalinowskiej kolektywizacji
na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego stulecia. Upaństwowiono wtedy
ponad 400 mln ha ziemi uprawnej.
Uderzenie na Irak byłoby błędem
W hamburskim tygodniku Der Spiegel ukazał się 1 sierpnia br. artykuł
redakcyjny inspirowany wypowiedzią króla Jordanii Abdullaha II,
poświęconą zapowiedzianemu przez prezydenta George´a W. Busha uderzeniu
na Irak w celu obalenia reżimu Saddama Husajna. Jordania jest uważana
za jednego z najważniejszych sojuszników USA pośród państw arabskich,
toteż wypowiedzi jej władcy muszą być traktowane jako doniosły fakt
polityczny. Król Abdullah II w swej enuncjacji, opublikowanej w miarodajnym
dzienniku amerykańskim Washington Post, określił plany prezydenta
Busha jako "straszliwy błąd". Powołał się przy tym na zebrane przez
siebie opinie kół politycznych Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji
i Chin; kraje te nie życzą sobie, aby Stany Zjednoczone podejmowały
tak radykalne działania wobec Iraku.
Wypowiedź Abdullaha przedstawiona na krótko przed jego spotkaniem
z prezydentem Stanów Zjednoczonych znalazła swoiste poparcie w ogłoszonych
prawie równocześnie stanowiskach Chin i Rosji. Zostały one podane
do wiadomości po spotkaniu ministrów spraw zagranicznych obydwu tych
krajów: Tang Jiaxuana i Igora Iwanowa. Minister chiński dodał jeszcze
od siebie, że w całej sprawie decyzję powinna podjąć Rada Bezpieczeństwa
Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Der Spiegel zwraca w swoim komentarzu uwagę na fakt,
że i w Senacie amerykańskim plan uderzenia na Irak spotkał się z
nieprzychylnym przyjęciem, i to zarówno pośród przedstawicieli Partii
Republikańskiej, jak i Demokratycznej (prezydent Bush jest republikaninem)
. Wezwali oni prezydenta, aby bardzo starannie rozważył wszystkie
elementy ryzyka związanego z ewentualnym podjęciem działań militarnych
przeciw Irakowi.
Pomóż w rozwoju naszego portalu