Pielgrzymka Ojca Świętego otworzyła usta tym, którym na co dzień
nie po drodze z Papieżem. Premier Leszek Miller powiedział w radiowych
Sygnałach dnia, że Polacy chętnie słuchają Papieża, ale rzadko go
słyszą. Jestem ciekawy, do jakiej grupy Polaków zalicza się wypowiadający
tę ocenę... Sądzę, że obecna elita władzy w ogóle nie słucha Papieża,
choć lubi z nim lub w jego tle pokazywać się w mediach. Piszę to,
narażając się na zarzut, że zaglądam politykom do sumień. Skoro jednak
wszyscy mogą im zajrzeć do kieszeni (w Internecie są ich oświadczenia
majątkowe), to od osób publicznych należałoby wymagać także czystych
sumień.
Nie ukrywam, że niektórzy politycy AWS-u rozczarowali nas,
nie wszyscy mieli prawidłowo ukształtowane sumienia. Słusznie więc
prawicowo nastawione społeczeństwo pokazało im "czerwoną kartkę".
Czy jednak należało od razu dać się nabrać na osławione "gruszki
na wierzbie"? Ci, którzy zawierzyli Millerowi czy Lepperowi, czują
się sromotnie zawiedzeni. Tymczasem prawda sumień polityków powinna
być jedna: aby wygrać wybory, nie wolno rozbudzać fałszywych nadziei,
nie wolno oszukiwać tych, którymi przychodzi potem rządzić. Ta prawda
sumienia odnosi się nie tylko do wyborów parlamentarnych, ale dotyczy
również, a może przede wszystkim, wyborów do samorządu terytorialnego,
które odbędą się jesienią, najprawdopodobniej 27 października.
Nie muszę przypominać, jak ważne są te wybory. Nasze uczestnictwo
w nich wypływa z obowiązku troski o to, aby w gronie samorządowców
znaleźli się najlepsi, najbardziej właściwi ludzie, właśnie politycy
sumienia. Aby takich ludzi wybrać, należy najpierw przełamać niechęć
do polityki, do polityków, a także do udziału w życiu publicznym.
Skąd się ta niechęć bierze? Oto przez lata wmawiano nam, głównie
na łamach prasy postkomunistycznej, że do władzy chcą "dorwać się"
ci, którzy liczą na łatwe i duże pieniądze. W tym celu wbijano do
głowy, zwłaszcza katolikom, że polityka jest czymś niemoralnym, że
nikt nie potrafi oprzeć się łapówkom, karierowiczostwu, bezduszności...
Gazety przed wyborami roiły się od zakłamanych tekstów o udziale
polityków w różnych domniemanych aferach finansowych, o złu, które
dotyka każdego z nich, jednym słowem o tym, że ludzie uczciwi powinni
stronić od polityki.
Tymczasem polityka nie jest sama w sobie jakąś złą dziedziną
ludzkiej aktywności, co więcej, władza publiczna dobrze pojęta pozwala
na bardzo szlachetne zachowania. To od poszczególnego człowieka zależy,
jakim będzie politykiem czy urzędnikiem, komu będzie służył: dobru
wspólnemu czy mamonie. Najważniejszy jest bowiem ów duch służby,
a na drugim miejscu dopiero postawiłbym konieczną kompetencję oraz
skuteczność działania. Pierwsza jest owa umiejętność zdecydowanego
przezwyciężania takich pokus, jak: nieuczciwość, kłamstwo, wykorzystywanie
dóbr publicznych do wzbogacenia siebie czy grupy osób (partii), używanie
niedozwolonych środków do zdobycia pieniędzy lub utrzymania się przy
władzy. To są te wyznaczniki sumienia polityków, sumienia polityki
jako roztropnej troski o dobro wspólne.
Nie da się oddzielić troski o dobro wspólne od uczestnictwa
w samej władzy, od rządzenia. Dlatego ktoś zapyta: czy można je pogodzić?
Oczywiście że tak, przecież chodzi o dobro wspólne społeczeństwa,
dla którego i którym się rządzi. Władza polityczna ma tworzyć to
dobro, rozwijać je, stać na jego straży. Tym dobrem jest państwo,
naród jako całość oraz poszczególny obywatel tego państwa. Nie ma
więc konfliktu między tymi ideami, a jeśli ktoś go widzi, to fałszywie
podchodzi do swojego udziału w sprawowaniu władzy w państwie.
Oczywiście, w praktyce do takiego konfliktu może dochodzić,
ponieważ mogą być politycy oraz ich partie, które zamiast kierować
się troską o dobro wspólne, będą dążyć do uzyskania maksymalnych
korzyści politycznych dla siebie i swoich członków. Spojrzawszy na
dotychczas rządzące w Polsce partie, dopuszczające się wyprzedaży
majątku narodowego, nie panujące obecnie nad skupem zbóż, pozwalające
na niekontrolowany wzrost bezrobocia..., nie mógłbym bronić czystości
ich politycznych sumień. Niestety, realizowany od lat kurs polityki
polskiej prowadzi do osłabienia państwa. Świadczy o tym bodaj wspomniany
zatrważający poziom bezrobocia. Ponad 18% Polaków pozbawionych jest
pracy. Zapewne z tzw. bezrobociem ukrytym liczba ta może sięgać 25,
a może i 30%. Generalnie, bezrobocie jest skutkiem błędnej polityki
gospodarczej, podporządkowanej niemal całkowicie wymogom Unii Europejskiej.
Tu sumienia polityków są szczególnie zaciemnione.
Polityk na każdym szczeblu władzy powinien kierować się
oprócz troski o dobro wspólne polską racją stanu. Oznacza to, że
bliskie powinny mu być te wartości, którym za cenę krwi i ofiar wierni
byli nasi ojcowie i dziadowie. Chodzi o narodową tożsamość, kulturę,
poczucie przynależności do określonej ziemi, języka... Właśnie wybory
samorządowe pozwalają zachować nadzieję, że skoro "u góry" trwa "
taniec" sumień, prowadzi się wyprzedaż obcym wszystkiego, co polskie,
to lokalne samorządy, dobrze wybrani politycy, mogą w swoich małych
ojczyznach stanąć na straży polskiego interesu narodowego. Dlatego
od nas samych, od naszego zorganizowania się, zależą losy małych
ojczyzn, a głównie to, kto nimi pokieruje: czy burmistrzami i prezydentami
będą ludzie sumienia, politycy uczciwi i kompetentni, kierujący się
troską o dobro wspólne, a przepadną ludzie pochodzący z nadania lokalnych
klik i układów, zależni od złodziejskich gangów i antynarodowych
partii.
Pomóż w rozwoju naszego portalu