Reklama

Pro i contra

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zmiana stylu pisania o Unii Europejskiej

Reklama

Unia Europejska coraz wyraźniej dyktuje Polsce i innym krajom kandydującym bardzo krzywdzące warunki, które mają uczynić nas członkami UE III kategorii. W tej sytuacji maksymalnie skompromitował się tak częsty jeszcze do niedawna skrajnie panegiryczny styl pisania o niebywałych korzyściach, jakie czekają na nas w Unii Europejskiej od razu po wejściu. By przypomnieć choćby osławiony tekst red. Adama Krzemińskiego z Polityki - Placówka Poland o "deszczu unijnych subwencji, jaki spadnie na rolników w Polsce po naszym wejściu do UE" (nr z 24 lipca 1999 r.). Dziś wiadomo, że po wejściu do UE najprawdopodobniej biedna Polska będzie dopłacać do bogatej Unii, będziemy płatnikiem netto. Jeśli wejdziemy na warunkach dziś nam proponowanych przez UE, to na rolników nie tylko nie spadnie deszcz złotych euro, lecz nawet może grozić szybka katastrofa polskiego rolnictwa. Nader groteskowe wydaje się dziś głoszone szumnie przed paru laty zapewnienie publicystki Gazety Wyborczej, że po wejściu do UE Polak będzie mógł zostać burmistrzem w Hiszpanii czy we Włoszech. Dziś wiadomo, że przez 7 lat po wejściu do UE nie będzie mógł zostać nie tylko burmistrzem, lecz nawet sprzątaczem ( przyjęty przez Cimoszewicza 7-letni zakaz pracy dla Polaków w UE) .
Na tle tych warunków, takiego dyktatu UE, wyraźnie zaczyna się zmieniać ton najskrajniej prounijnej prasy polskiej ze względu na obawę całkowitej utraty wiarygodności wśród czytelników. W prasie tej zaczyna się coraz częściej pisać i o potencjalnych problemach, jakie czekają Polskę w UE. Taki ton pojawił się nawet parę tygodni temu w artykule głównego specjalisty gospodarczego Gazety Wyborczej Witolda Gadomskiego, który przyznawał, że w najgorszej sytuacji po wejściu do UE będziemy do niej dopłacać, wzrośnie bezrobocie etc. W Niedzieli z 19 maja pisałem o zaskakującym artykule liberała Marka Kaduczaka w Życiu, ostrzegającym, że być może UE dlatego stawia Polsce tak wygórowane warunki, że wcale nas tak naprawdę nie chce. Bo i tak już otrzymała od nas niebacznie niemal całkowite otwarcie polskiego rynku zbytu dla unijnych towarów.
Ostatnio zaś niespodziewanie pojawiły się niezwykle krytyczne tony wobec Unii Europejskiej nawet na łamach postkomunistycznej Trybuny, związane z SLD-owskim rządem L. Millera. Rząd ten, jak wiadomo, pędzi ku UE za wszelką cenę, gotów godzić się z najbardziej nawet krzywdzącymi dla Polaków warunkami. A tu nagle Trybuna pisze piórem Mieczysława Wodzickiego w tekście Polandia (nr z 5 czerwca): "Jest już w kraju raport Komisji Europejskiej (faktycznego rządu UE - J. R. N.) o inwestowaniu w Polsce przez kapitał zagraniczny (...). Dziwny to raport. Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że jego autorzy traktują nasz kraj jak terytorium Buszmenów. Raport wywołały donosy konsorcjum Eureko do Komisji, że polski rząd ´krzywdzi inwestorów zagranicznych´. Krzywdzenie miało m.in. polegać na tym, że skarb państwa nie chce za absurdalnie śmieszną cenę oddać duńsko-portugalsko-brytyjsko itd. firmie najbogatszej spółki w kraju". Kilka dni później - 10 czerwca w Trybunie ukazał się kolejny bardzo krytyczny wobec UE tekst pióra Wojciecha Kubickiego: Unia bez wad? Diagnozy - prognozy. Red. Kubicki, nawiązując do różnych " gorzkich doświadczeń w stosunkach polsko-unijnych", stwierdził m.in.: " Coraz częściej okazywało się, że kraje europejskiej wspólnoty w pojedynkę i razem traktują nas jak półkolonię, wyprowadzając stąd coraz więcej pieniędzy w postaci zysków (transferowanych często nielegalnie), a coraz mniej inwestując, oszukując na podatkach z działalności swoich firm w Polsce, przejmując za psie pieniądze często znakomite przedsiębiorstwa, a wraz z nimi rynki zbytu, a zwłaszcza banki itd. Zdumienie, a potem złość zaczęła budzić buta i mentorski ton brukselskich urzędników, coraz częściej tupiących na nasz rząd, przysyłających tu z reprymendą jakieś eurodamy lub listy z napomnieniami i słabo zawoalowanymi pogróżkami, np. niedawno w imieniu niewymienianego z nazwy konsorcjum Eureko - mizernej firmy powołanej do życia zdaje się tylko po to, żeby ( ...) opanować ponad dwie trzecie rynku ubezpieczeniowego w Polsce" .
Kubicki przypominał również: "To przecież z krajów Unii eksportowano niosące BSE pasze z mączkami mięsno-kostnymi, to Unia wypchnęła naszą żywność z rynku rosyjskiego, to właśnie pod parasolem legendarnych ´unijnych standardów´ karmi się kury i inny inwentarz ziarnem skażonym rakotwórczym i od 14 lat zakazanym nitrofenem itd., itp. A Polsce wytyka się, że np. w jakiejś mleczarni korytarz był słabo zamieciony, więc trzeba w ogóle obniżyć produkcję mleka i do tych zaniżonych ilości dopasować ewentualne przyszłe unijne limity ( ...) nadal nic się nie mówi o wadach Unii. Powtarzanie ciągle tych samych zalet przystąpienia do brukselskiego towarzystwa, bez prezentacji wad i strat - budzi nieufność i pojawiający się coraz częściej wstręt. ( ...) Wmawianie nam, że w gruncie rzeczy przystąpienie do Unii nie ma żadnej alternatywy, może wywołać psychologicznie zrozumiały, nawet irracjonalny sprzeciw. A starszym przypomina pewne referendum z 30 czerwca 1946 r. znane jako 3xTAK".
Takie antyunijne artykuły w Trybunie związanej z takim euroentuzjastą jak L. Miller? I co tu jest naprawdę grane?

Tropiciele "antysemityzmu"

W Naszym Dzienniku z 13 czerwca świetny polemiczny tekst Ewy Polak-Pałkiewicz: Z muzyką, nadzieją i donosem. Znana katolicka publicystka pisze m.in.: "W niedzielę 9 czerwca, po wieczornej Eucharystii, w kościele św. Jacka Ojców Dominikanów w Warszawie ogłoszono, że za chwilę odbędzie się koncert pt. Z muzyką i nadzieją do zjednoczonej Europy. Msza św. akademicka gromadzi tam zwykle bardzo wiele młodzieży, kościół był więc wypełniony po brzegi. Tuż przed koncertem młoda osoba, w ramach informacji duszpasterstwa akademickiego, poprosiła o składanie podpisów pod listem do Prymasa Polski - apelem o ukrócenie działalności księgarni w podziemiach kościoła Wszystkich Świętych. Księgarnia ta bowiem sprzedaje książki antysemickie. Nie pierwszy to postulat likwidacji Księgarni Patriotycznej Antyk, dobrze znanej warszawiakom jako miejsce, gdzie zaopatrzyć się można w najciekawsze książki katolickie, historyczne, konserwatywne. Do tej pory upominało się o to środowisko Gazety Wyborczej i okolic. Dlaczego? Wśród źródłowych pozycji historycznych, które są, rzadko spotykanymi w ofercie księgarskiej, dokumentami historii najnowszej, szeroko reprezentowany jest w Księgarni nurt wspomnień autorów żydowskich, obiektywnie, bez antypolskich emocji opisujących lata okupacji niemieckiej w Polsce. Są tu np. książki: Abrama Lancmana o sytuacji w gettcie łódzkim Młodość w czasach zagłady, Marka Edelmana Żydzi Warszawy, Icchaka Rubina Żydzi w Łodzi pod niemiecką okupacją czy też książki autorów żydowskich odnoszące się krytycznie do pewnych zjawisk i postaw wśród Żydów (prof. Izaak Shahak: Żydowskie dzieje i religia, Tel Awiw za zamkniętymi drzwiami, Norman Finkelsztein: Przedsiębiorstwo holocaust). Jest wreszcie bardzo obszernie prezentowany nurt książek pokazujących istotę globalizmu oraz metody psycho- i socjomanipulacji stosowane we współczesnej walce z rodziną, kulturą, tradycją, tożsamością narodową (...). Należy się domyślić, że gdzieś tu leży klucz do odczytania zagadki napaści na księgarnię".
Ewa Polak-Pałkiewicz przypomina, że w ostatnim czasie bardzo nasiliła się kampania pomówień Polaków o rzekomy antysemityzm, i akcentuje: "Nowym elementem tej kampanii jest manipulowanie młodzieżą z duszpasterstw akademickich (tego samego dnia analogiczne ogłoszenia odczytane zostały w kościele Ojców Dominikanów na Służewcu oraz u Ojców Jezuitów na Rakowieckiej: wynikało z nich, że akcje wspiera młodzież warszawskiego KIK). (...) Ilu z młodych ludzi zdaje sobie sprawę z tego, jakimi metodami próbuje się na arenie międzynarodowej stworzyć nowy wizerunek Polski, kraju zamieszkałego przez prostaków, ksenofobów i rasistów? Czy ktoś z młodych ludzi, którzy przychodzą na Mszę św. do swojego ulubionego kościoła, spodziewa się, że tam może stać się przedmiotem manipulacji, że będzie się tam grać na jego uczuciach? Zwróćmy uwagę na jeszcze jeden aspekt. Gdy ktoś z moich znajomych, uczestników Mszy św. na Służewcu, postanowił zapytać, jakich to ´antysemickich´ autorów lansuje ta okropna księgarnia, dowiedział się od duszpasterza, że chodzi o Jana (sic!) Roberta Nowaka. Nie było jednak jasne, czy chodzi tu o prof. Jerzego Roberta Nowaka i jakie mianowicie straszne książki ten człowiek napisał. Hasło ´antysemityzm´ należy do tych łatwo zapalających, które zawsze wywołają jakiś rezonans, ale z reguły kryje się pod nim pomówienie, insynuacja, zmyślenie, zniekształcenie faktów (...). Knebel na ustach, autocenzura, nieobecność pewnych książek, pewnych autorów, białe plamy w historii, zamykanie księgarń to wynalazek komunistów i ich spadkobierców - ideowych, eurosocjalistów. Smutne, że udało się z tą sferą wkroczyć w Polsce w mury świątyń, że w tym scenariuszu najbardziej zaniepokoić młodzież katolicką ma obecność publikacji rzekomo antysemickich, nie zaś jawnie satanistycznych, okultystycznych, których pełne są księgarnie świeckie, i nie tylko (...). Grożenie interwencją u Prymasa Polski, używanie młodzieży, która przychodzi się pomodlić, do celów ideologicznych, straszenie zamykaniem księgarń to zestaw metod, które w żadnym razie nie powinny mieć miejsca w ramach pracy duszpasterstwa akademickiego i żadnego innego. Te metody nie kojarzą się z miłością. Raczej z jej brakiem".
W kontekście powyższych uwag red. Polak-Pałkiewicz przypomnę, że trzy moje książki: Przemilczane zbrodnie, 100 kłamstw J. T. Grossa ( poprzednio drukowana we fragmentach w Niedzieli) i Kogo muszą przeprosić Żydzi zostały zatrzymane na polecenie SLD-owskiego wiceprezydenta Tych przez podkomisarza lokalnej policji. Po burzy protestów, jakie cała ta sprawa wywołała (od Radia Maryja przez dwie interpelacje poselskie, protest ok. 30 profesorów różnych uczelni), 10 kwietnia 2002 r. minister Barbara Piwnik, odpowiadając na interpelację, stwierdziła, że zatrzymanie moich książek było bezprawne, zaś SLD-owski sekretarz stanu w MSW - Zbigniew Sobótka musiał przyznać, że nie znaleziono w książkach zatrzymanych przez policję w Tychach rzekomych antysemickich i nacjonalistycznych treści (w odpowiedzi Sobótki na interpelację poselską).
Tym mocniej zdumiewa więc fakt, że oszczerstwa wymierzone wobec moich książek, bez żadnego dowodu, zostały podjęte kolejny raz, i to na takim forum. W tomiku Tyska prowokacja przeciw wolności słowa zacytowałem zdanie słynnego pisarza emigracyjnego Karola Zbyszewskiego o tropicielach antysemityzmu: "Im głupszy Żyd, tym bardziej doszukuje się wszędzie antysemityzmu". Ciekawe, jak określiłby Zbyszewski wyżej opisanych "tropicieli antysemityzmu". Przy okazji przypomnę, że od wielu miesięcy jestem w plugawy sposób atakowany przez niejakiego L. Bubla w jego piśmie Tylko Polska głównie za to, że wielokrotnie ciepło pisałem o polskich patriotach pochodzenia żydowskiego i propolskich Żydach. Faktem jest, że nikt w Polsce nie napisał po wojnie tak wiele jak ja o polskich patriotach żydowskiego pochodzenia. Ostatnio wydałem poświęcony im tomik Przemilczani obrońcy Polski. Nie wykluczam, że w końcu zmuszony będę, choć nie mam zbyt wiele czasu, wystąpić na drogę sądową przeciw takim oszczercom, jak wyżej wspominani w tekście red. Polak-Pałkiewicz.
Warto tu przypomnieć, że przed straszakiem antysemityzmu stanowczo ostrzegał już Prymas Tysiąclecia - kard. Stefan Wyszyński w 1957 r. Niestety, po 1989 r. stosowanie oskarżeń o rzekomy antysemityzm w Polsce stało się jeszcze bardziej nagminne. Jakże celnie piętnował bp Lepa stosowanie "otumaniającej społeczeństwo etykietki antysemityzmu", pisząc: "Etykietka antysemityzmu Polaków znalazła wyjątkowo korzystną glebę w mediach po 1989 r. Widać dotąd gorączkową i hałaśliwą wręcz krzątaninę, aby uczynić zeń jedną z głównych wad, na zawsze określających image Polaków. Etykietka ta jest tak skutecznie stosowana, że nawet światli ludzie w Polsce mówią potocznie o ´narodowym antysemityzmie´ i gotowi są wszystko poświęcić, aby się z nim raz na zawsze rozprawić ( ...)" (por. bp A. Lepa: Chytra etykietka, Niedziela 1997, nr 48, s. 10).

SPOTKANIA Z PROF. J. R. NOWAKIEM

pt. "Zagrożenia dla Polski i polskości":
24 czerwca godz. 15.00 - Czarna Woda k. Starogardu - Dom Parafialny.
24 czerwca godz. 18.00 - Starogard - Dom Parafialny Parafii św. Wojciecha.
25 czerwca godz. 15.00 - Skórcz
25 czerwca godz. 18.00 - Tczew.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy pragnę dziś do końca otworzyć swe serce dla Boga?

2024-12-18 20:50

[ TEMATY ]

adwent

rozważania

św. Ojciec Pio

Adwent z o. Pio

Red.

Starzy Elżbieta i Zachariasz zostają obdarowani dzieckiem. Czy nie często w życiu myślimy: „Jest już za późno; zmarnowałem już wszystkie swoje szanse. Kiedyś, gdybym był młodszy, możliwe byłoby jeszcze jakieś pozytywne rozwiązanie, ale już nie dziś”? Bóg dziś pokazuje, że jest zupełnie inaczej, że logika Jego działania jest inna.

Bóg zadziałał w cudowny sposób w życiu Zachariasza, nie tylko mimo jego wieku, lecz także mimo Jego niedowiarstwu. Zachariasz został niemy, bo nie uwierzył. Aż w końcu przemówi, kiedy jego synowi zostanie nadane imię Jan, które znaczy „Bóg jest łaskawy” lub „Jahwe się zmiłował”. Łaska i zmiłowanie Boga zawsze są potężniejsze niż nasze ludzkie słabości i ograniczenia.
CZYTAJ DALEJ

Święty Anastazy I, papież - patron dnia

[ TEMATY ]

wspomnienie

pl.wikipedia.org

Św. Anastazy I

Św. Anastazy I

Anastazy pochodził z Rzymu, był synem kapłana Maksymusa (w tamtym okresie duchowieństwa nie obowiązywał jeszcze ściśle celibat).

Na stolicę Piotrową Anastazy został wybrany w 399 r. Szczególną troską otoczył Kościół afrykański. Nawoływał biskupów afrykańskich zebranych na synodzie w Kartaginie w 401 r. do walki przeciwko donatyzmowi.
CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas w kaplicy sejmowej: Kościół powinien z pasją angażować się w politykę

2024-12-19 11:59

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

PAP/Przemysław Piątkowski

Kościół powinien angażować się w politykę, bo ma prawo być w niej obecny. Mało tego, powinien to robić z wielką pasją, nie tyle poprzez biskupów, a poprzez Was, aktywnych, świeckich członków Kościoła, o których poglądach wiedzieli wasi wyborcy - powiedział metropolita warszawski abp Adrian Galbas do posłów i senatorów podczas Mszy św. sprawowanej w kaplicy sejmowej przed spotkaniem opłatkowym parlamentarzystów.

W kaplicy sejmowej na Mszy św. pod przewodnictwem abp. Adriana Galbasa, koncelebrowanej przez duszpasterza parlamentarzystów ks. Andrzeja Sikorskiego i rzecznika archidiecezji warszawskiej ks. Przemysława Śliwińskiego, zgromadzili się posłowie i senatorowie oraz pracownicy Kancelarii Sejmu.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję