Aby oficjalnie ogłosić kogoś błogosławionym, a później ewentualnie
świętym, Kościół wymaga stwierdzenia przynajmniej jednego cudu za
jego wstawiennictwem, przy czym muszą to być dwa różne zdarzenia
w każdym procesie (oddzielnie dla beatyfikacji i oddzielnie dla kanonizacji)
. W przypadku Ojca Pio niewytłumaczalne z naukowego punktu widzenia
uzdrowienia dokonywały się często jeszcze za jego życia, pod wpływem
jego modlitw lub w wyniku modlitw i aktów pokuty, jakie polecał on
swym penitentom. Ale potrzebny był cud po śmierci Ojca Pio.
Za pierwszy z nich uznano przypadek Consiglii De Martino,
45-letniej wówczas mieszkanki Salerno. Była zdrowa, mocnej budowy,
urodziła troje dzieci i prawie nigdy nie chorowała. 1 listopada 1995
r. szykowała się do pójścia wraz z rodziną na Mszę św., gdy nagle
poczuła silny ból, połączony z dusznościami. W szpitalu, do którego
niezwłocznie się udała, stwierdzono wyciek limfy z kanału piersiowego
i konieczność szybkiej interwencji chirurgicznej. Czekając na operację,
zaczęła się gorąco modlić do Ojca Pio, którego od dawna była wielką
czcicielką. W pewnej chwili poprosiła go w myślach: "Ty bądź moim
chirurgiem i zoperuj mnie!".
Po kilku godzinach, oczekując operacji i rozmawiając
z bratową, poczuła, że ktoś przecina jej szyję, otwiera gardło, usuwa
rozlany płyn i zaszywa to miejsce, a wszystko to bezboleśnie. Wszelkie
bóle i inne objawy choroby ustąpiły bez śladu, lekarze zaś nie potrafili
wyjaśnić tego zjawiska. Kobieta była przekonana, że dokonało się
to za sprawą włoskiego kapucyna nie tylko dlatego, że modliła się
do niego, a on ją wysłuchał, ale także z tego powodu, że po całym
zdarzeniu poczuła, jak sama mówiła, intensywny zapach kwiatów, co
towarzyszyło cudom dokonanym przez Ojca Pio. 6 listopada, a więc
w niespełna tydzień po wystąpieniu objawów chorobowych, została -
po szczegółowych badaniach lekarskich - wypisana ze szpitala.
Całe zdarzenie uznano oficjalnie za cud 22 czerwca 1998
r., co otworzyło już bezpośrednio drogę do wyniesienia włoskiego
zakonnika na ołtarze. Na posiedzeniu Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych
21 grudnia w tym samym roku, w obecności Jana Pawła II, zatwierdzono
dekret o uznaniu cudu, a 2 maja następnego roku odbyła się beatyfikacja
włoskiego stygmatyka.
Drugi przypadek wydarzył się niedawno - dwa lata temu.
W cudowny sposób uzyskał zdrowie 7-letni Włoch, Matteo Pio Colella,
syn lekarza pracującego w zespole szpitalnym w Dom Ulgi w Cierpieniu
w San Giovanni Rotondo. 20 stycznia 2000 r. przed południem chłopiec
dostał w szkole gorączki z dreszczami, opadł z sił, miał silny ból
głowy i wymioty. Po południu tego samego dnia trafił do szpitala,
w którym pracował jego ojciec. Stan był bardzo poważny: ostre zapalenie
opon mózgowych, połączone z przytępieniem percepcji, rozległymi wybroczynami
z tendencją do martwicy i wysoką gorączką.
Mimo leczenia, stan zdrowia małego pacjenta gwałtownie
się pogorszył. Następnej nocy przeniesiono go na oddział reanimacji,
by mógł oddychać, gdyż tętno zanikało z powodu uszkodzenia mięśnia
sercowego.
Rodzice małego Mateusza Piusa (to drugie imię dostał
właśnie dla uczczenia założyciela szpitala) oraz inne osoby zaczęli
modlić się o jego uzdrowienie za wstawiennictwem Błogosławionego,
odmawiano Różaniec. Już nazajutrz rano stan zdrowia chłopca nagle
się poprawił, chociaż utrzymywała się jeszcze ciężka niewydolność
oddechowa. Poprawa postępowała jednak szybko i 26 lutego dziecko
zostało wypisane ze szpitala. W czerwcu zbadali je dokładnie lekarze,
potwierdzając fakt cudownego wyzdrowienia. 20 grudnia 2001 r. Kongregacja
Spraw Kanonizacyjnych na posiedzeniu w obecności Ojca Świętego zatwierdziła
dekret w tej sprawie.
Podobnie jak wcześniejsza beatyfikacja, również kanonizacja
wywołała wielką radość wśród czcicieli Ojca Pio. Na uroczystość przybyli
pielgrzymi z całego świata. Ojciec Pio powiedział kiedyś o sobie: "
Po śmierci zrobię więcej hałasu niż za życia".
Pomóż w rozwoju naszego portalu