Wizja zjednoczonej Europy interesuje Polaków szczególnie, dlatego że mamy przecież stanowić cząstkę nowej dla nas struktury polityczno-gospodarczej. Nie tylko euroentuzjaści, lecz także, może niesłusznie uważani za ich przeciwników, eurosceptycy powtarzają, że alternatywy dla nas nie ma.
Wizja Zjednoczonej Europy
Wśród eurosceptyków zdarzają się, co prawda, tacy, którzy doradzają
ściślejsze powiązanie się ze Stanami Zjednoczonymi albo mówią, żeby
się zastanowić, czy nie lepiej byłoby zwrócić się na wschód, ku Ukrainie,
Białorusi, a zwłaszcza Rosji. Z tych samych środowisk pochodzą jednak
reakcje tych, którzy zwracają uwagę z jednej strony na odległość
dzielącą nas od Stanów Zjednoczonych, z drugiej zaś trudne do przezwyciężenia,
bo nie najlepsze doświadczenia ze "współpracy" z wielkim Związkiem
Radzieckim.
Pozostaje więc stwierdzić, że chyba rzeczywiście nie
ma dla nas alternatywy, bo nawet eurosceptycy są zdania, że niełączenie
się z nikim w wypadku, gdyby nasi sąsiedzi z północy, południa, a
może nawet ze wschodu - myśli się o Ukrainie - weszli do wspólnoty
europejskiej, byłoby to dla nas zbyt niekorzystne.
W tej sytuacji referendum dotyczące naszego udziału w
integracji europejskiej niewiele może mieć wspólnego z autentycznym
referendum, czyli swego rodzaju wyborami. Jakże tu bowiem wybierać,
skoro wyboru nie ma?
Przeciwko bezrobociu
Zwolennicy integracji powinni jednak znaleźć argumenty, którymi
udałoby się przekonać społeczeństwo, że związanie się ze strukturami
gospodarczo-politycznymi Europy pomoże nam rozwiązać problem bezrobocia.
Jest to w tej chwili sprawa absolutnie najważniejsza dla sprawujących
w naszym kraju władzę. Bezrobocie powoduje z każdym dniem nowe dramaty
rodzinne. Jest chyba jednym z najbardziej kryminogennych zjawisk
społecznych i pozbawia sensu życia tysiące młodych ludzi. Mnożą się
samobójstwa ojców i matek, doprowadzonych do rozpaczy niemożnością
wyżywienia swojej rodziny. Odnosi się wrażenie, że czynniki u nas
rządzące jakby nie dostrzegały tego zbyt wyraźnie. Nie przedstawiono
dotychczas żadnej poważniejszej koncepcji zażegnania bezrobocia.
Nie stwarza się ludziom żadnych bardziej realistycznych nadziei na
lepszą przyszłość. Dramatycznie zgubne owoce bezrobocia nasze media
pokazują o wiele częściej niż wizję zatrudnienia tysięcy absolwentów
szkół średnich i wyższych uczelni.
Gdybyż udało się przekonać tych bezrobotnych przede wszystkim,
że wejście do Unii Europejskiej odmieni ich dolę!
Dusza Europy
Ale to i tak zaledwie jeden i wcale nie najważniejszy aspekt
całej sprawy. Pozostaje tzw. dusza Europy. Chyba jako pierwszy użył
tej formuły obecny Ojciec Święty. Warto byłoby pamiętać, że o to
przede wszystkim chodzi w wypowiedziach Jana Pawła II, rzekomo zachęcającego
nas do udziału w procesie integracyjnym Europy. Owa dusza Europy
to, jak wiadomo, jej wcale nie dające się zamaskować chrześcijańskie
początki. Papież przypomina: "Większość osiągnięć Europy w dziedzinie
prawa, sztuki, literatury i filozofii ma swoje chrześcijańskie znamię,
i osiągnięcia te trudno w pełni ocenić i zrozumieć bez chrześcijańskiej
perspektywy" (O rozszerzeniu Unii Europejskiej).
Dusza Europy to także pewność zabezpieczenia się prawem
partykularnym przed realizacją aborcji i eutanazji; to możność chrześcijańskiego
spojrzenia na rodzinę, na odmienności seksualne itp. Zapewnia się
nas, co prawda, że władze Unii nie będą ingerowały w sprawy specyficznych
moralności poszczególnych krajów członkowskich. Nie bardzo jednak
są widoczne powody, dla których miałyby się tak zachowywać, zwłaszcza
gdy większość państw tworzących Unię będzie innego zdania, a na to
się dość wyraźnie zanosi. Przecież przywódca jednego z najważniejszych
państw członkowskich nie zawahał się oświadczyć publicznie - i to
w katolickiej Polsce - że nowa Europa nie musi się tak bardzo troszczyć
o utrzymywanie związków ze swoimi chrześcijańskimi korzeniami. W
takiej sytuacji rodzą się słuszne obawy o to, kto kogo zdoła skuteczniej
zasymilować: czy my, jako naród katolicki - zobojętniałą Europę,
czy też Europa, dysponująca poważnymi środkami materialnymi - nas,
borykających się z trudnościami codziennego życia?
Nie oznacza to jednak, że jako prawie czterdziestomilionowe
społeczeństwo ludzi ochrzczonych mamy rezygnować z powinności chrześcijańskiego
oddziaływania na bardziej zeświecczoną resztę Europy. Papież powiedział
niedawno: "Z wielką satysfakcją stwierdzam, że niektóre państwa Europy
Środkowej i Wschodniej proszą o możność wejścia do Unii Europejskiej,
´aby odgrywać w niej twórczą rolę´" (O rozszerzeniu Unii Europejskiej)
. Mamy o to zabiegać na wszelkie możliwe sposoby.
Powinni to czynić nie tylko hierarchowie naszego Kościoła,
lecz także - a może przede wszystkim - chrześcijańscy politycy polscy,
katolicki laikat. Do nich należy troska o to, aby w Konwencie opracowującym
podstawę prawa zjednoczonej Europy Polskę reprezentowali ludzie przejęci
odpowiedzialnością za chrześcijańską przyszłość naszego kontynentu.
Nam musi zależeć na tym, żebyśmy w przyszłej Europie nie musieli
trochę wstydliwie ukrywać naszych przekonań religijnych. Ojciec Święty
tak oto wypowiada się o dotychczasowych poczynaniach Konwentu: "Czy
w tym kontekście nie jest znaczący fakt, że z Karty Praw Podstawowych
usunięto wszystkie bezpośrednie odwołania do religii, a zatem również
do chrześcijaństwa? Wyraziłem z tego powodu swoje ubolewanie" (O
rozszerzeniu Unii Europejskiej).
Obowiązkiem sumienia każdego katolickiego polityka jest
troszczyć się o takie oblicze moralne, czyli o duszę Europy.
Na zakończenie ośmieliłbym się doradzać polskim biskupom
i kapłanom wyraźną powściągliwość zarówno w propagowaniu, jak i w
zwalczaniu haseł prounijnych. Nasi wierni powinni wiedzieć, że biskupi
polscy jako biskupi nie są ani przeciw Unii Europejskiej, ani za
nią. Są z Ewangelią, której głoszenie stanowi istotę ich posłannictwa.
Warto zresztą wyciągnąć pewne wnioski z nie tak bardzo
odległych doświadczeń. Ilekroć doradzaliśmy coś bardzo usilnie naszym
wiernym, zwłaszcza w sprawach tego świata, doznawaliśmy przyszłych
rozczarowań. Niech więc owe rozczarowania okażą się przynajmniej
zbawienne.
Powinnością biskupów i kapłanów jest formowanie chrześcijańskich
polityków. To do nich należy przedkładanie racji "za" i "przeciw"
. To ich obowiązkiem jest przypominanie politykom innych opcji zasady
ewngelijnej, że nie samym chlebem żyje człowiek.
Niejednemu czytelnikowi tych rozważań może się wydać,
że ich autor jest przeciwnikiem wejścia Polski do struktur Unii Europejskiej.
Otóż, tak nie jest. Refleksje powyższe rozpoczęły się od stwierdzenia,
że alternatywy dla nas jako obywateli Polski rzeczywiście nie ma.
Chodziło o wyraźne wyakcentowanie trzech następujących myśli:
- w przekonaniu o potrzebie naszego udziału w integracji
europejskiej musi ciągle pojawiać się wizja skutecznego zwalczania
bezrobocia;
- Polska powinna sobie wynegocjować prawdziwie reprezentatywny
udział w pracach Konwentu Europejskiego, by mogła troszczyć się efektywniej
nie tylko o ciało, ale także o duszę Europy;
- kapłanom, a zwłaszcza biskupom polskim - jako że ich
obowiązkiem jest ewangelizacja - doradza się umiar zarówno w propagowaniu,
jak i odrzucaniu haseł prounijnych.
Pomóż w rozwoju naszego portalu