"Przywracanie PRL-u w warunkach demokratycznych" - tak nazwałbym
prawie pół roku rządów koalicji lewicowej: najpierw czystki w służbach
spe-cjalnych, potem - w administracji gospodarczej (sektor państwowy
to ciągle jeszcze prawie dwa tysiące jednoosobowych spółek skarbu
państwa), wreszcie - w państwowej administracji. Doły partyjne SLD
ostro naciskają na Millera, żądne lukratywnych posad, i już dzisiaj
widać, że deklarowana w kampanii wyborczej przez SLD "walka z nadmierną
biurokracją" była przynętą wyborczą, która zamieniła się w fikcję.
Program gospodarczy rządu Millera uderzył w rodziny i w oszczędności
obywateli - poza tym trudno w nim dostrzec elementy uzasadnionego
optymizmu: przeciwnie, jest to program, który da się streścić w formule: "
zabrać wszystkim, aby rozdać niektórym". Poza tym nasila się walka
polityczna między grupującymi się wokół Millera b. działaczami Socjalistycznego
Związku Młodzieży Polskiej a grupującymi się wokół Kwaśniewskiego
b. działaczami Socjalistycznego Związku Studentów Polskich; jak to
zwykle bywa, gdy zanika autentyczny dyskurs polityczny - odżywają
frakcyjne podziały wewnątrzpartyjne. Na Kwaśniewskiego, jak się wydaje,
wywierana jest też silna presja ze strony działaczy Unii Wolności,
którzy z niepokojem obserwują, jak co bardziej intratne i lukratywne
posady omijają ich środowisko, mimo wysiłków Kwaśniewskiego, by zadowolić
żydowskie lobby polityczne.
W tej sytuacji, przy braku jakichkolwiek sukcesów gospodarczych (
bezrobocie przekroczyło 18 procent, spada rentowność przedsiębiorstw,
rodzą się zatory płatnicze w firmach prywatnych), można spodziewać
się ze strony rządowych propagandystów nasilonych wysiłków, zmierzających
do odwrócenia uwagi społeczeństwa od prawdziwych problemów, a nakierowania
uwagi opinii publicznej na problemy pozorne. Gdy więc Kwaśniewski
i Miller przejawiają wobec Kościoła katolickiego "gesty przyjazne"
- partyjny "żywioł drobniejszego płazu" próbuje "postraszyć", przy
pełnej aprobacie partyjnej "góry": a to nowym opodatkowaniem Kościoła,
a to dopuszczeniem aborcji "ze względów społecznych", a to znów dopuszczeniem "
małżeństw homoseksualnych" (czym groziłoby nowe prawo o konkubinacie)
.
"W czasie kryzysów strzeżcie się agentów" - mawiał marszałek
Józef Piłsudski, i zachodzi obawa, że i w obecnym poważnym kryzysie
ekonomicznym rządząca lewica może posłużyć się działaniami agenturalnymi.
Sprawa odwołania prezesa "Orlenu" była pod tym względem znamienna,
a decyzja ministra koordynatora służb specjalnych, dopuszczająca
do tych służb skompromitowanych b. PRL-owskich funkcjonariuszy, nie
może pozostawiać cienia wątpliwości co do intencji: wzmocnienia czynnika
agenturalnego.
W warunkach nadciągającego kryzysu nomenklatura partyjna
rządzącej koalicji upatruje swych korzyści już tylko w obdzieleniu
się unijnymi "środkami pomocowymi", do których w pierwszym rzędzie
będzie miała dostęp po ewentualnym akcesie Polski do UE. Stąd już
nie gospodarka, ale "akces do UE" zajął teraz pierwsze i główne miejsce
w lewicowej propagandzie i politycznym dyskursie rządzącej lewicy.
Charakterystyczne: z tego dyskursu zniknął już zupełnie
temat tak zasadniczy i kluczowy dla polskiej gospodarki, jak podatki!
I to jest także przejaw "powrotu do PRL": gdy propaganda
zastępuje rzeczową dyskusję...
Pomóż w rozwoju naszego portalu