Ponad 100 dziennikarzy żegnało karnawał na II Balu Katolickiego
Stowarzyszenia Dziennikarzy. Jedną z wielu atrakcji była licytacja.
Największe zainteresowanie wzbudził rękopis wiersza ks. Jana Twardowskiego.
Bal był doskonałą rozrywką - nie ulega wątpliwości, ale
- w ocenie dziennikarzy - to również świetna forma integracji środowiska,
okazja do spotkania, wspólnej pogawędki, zabawy.
Bal miał miejsce na warszawskim Mokotowie, w Liceum św.
Augustyna, które nieodpłatnie udostępniło lokal. Muzykę natomiast
- także za darmo - przygotowało Radio Plus-Praga. Uczestnikami byli
dziennikarze wielu mediów, najwięcej z Telewizji Puls i Niedzieli,
także telewizji publicznej, z Radia Plus, Rzeczpospolitej, Życia,
Polskiej Agencji Prasowej, Telewizji Niepokalanów, Polskiego Radia.
Atrakcją balu była licytacja. Wystawiono na niej obrazy
namalowane przez dzieci niepełnosprawne, objęte opieką Caritas Diecezji
Warszawsko-Praskiej. Była też do nabycia szabla bp. Kazimierza Romaniuka
oraz pióro biskupa polowego WP Sławoja Leszka Głódzia. Telewizja
Puls przeznaczyła też do licytacji swój czas antenowy na emisję reklamy
i studio na jej wyprodukowanie.
Zdecydowanie największe zainteresowanie wzbudził rękopis
wiersza ks. Jana Twardowskiego pt. Nie powiem - choć sam autor z
autentycznym, właściwym sobie zdziwieniem pytał na kilka dni przed
balem: "Czy ktoś w ogóle się tym zainteresuje?". To właśnie ten wiersz
zyskał też najwyższą cenę na licytacji. A gdy już trafił do swego
nabywcy, uczestnicy balu po kolei oglądali dzieło.
Bal połączony został również z loterią. Nagrodę główną
- bilet w klasie "bussiness" na dowolną trasę w Europie - ufundowały
Austrian Airlines. Do wygrania były też m.in. rower górski - dar
Niedzieli Warszawskiej, koszulki, czapki i parasolki - od TV Puls,
Biblia w przekładzie Jakuba Wujka - od Wydawnictwa "Vocatio".
Tak jak w ubiegłym roku, i tym razem bal był charytatywny.
Dochód został przeznaczony na nowo otwarty "Dom Otwartych Serc" w
Otwocku, prowadzony przez praską Caritas.
Patronat honorowy nad balem objął bp Sławoj Leszek Głódź.
WIERSZ, KTÓREGO RĘKOPIS ZOSTAŁ ZLICYTOWANY NA BALU
Nie powiem
KS. JAN TWARDOWSKI
Ta filiżanka co pękła z hukiem
jakby ktoś strzelił w bramie
ci żołnierze co nie wrócili
bo poszli na powstanie
kalendarz co miał być do stycznia
a umarł we wrześniu na ścianie
Udam że nie pamiętam
nie powiem nic a nic
chodzącej po niebie mamie
Pomóż w rozwoju naszego portalu