"Pan Jezus był w grobie tylko 3 dni i zmartwychwstał. Ja byłem
tam 10 lat..." - żartuje o. Władysław Waśko, kustosz Sanktuarium
w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Ojciec Waśko przez 10 lat (w tym przez 6 jako kustosz)
pracował w Bazylice Bożego Grobu w Jerozolimie - zwanej też Bazyliką
Zmartwychwstania. Potężny gmach świątyni wzniesiono nad wzgórzem
Golgoty i miejscem złożenia Ciała Jezusa po Jego śmierci. Od czasu
pierwszych chrześcijan, przez wieki, właśnie tu, do Grobu Chrystusa,
zmierzali pielgrzymi, by dziękować Bogu za pojednanie z Nim, by przepraszać
za swoje grzechy i prosić w niezliczonych intencjach.
Dawniej podróż do Ziemi Świętej trwała bardzo długo.
Często ludzie wędrowali tu pieszo i dlatego docierali na miejsce
dopiero po wielu miesiącach czy nawet latach. Nie było samolotów
ani pociągów. Z Polski np. taka wyprawa trwała prawie miesiąc - dziś
zaledwie trzy i pół godziny... Tak więc pielgrzymi nie doświadczają
już trudów, wysiłku, ofiary; często nie wiedzą nawet, czym jest wyrzeczenie
związane z pielgrzymowaniem...
Święte Miasto Jeruzalem było miejscem, za którym ludzie
tęsknili. Ich marzeniem było stanąć w Bazylice Bożego Grobu. To był
najważniejszy cel każdej pielgrzymki. Tak jest i dzisiaj. Trudno
sobie wyobrazić podróż do Ziemi Świętej bez nawiedzenia tych miejsc
najświętszych: Golgoty - miejsca Ukrzyżowania i pustego Grobu.
Na przestrzeni dziejów Bazylika Bożego Grobu przechodziła
w różne ręce. Był czas, kiedy jej gospodarzami nie byli chrześcijanie.
Drzwi do świątyni były zamykane. Dopiero na prośbę pielgrzymów otwierano
je. Kto jednak przekraczał próg Bazyliki, często nie wiedział, jak
długo tam pozostanie. Wiązało się to z ryzykiem, że przyjdzie komuś
pozostać w jej murach kilka dni czy nawet tygodni. Zależało to w
dużej mierze od opłaty, jaką trzeba było złożyć odźwiernym muzułmańskim,
by w ustalonym wcześniej czasie drzwi te otworzyli, lub... czekać
aż pojawią się kolejni pielgrzymi gotowi wejść do środka starożytnej
świątyni. Nikt jednak nie mógł przewidzieć, kiedy to nastąpi... Wtedy
rzeczywiście doświadczano czegoś z tajemnicy Śmierci i Zmartwychwstania,
gdy po czasie odosobnienia znowu można było zobaczyć słońce...
"Kiedy patrzyłem na pielgrzymów, którzy dzisiaj przybywają
do Ziemi Świętej - wspomina o. Waśko - zastanawiałem się, czym dla
nich jest fakt pustego Grobu, który sami mogą stwierdzić. Czy to
wejście do grobowca Jezusa jest umocnieniem, potwierdzeniem ich wiary,
czy tylko ciekawostką turystyczną, której zobaczenie dalej niczego
nie wnosi w życie człowieka i dalej pozostaje w nim pustka...".
Pielgrzymi, którzy wracali z ZiemiŚwiętej, zabierali
ze sobą liczne pamiątki. Niektórzy z nich pozostawili relacje i opisy
pielgrzymowania, tzw. Itineraria. Pod koniec XVI wieku dworzanin
wojewody krakowskiego, Mikołaja Zebrzydowskiego, odbywając taką podróż,
jako pamiątkę przywiózł opisy i modele kaplicy Bożego Grobu. Model
taki posłużył do budowy pierwszej kaplicy Krzyża Świętego i Grobu
Pana Jezusa. Wkrótce (zaczynając od 1600 r.) powstał ciąg kaplic
pierwszej w Polsce Kalwarii - wzorowanej na Jerozolimskiej Drodze
Męki Jezusa. Kalwarię Zebrzydowską zaczęto też nazywać Polską Jerozolimą.
Warto zaznaczyć, że kaplica Grobu Pana Jezusa w Kalwarii
Zebrzydowskiej ma ogromne znaczenie dla historii miejsc świętych
- jest bowiem zachowaną kopią kaplicy Grobu, jaki znajdował się w
Bazylice Bożego Grobu w Jerozolimie w latach 1555-1808, czyli jeszcze
przed pożarem. Obecna kaplica w Jerozolimie pochodzi z 1810 r. i
odbudowana została już w nieco zmienionym kształcie.
"W Ziemi Świętej Droga Krzyżowa przebiega wąskimi uliczkami
starej Jerozolimy, po Via Dolorosa - opowiada o. Waśko. - Tłok, ścisk,
okrzyki przekupniów ze wschodnim entuzjazmem zachwalających swoje
towary... Kurz, upał... I właśnie to w tę rzeczywistość zabiegania
i troski o doczesność wplata się grupa pielgrzymów, która z krzyżem
przebija się przez tłum... Pielgrzymi nie zwracają na siebie uwagi,
choć modlą się, śpiewają pieśni, a kolejne stacje znajdują się między
straganami czy kawiarnianymi stolikami; prowadzą przez bazar, targowisko.
Pielgrzymi zawadzają jednak - jak musiał zawadzać Skazaniec przedzierający
się na miejsce śmierci. Pośród takiego właśnie, zgiełku ludzi zajętych
swoimi sprawami szedł Jezus, znacząc szlak dla tych, którzy będą
chcieli iść za Nim.
W Kalwarii Zebrzydowskiej jest inaczej. Dróżki Męki Pańskiej,
kościoły i kaplice rozmieszczone są na przestrzeni ok. 6 km. W pielgrzymowaniu
po kalwaryjskich dróżkach zwykle ludziom daje się we znaki błoto,
czasem śnieg czy deszcz. Jest zimno. Wokół pagórki. Otwarta przestrzeń.
Pielgrzymi idą w skupieniu. Nie przeszkadza hałas miasta. Ale to
tylko zewnętrzne różnice. Tu, w Kalwarii, i tam, w Jerozolimie, cel
wędrowania jest taki sam. Z krzyżem idą ci, którzy chcą naśladować
Jezusa. Tę drogę Zbawiciela w Polsce, tu, w Kalwarii Zebrzydowskiej,
pielgrzymi przechodzą już od 400 lat!".
I właśnie ta droga jest przypomnieniem Orędzia nadziei,
jakie głoszone jest przez Kościół od przeszło 2000 lat: "Tak bowiem
Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy,
kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16)
.
"Na Kalwarię i do Grobu przychodzi każdy człowiek - twierdzi
o. Waśko. - Wierzący i niewierzący; ateiści, chrześcijanie i niechrześcijanie.
Każdy wcześniej czy później staje na Golgocie - wobec Krzyża i przy
Mogile. Tak w cierpieniu, jak i w śmierci wszyscy jesteśmy równi.
Na Golgotę może prowadzić wiele dróg. Jednak od Zmartwychwstania
Chrystusa grób nie jest tylko tragicznym końcem. Pusty Grób Jezusa
jest niemym świadkiem tego, że teraz już tylko od nas zależy, czy
droga krzyżowa naszego życia będzie także etapem ku Zmartwychwstaniu..."
25 listopada 2001 r. uroczystą Mszą św., celebrowaną
przez kard. Franciszka Macharskiego, rozpoczęto obchody 400-lecia
fundacji Sanktuarium Kalwaryjskiego. W perspektywie tego jubileuszu
kustoszem Sanktuarium został wybrany o. Władysław Waśko. I tak z
Bazyliki Grobu Pańskiego w Jerozolimie przywędrował do Polski mnich,
by - po krótkim pobycie w Radomiu - osiąść w... "tutejszej", Polskiej
Jerozolimie. Jego życie i praca są czytelnym świadectwem: w dziejach
Sanktuarium potwierdzają na nowo ścisły związek obu Kalwarii - tej
pierwszej w historii świata - w Jerozolimie z tą pierwszą w Polsce
- w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu