Niedzielę staram się czytać od deski do deski. Każda zawarta
w niej wypowiedź budzi refleksje, zwraca uwagę na coś ważnego i sprawia,
że czujemy się mniej samotni i wyobcowani w tym dziwnym, chłodnym
świecie.
Piszący na jej łamach ludzie inspirują do przemyśleń
religijnych, filozoficznych, kulturalnych, patriotycznych. Wyjaławiany
nieustannie i systematycznie z duchowych wartości współczesny człowiek
szuka bezpiecznego miejsca, jakby oazy na pustyni, by móc odnaleźć
prawdę o sobie, sensie i celu życia.
Gdy czytam Niedzielę, podziwiam ogrom redakcyjnej pracy,
układ wewnętrzny i zewnętrzny przekazywanego czytelnikom materiału.
Religijne i humanistyczne treści tygodnika są niczym
kromka chleba dla zgłodniałego serca człowieka.
Katechezy Ojca Świętego, wypowiedzi biskupów, kapłanów,
ludzi nauki, kultury, polityki, przeglądy ważnych wydarzeń, poezja,
wspomnienia, zbeletryzowane reportaże, dawne pieśni religijne i patriotyczne
sięgające korzeni naszego narodu - to właśnie to, czego pragnę, oczekuję,
wypatruję.
Przez publikacje Niedzieli poznaję sylwetki ludzi wielkich
duchem, wiernych najwyższym wartościom - Bożym i ogólnoludzkim. Wśród
nich znajduję wielu męczenników, błogosławionych i świętych, którzy
- żyjąc na tej ziemi - czynili dobro. Są dla mnie wzorem do naśladowania.
Ten tygodnik - naprawdę katolicki i polski - pomaga czytelnikowi
dążyć ku pełni człowieczeństwa, ku świętości. Czyni to w sposób autentyczny,
naturalny, delikatny, klarowny. Jakże kontrastuje z agresywną często,
a nawet brutalną propagandą prasy zlaicyzowanej i zliberalizowanej.
Autorzy Niedzieli szanują czytelnika. Nie ma w nich pychy,
przechwalania się przynależnością do elit intelektualnych. Świadczy
to o ich głębokiej kulturze i dobrym wychowaniu.
Jeśli mówią emocjonalnie, subiektywnie i krytycznie,
to tylko dlatego, żeby demaskować zło zagrażające jednostce, społeczności,
narodom, ludzkości. Niedziela wychowuje w duchu pedagogii Boga i
Kościoła.
Ostatnio, w numerze z 27 stycznia 2002 r., pośród wielu
wspaniałych artykułów, ukazało się wspomnienie Waldemara Bohdanowicza
pt. Miecia wiedziała... Jakaż to delikatna, subtelna lekcja wiary,
nadziei, miłości! Lekcja-wspomnienie, świadectwo, podźwignięcie na
duchu.
Ten artykuł wydobył z mojego serca długo noszony list
do Niedzieli, z którego napisaniem zwlekałam. W tymże wyżej wymienionym
numerze tygodnika został umieszczony artykuł - recenzja Urszuli Buglewicz
pt. "Szopki świata" w Lublinie. Autorka zauważa, że: "(...) drugi
etap wędrujących szopek z Betlejem przebiegał przez Lublin ze względu
na jego wyjątkowe piękno, dawny przekrój religijny, bogatą tradycję
szlachecką i ludową". Jakże jestem wdzięczna Niedzieli, że ten artykuł
został opublikowany, i to niedostrzegane, "wschodnie" miasto Lublin
doczekało się dobrego słowa o sobie. Wzruszyło mnie to, gdyż urodziłam
się i spędziłam dzieciństwo na skraju Krajoznawczego Parku, Lasów
Kozłowieckich leżących nieopodal Lublina. Widok ich i zapach noszę
w sobie, jak również ową "szlachecko-ludową tradycję", którą żyłam
w swojej rodzinie.
Ojciec Święty, który był wykładowcą na Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim, podkreślał niejednokrotnie specyfikę duchowości ludzi
Lubelszczyzny - otwartych na sprawy społeczne, narodowe, moralne.
Ucieszyło mnie więc również to, że Niedziela przez artykuł o szopkach
potwierdziła, iż Ojciec Święty pokochał tych ludzi, docenił.
Kończąc list, pozdrawiam. Droga Niedzielo, bądź zawsze
z nami!
Pomóż w rozwoju naszego portalu