Mówimy wiele o potrzebach polskich dzieci, bo są one rzeczywiście
ogromne. Ale trzeba też pamiętać o tym, że wiele milionów dzieci
na świecie cierpi głód lub wręcz umiera z głodu. Pewną pomoc niosą
im polskie placówki misyjne.
Jestem pod wrażeniem niedawnej rozmowy z ks. dyr. Andrzejem
Halembą z Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Ksiądz Andrzej, bardzo
zaangażowany w prace na rzecz misji, szczególnie w Afryce, opowiadał
o działalności misyjnej polskiego Kościoła i polskich misjonarzy,
przeważnie kapłanów, zakonników, zakonnic, ale także osób świeckich.
Okazuje się, że Polska ma wielu misjonarzy, ale najwięcej misjonarzy
ma Hiszpania - ok. 20 tys., jednak to wszystko jest kroplą w morzu
potrzeb. Dlatego trzeba modlić się o powołania misyjne i budzić je
zwłaszcza u dzisiejszej, chętnej, zdrowej i energicznej młodzieży.
A biedy nie brakuje, zwłaszcza w Afryce, i często w parze
z ubóstwem materialnym idzie ubóstwo duchowe. Opowiadał kiedyś na
naszych łamach bp Jan Ozga z Kamerunu, jak to próbują uczyć te biedne,
ale garnące się do nauki dzieci, i jak, niestety, jest to trudne,
m.in. ze względu na brak funduszy. I tu okazuje się, że Polacy są
bardzo wrażliwi na potrzeby misyjne, że sami Czytelnicy Niedzieli
złożyli bardzo wiele ofiar na rzecz misji bp. Ozgi w Kamerunie. To
bardzo cieszy, że w naszym biednym przecież społeczeństwie jest zrozumienie
sprawy.
Trzeba nam wiedzieć, że ta pomoc miłości nie ma żadnych "
przybudówek", że kierowana jest bezpośrednio do placówek misyjnych.
Jest bowiem wiele organizacji charytatywnych, które mają rozbudowaną
administrację i zebrane pieniądze przeznaczają na różne cele, a tylko
ok. 1/4 zebranej sumy trafia do potrzebujących. Pomoc kościelna nie
ma tych obciążeń. Misjonarz oddaje pieniądze bezpośrednio dla dzieci,
nie zatrzymując nic dla siebie (nie ma z tych pieniędzy wypłacanej
pensji ani nie ma z tego tytułu żadnych gratyfikacji). A więc pomoc
kościelna jest bardzo tania i trzeba z nią spieszyć.
24 lutego br. będzie obchodzona Niedziela Misyjna. Będziemy
o tym pisać, przygotowany jest afisz specjalnie na tę okoliczność.
Bardzo się cieszę, że możemy już oficjalnie wspierać misje, myśleć
o innych ludziach, nawet tych znajdujących się daleko od nas. W czasach
komunistycznych, kiedy odwiedzałem księży niemieckich, opowiadali,
jak ich młodzież jeździ do Afryki czy Azji z pomocą misyjną, jak
uczy się nieść pomoc, poszerzając tym samym swój pogląd na świat.
My dzisiaj też możemy bardzo dużo zrobić, i to nie tylko teoretycznie.
Ks. Halemba opowiadał, że ok. 800 osób w Polsce zgłosiło chęć wyjazdu
na misje. Oczywiście, takich ludzi trzeba jeszcze przygotować, kupić
bilety, odpowiednio wykształcić, nauczyć języków. To są rzeczy, które
wymagają dużo dodatkowych nakładów czasowych i finansowych, ale są
one przedmiotem zainteresowania tutejszego Biura Misyjnego.
Pamiętajmy: Kościół jest misyjny ze swej natury. To jest
podobieństwo do samej Trójcy Świętej. Ojciec posyła Syna, Ojciec
i Syn posyłają Ducha Świętego. Pan Jezus posłał Apostołów, Apostołowie
posyłają biskupów, biskupi - kapłanów, a kapłani - tych, którzy "
słuchają i rozumieją". I tak jest do dnia dzisiejszego. A na mocy
sakramentu chrztu św. i bierzmowania - wszyscy jesteśmy posłani przez
Boga do tej niezwykłej misji zbawiania świata. Zbawianie świata zaś
następuje przez sakramenty, ale także przez miłość czynną. To jest
piękna i ogromna praca na rzecz lepszego świata.
Nieustannie też wspierajmy misjonarzy modlitwą. Tylu
z nich ginie na misjach za wiarę. Świadomość, że jesteśmy z nimi,
że doceniamy ich wysiłki i staramy się na różny sposób pomagać, niech
będzie ich umocnieniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu