WACŁAW GRZYBOWSKI: - Czy zamiłowanie Jana Pawła II do gór sięga jego dziecięcych lat?
EUGENIUSZ MRÓZ: - Karol Wojtyła zamiłowanie do wędrówek
miał we krwi. Tę cechę odziedziczył po pradziadku Franciszku Wojtyle
i dziadku Macieju. Obaj mieszkali we wsi Czaniec, położonej na lewym
brzegu Soły, u podnóża Palenicy w Beskidzie Małym, między Andrychowem
a Bielsko-Białą. Byli stałymi przewodnikami grup pielgrzymkowych
podążających do Kalwarii Zebrzydowskiej.
Karol od wczesnego dzieciństwa chętnie wędrował tam z
matką Emilią, ojcem Karolem i bratem Edmundem. Po śmierci matki ojciec
z 9-letnim Lolkiem i Mundkiem - studentem IV roku medycyny pierwsze
swe kroki skierowali na kalwaryjskie dróżki. Później, rezydując w
Krakowie, Karol nie tylko przyjeżdżał do Kalwarii podczas uroczystości
i obchodów, ale często bez zapowiedzi i samotnie. W ostatnim dniu
pobytu w Polsce przed wyjazdem w październiku 1978 r. na konklawe
pół dnia pielgrzymował po kalwaryjskich dróżkach, jakby żegnając
się z urokliwym, tak bliskim mu już od dzieciństwa kalwaryjskim sanktuarium.
- Czy mógłby Pan wskazać miejsca, do których najchętniej wędrował Karol Wojtyła?
- Beskidy rozciągają się zaraz za rogatkami Wadowic,
za Skawą. Pierwsze wędrówki górskie Karol rozpoczynał u boku swego
ojca. Był to rejon Gorzenia, Jaroszowickiej Góry, Dzwonka. Wspominał
o tym w swej homilii w czerwcu 1979 r., w czasie pierwszej pielgrzymki
do ojczystego kraju, akcentując z rozrzewnieniem, że wiele zawdzięcza
ojcu, który prowadził go nie tylko po kalwaryjskich dróżkach, ale
zaszczepił w nim umiłowanie przyrody, a piękno gór ma nie tylko służyć
odpoczynkowi, ale przede wszystkim bliskiemu kontaktowi z Bogiem,
który w górach mieszka...
Szczególnie ulubionym celem tych dziecięcych wycieczek
był Dzwonek. To niewielkie wzgórze w rejonie Gorzenia Dolnego znane
jest z tego, że pod jego szczytem znajduje się niewielka drewniana
dzwonnica. Pięknemu, poświęconemu dzwonowi, zwanemu Loretańskim,
przypisuje się właściwości rozpędzania nagromadzonych chmur burzowych.
W zimie 1934/35 r. wybudowaliśmy na Dzwonku z udziałem
Lolka skocznię narciarską. Jej próg stanowiła solidna belka spod
torów kolejowych. Dostarczył ją Zbyszek Siłkowski. Rekord naszej
skoczni wynosił aż... 6 m i 40 cm, a należał do Zygmunta Kręciocha
z Choczni.
Naszą ulubioną trasą był niebieski szlak wiodący na Leskowiec,
wytyczony przez naszego profesora, miłośnika turystyki, zwłaszcza
górskiej - Czesława Panczakiewicza (1901-58). Ubrani w pulowery,
wełniane skarpety, solidne, podkute buty, spodnie pumpy, wyruszaliśmy
małymi grupkami - czasem z koleżankami. Trasa wiodła obok klasztoru
Ojców Karmelitów Bosych. Jednym z budowniczych XIX-wiecznego klasztoru
i kościoła był inż. Rafał Kalinowski, uczestnik powstania styczniowego
1863 r., późniejszy przeor. W 1991 r. Jan Paweł II kanonizował swego
rodaka.
Szliśmy przez "Księży Las", grzbietem Łysej Góry (554
m n.p.m.) nad Ponikwią, przez dwuwierzchołkowy szczyt Bliźniaków (
577 m), aleją modrzewiową, popijając źródlaną wodę, a odpoczywaliśmy
na szczycie Gancarza (802 m) nad Rzykami. Po drodze pachnącej ziołami,
jodłą, sosną i świerkiem, przeskakując krystaliczne, szumiące potoczki
górskie, wsłuchani w szczebiot ptaków - mijaliśmy urokliwe w swej
prostocie, małe, zawieszone na drzewach kapliczki, a w nich świątki
i figurki Chrystua Frasobliwego. To dzieła urodzonego w 1864 r. w
Gorzeniu Górnym wiejskiego rzeźbiarza Jędrzeja Wowro. Samouk Jędrzej
był wybitnym artystą, mistrzem rzeźbiarstwa ludowego i prekursorem
w tej dziedzinie w Beskidzie Małym, geniuszem na swój niepowtarzalny
sposób. Z pachnących beskidzkich lipowych klocków i gałęzi strugał
kwiaty, drzewa, ptaszki, świątki. Zmarł w listopadzie 1937 r. cicho,
biednie, samotnie w swej małej chatce na wzgórku zwanym Kurzą Łapką.
Jego niepowtarzalne prace znajdują się w muzeach regionalnych w kraju
i za granicą, także za oceanem.
Po czterogodzinnym marszu strudzeni, ale radośni odpoczywaliśmy
w schronisku na Jaworzynie (890 m n.p.m.), położonym w odległości
1 km od szczytu Leskowca (922 m), trzeciego co do wysokości szczytu
w Beskidzie Małym. Nie żałowaliśmy trudu. Przed nami roztaczały się
piękne widoki: od południa - ciemny masyw Babiej Góry, a przy dobrej
widoczności - zarysy Tatr. Inicjatorem i współbudowniczym schroniska
był wspomniany profesor Czesław Panczakiewicz, opiekun ZHP i Hufca
Przysposobienia Wojskowego. Szlakiem niebieskim, jego imienia, wędrują
po dzień dzisiejszy turyści z całej Polski, spragnieni pięknych widoków
i niezapomnianych wrażeń.
Poświęcenia drewnianego schroniska na kamiennej podmurówce,
z małą werandką, dokonał 3 września 1933 r. prefekt naszego gimnazjum
- ks. dr Edward Zacher. Po latach, w 50-lecie kapłaństwa ks. Edwarda (
1903-87), kard. Karol Wojtyła wspomniał, że ze swym wspaniałym katechetą
był wielokrotnie na Leskowcu.
Karol ostatni raz był na Leskowcu w maju 1970 r. W dniu
swych urodzin odprawił Mszę św. w Kalwarii Zebrzydowskiej, tegoż
dnia modlił się w Wadowicach, dziękując Bogu za dar chrztu, następnego
dnia - 19 maja był na Leskowcu.
CDN.
Pomóż w rozwoju naszego portalu