Niespodzianki na ostatnich Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej
pokazały, że o zwycięstwie w turnieju decyduje nie tyle plejada gwiazd
w reprezentacji, co raczej zgodna współpraca całego zespołu. Drużyna,
w której wszyscy, nie wyłączając bramkarza, chcą tylko strzelać bramki,
skazana jest na porażkę. Wtedy się okazuje, jak ważni są ludzie od
czarnej roboty, którzy nie królują na liście strzelców, ale są cichymi
bohaterami. To oni wypracowują akcje kończone efektownie lub marnowane
przez gwiazdorów inkasujących miliony dolarów miesięcznie.
W życiu jest podobnie. Wiem np., jak powstają programy
informacyjne w telewizji. Na kilkanaście minut emisji pracuje pół
setki ludzi: wydawca, dziennikarze, kamerzyści, montażyści, scenarzyści
i wielu innych. A na ekranie pojawia się tylko prezenter, z którym
ludzie utożsamiają całość. Tymczasem to nie on nadstawiał głowy na
ulicznej manifestacji, nie on zdobywał informację z pierwszej ręki.
Jego zadaniem jest tylko dobrze sprzedać owoc pracy zespołu. Ale
bez dobrego prezentera praca zespołu poszłaby na marne. Bo ten, kto
zbierał informacje ma np. kiepską dykcję lub złą prezencję przed
kamerą.
W Kościele też nie każdy będzie tęgim kaznodzieją, cierpliwym
katechetą czy wielkim cudotwórcą. Nawet nie wszyscy są powołani do
kapłaństwa lub do zakonu. Nie każdy ma predyspozycje, żeby się stać
drugim Bratem Albertem lub Matką Teresą z Kalkuty. Nie każdemu zdrowie
i inne uwarunkowania pozwolą wyjechać na misje. Czy zatem ich szanse
na zapłatę w niebie są mniejsze?
Nie jest przecież tajemnicą, że Ojciec Święty nie pisze
od początku do końca wszystkich swoich przemówień, listów i encyklik.
Zleca ich zredagowanie i ewentualnie wprowadza korekty. Podobnie
jest z listami Episkopatu Polski. Nie inaczej jest w parafiach, gdzie
proboszcz "sam wybudował" kościół, tyle że za pieniądze parafian
i ich rękoma. Duszpasterz jest zwykle tylko koordynatorem i organizatorem
budowy. No może poza ks. prał. Szczepanem, który osobiście macha
kielnią.
A podziwiane za heroizm Misjonarki Miłości? Rozdzielają
biednym chleb wypracowany przez nas wszystkich, z naszych datków
i podatków, bo przecież nie mają swoich pieniędzy.
O tych wszystkich, którzy pracują na zapleczu wielkich
spraw, Chrystus mówi, że nawet kubek wody podany człowiekowi dla
wsparcia go w służbie Bożej nie pozostanie bez zapłaty. Każdy bowiem,
kto wspiera proroka, misjonarza czy kogokolwiek w jego świętej misji,
zasługuje na taką samą nagrodę i szacunek, jak ten, kto bezpośrednio
ową misję pełni.
Tak będzie w niebie. Na razie bowiem "Królestwo Boże
nie jest z tego świata". Niestety! Dlatego powtarzam codziennie: "
Przyjdź Królestwo Twoje...".
Pomóż w rozwoju naszego portalu