Reklama

Kobiety po aborcji - takie same czy inne?

Niedziela warszawska 26/2002

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

O pomocy ludziom borykającym się ze skutkami dokonanej aborcji, rozmawiamy z doktorem Witoldem Simonem, psychiatrą i psychoterapeutą.

PIOTR CHMIELIŃSKI: - O konsekwencjach aborcji mówi się mało. Tymczasem jest ich wiele...

DOKTOR WITOLD SIMON: - Konsekwencje te występują na czterech poziomach: psychicznym, psychiatrycznym, somatycznym i duchowym. Ich rodzaj oraz skala zależy w dużej mierze od wieku kobiety, liczby strat ciąży, okresu życia łonowego, w jakim dokonana była aborcja. Można powiedzieć, że im później, tym gorzej. Nie jest to już bowiem wtedy tylko kwestia obrazu dziecka, wyobrażeń na jego temat, ale kobieta ma już z nim realny kontakt, np. poprzez to, że ono kopie. A to coś więcej niż tylko kontakt hormonalny czy wyobrażeniowy.

- Ale wróćmy do następstw aborcji...

- Na poziomie psychologicznym jedną z najważniejszych konsekwencji jest tzw. patologiczna żałoba. Sama żałoba jest czymś normalnym. Patologia pojawia się wtedy, kiedy żałoba w ogóle nie zostaje zapoczątkowana albo jest przerwana w jakimś momencie. Przerwana może zostać z różnych powodów, np. dlatego, że przyjdzie mąż i powie: " Co się martwisz, będziemy mieli następne dziecko". Ktoś inny może stwierdzić, że to w ogóle nie było dziecko, tylko jakiś płód, zlepek tkanek. Pamiętajmy też, że po śmierci związanej z aborcją nie ma pogrzebu, rytualnego pożegnania się z człowiekiem. Nie widzi się ciała. Wszystko to jest przejawem patologizacji żałoby i może doprowadzić do wielu przykrych następstw. Wśród nich można wymienić: myśli samobójcze, depresje, załamania systemu immunologicznego oraz chroniczne poczucie winy. A ponieważ ludzie na ogół boją się poczucia winy, tłumią je na różne sposoby, np. stosując środki zmieniające nastrój, począwszy od alkoholu, leków uspokajających, a skończywszy na narkotykach. To tylko pogłębia problem, powoduje uzależnienie i powiększa poczucie winy - istne błędne koło.

Kolejna kwestia to pożycie seksualne. Część kobiet po aborcji reaguje oziębłością seksualną, gdyż seks kojarzy się im ewidentnie z rozdzierającym wyborem: rodzić czy nie rodzić. Ale część kobiet wprost przeciwnie, wchodzi w bardzo częste, przypadkowe kontakty seksualne, co jest wyrazem podświadomej nadziei, że w końcu pojawi się mężczyzna, który da prawdziwe wsparcie.

- Czyli znowu pojawia się kluczowa rola mężczyzny.

- Oczywiście! Wsparcie mężczyzny jest dla kobiety sprawą absolutnie podstawową. Zresztą przy tej okazji należy podkreślić, że konsekwencje dokonania aborcji dotykają również partnerów kobiet. Mężczyźni doświadczają podobnych symptomów, za wyjątkiem większości objawów somatycznych. Ponadto odczuwają olbrzymią frustrację, tracąc poczucie męskości, gdyż nie zdołali ochronić swej rodziny i swego dziecka w trudnej sytuacji. Obawa, że każde współżycie może doprowadzić do poczęcia i jeszcze jednego koszmaru podejmowania decyzji, może przyczynić się do powstania impotencji.

- Co jeszcze może spowodować aborcja?

- Ogromnie dużo jest konsekwencji somatycznych: problemy narządu rodnego, kłopoty z następnymi ciążami, poronienia, przedwczesne porody, odklejenia łożyska, a także bezpłodność. W wyniku aborcji następuje 30-procentowy wzrost zachorowalności na raka piersi. Fakt ten jest pomijany przez wiele osób zajmujących się profilaktyką chorób piersi. Istnieje też hipoteza, że tzw. późna anoreksja jest próbą ukarania samej siebie za wcześniejszą aborcję.

- Samobójstwo jest chyba najbardziej skrajną próbą ukarania samej siebie...

- Tak, ale można to także rozumieć jako nieuświadomioną próbę podążenia za swoim zabitym dzieckiem i spotkania się z nim po drugiej stronie.

- Napisał Pan kiedyś, że osoby po aborcji czują się nieodwołalnie potępione przez Kościół i odrzucone przez Boga...

- Zespół poaborcyjny jest natury fizjologiczno-psychologicznej. Dotyczy każdego człowieka, który dokonał aborcji, niezależnie od światopoglądu. Osoby wychowane w jakiejś tradycji religijnej mają często po aborcji wiele kłopotów duchowych. Bóg objawia się im jako kat i oprawca, który dopuścił do tej tragicznej sytuacji, albo jako bezduszny, zimny obserwator, który w ogóle nie interesuje się ludźmi i światem. Niektórzy, szczególnie ci, których rodzeństwo było abortowane, mają ogromne trudności w uwierzeniu, że Jezus umarł za nich z miłości. Dla nich bowiem pojęcie miłości i śmierci jest tak pokrzywione i wypaczone, że po ludzku bardzo trudne do przyjęcia.

Pamiętajmy też, że osoby, które decydują się na aborcję, to często ludzie mniej lub bardziej zaniedbani, co skutkuje np. niskim poczuciem własnej wartości. Przecież nie jest tak, że człowiek żyje sobie szczęśliwie w kochającej, wspierającej rodzinie i nagle postanawia, nie wiadomo dlaczego, zabić swoje poczęte dziecko. Aborcja jest konsekwencją wcześniejszych nierozwiązanych konfliktów. Doświadczenie aborcji to kolejna kula u nogi, która ciągnie w dół, już i tak bardzo niski, obraz samego siebie, i pogłębia dotychczasowe konflikty.

Na płaszczyźnie religijnej nierzadko tacy ludzie uważają, że potępienie jest nieodwołalne i Bóg nigdy im nie wybaczy. Wiąże się to z silnymi mechanizmami samopotępienia. Po prostu projektuje się na Boga cechy innych ludzi. Tak naprawdę to te osoby nie chcą wybaczyć sobie - Bóg chce im wybaczyć.

- Jak je do tego przekonać ?

- To kolejny problem. Wiele kobiet po aborcji nie chce sobie wybaczyć i nie potrafi przyjąć Bożego przebaczenia. Ciągle spowiadają się z tego samego grzechu, zmieniają spowiedników, parafie, diecezje, wspólnoty religijne. Są też kobiety, które deklarują, że nie mają po aborcji żadnego problemu. Jest to związane z mechanizmami obronnymi. I one w pewnym sensie są korzystne, gdyż przez jakiś czas chronią przed totalną rozpaczą. Można więc w miarę normalnie funkcjonować, ale płaci się za to cenę w postaci tych wszystkich objawów, o których mówiłem wcześniej. Mechanizmy obronne są różne, najpowszechniejszy to zaprzeczanie. Kobieta wtedy w ogóle zaprzecza, że aborcja miała miejsce w jej życiu. Boi się potępienia, niezrozumienia, wyśmiania, posądzenia o chorobę psychiczną. Częste jest też zrzucanie winy na innych: partnera, lekarzy, rodzinę, cały podły świat itp.

Myślę, że na siłę nie da się przekonać nikogo, że jest szansa na wyjście z tego koszmaru. Trzeba po prostu mówić ludziom, że nie są potępieńcami ani nie zwariowali. Natomiast następstwa poaborcyjne są naturalną konsekwencją tej tragedii, niemniej nie trzeba się z nimi borykać do końca życia.

- Jeśli do Pana zgłasza się kobieta z zespołem poaborcyjnym, na czym polega działanie?

- Zależy, z jakim przychodzi problemem. Jeżeli jest to uzależnienie od leków czy alkoholu, najpierw muszę zaradzić nałogowi. Jeżeli są myśli samobójcze, napady lękowe - to tym muszę się zająć. Każda sytuacja jest inna. Najpierw zajmuję się tym, co się dzieje na bieżąco, na powierzchni, co bezpośrednio zagraża dobremu funkcjonowaniu danej osoby. Jednocześnie jednak warto się zastanawiać nad głębszymi przyczynami tego, co przeżywa pacjent.

Jestem nie tylko psychiatrą, ale też psychoterapeutą. Jeśli ktoś do mnie przychodzi, proponuję, żeby opowiedział mi trochę o sobie. I to nie 5, 10 minut, ale dłużej. Może przez kilka spotkań. Zależy mi, aby ten człowiek opowiedział mi o sobie wszystko, co uważa za istotne, ewentualnie ja zadam jeszcze jakieś pytania. Zrozumiałe, że prędzej czy później pojawia się temat prokreacji. Jeżeli rozmawiam z kobietą, w odpowiednim momencie pytam, ile ma dzieci, a ile razy była w ciąży. Kiedy są dwie różne cyfry, pytam, z czego wynika różnica.

- W jaki sposób odbywa się terapia?

- Pracuję według metody "Żywa Nadzieja". Jest to metaforyczna nazwa terapii opracowanej przez zespół Philipa Neya z Kanady. Biorąc pod uwagę, że trafia na nią wielu ludzi pogrążonych w rozpaczy i tracących sens własnego istnienia - jest to nazwa uprawniona. Terapię prowadzi się grupowo. Zaproszone są do niej osoby doświadczające co najmniej jednego z następujących urazów: przemocy (słownej, fizycznej, seksualnej), zaniedbania (emocjonalnego, fizycznego, intelektualnego), straty dziecka w okresie okołoporodowym (aborcja, poronienie, urodzenie martwego dziecka, śmierć dziecka tuż po porodzie, śmierć dziecka w wyniku procedury redukcji zarodków, oddanie do adopcji).

Terapia ma zasadniczo trzy bloki. Pierwszy to przyjrzenie się przeszłości, temu, co warunkuje nasze obecne funkcjonowanie. Drugi istotny blok to kwestia pojednania ze wszystkimi ludźmi, z którymi ma się na pieńku: z własnymi krzywdzicielami, z osobami skrzywdzonymi przez nas, z obserwatorami, którzy stali z boku i nic nie robili, wreszcie z samym sobą. Trzeci blok to faza ćwiczenia nowych form zachowania, po to, aby zmniejszyć prawdopodobieństwo ponownych urazów w przyszłości. Cała terapia trwa dwa lata. W pierwszym roku spotkania odbywają się raz w tygodniu, po mniej więcej 2-3 godziny. W drugim roku są rzadsze, co trzy miesiące. Grupy są dostępne dla wszystkich, nie tylko dla kobiet, również dla mężczyzn, a także dorosłych dzieci z rodzin, gdzie miała miejsce aborcja, oraz personelu medycznego dokonującego aborcji.

- W jaki sposób dokonuje się uzdrawianie zranień?

- Nie zawsze da się uzdrowić wszystkie zranienia. Zależy to od wielu czynników. Mówiłem już, że ludzie, którzy dokonują aborcji, w przeszłości nie byli akceptowani bezwarunkowo, a w pewnym sensie byli trenowani do tego, aby spełniać oczekiwania otoczenia. Nic więc dziwnego, że kiedy taka kobieta zachodzi w ciążę, a otoczeniu to się nie podoba, stosunkowo łatwo jest skłonna z ciąży zrezygnować.

Tak więc na terapii pierwszą rzeczą jest próba leczenia tego wszystkiego, co było przed aborcją, próba pracy nad poczuciem własnej wartości, nad prawidłowym obrazem siebie. Powiedziałem już, że jedną z poważniejszych przyczyn aborcji jest brak wsparcia ze strony partnera. Pojawia się więc pytanie, dlaczego kobieta wybrała takiego mężczyznę. Jakie nierozwiązane problemy z dzieciństwa odtwarza w relacji z tym partnerem, który jej nie szanuje i nie wspiera? Co dalej robić? Żyć dalej razem czy się rozstać? A jeżeli żyć, to na jakich warunkach? Jeżeli zaś rozstać się - to jak to zrobić? Są to wszystko bardzo trudne sprawy, które na terapii podejmujemy i próbujemy rozwiązywać. Proponujemy też różnego rodzaju kroki, które mają na celu zamknięcie żałoby po dziecku, które się poczęło, a nie urodziło.

Warto tutaj dodać, że podczas takiej terapii bardzo ważna jest dobra współpraca z mądrym kapłanem. Ale niestety, mało jest księży szczegółowo zorientowanych w temacie zespołu poaborcyjnego. Wydaje mi się, że kapłani często popadają tu w dwie skrajności. Albo zbyt łatwo potępiają kobiety po aborcji, albo zbyt je łatwo rozgrzeszają, nie ucząc adekwatnej odpowiedzialności za własne życie.

- Co to znaczy: zbyt łatwo je rozgrzeszają?

- Mówią: Pan Bóg ci wszystko wybaczył, zanim się jeszcze urodziłaś, Jezus umarł za ciebie, nie ma więc problemu, idź i żyj sobie radośnie, a jeżeli masz poczucie winy, to grzeszysz. Jest to pokusa, żeby uwolnić od psychologicznych konsekwencji aborcji. Tymczasem tego się nie da zrobić tak łatwo. Jeżeli powie się kobiecie, że nie ma problemu, bo Bóg wszystko wybaczył, ona to usłyszy, ale nie będzie w stanie przyjąć i pójdzie dalej z poczuciem, że jest gorsza. Pułapką jest też sugerowanie kobiecie, aby w ramach pokuty zajęła się jakąś szlachetną działalnością, np. w Ruchu "Pro Life" . Jeżeli ktoś będzie się tym zajmował nie mając rozwiązanych własnych problemów, może to doprowadzić do niekorzystnych konsekwencji, np. odcięcia od emocji lub trudności z kontrolowaniem agresji.

- Terapeuci pracujący na Bednarskiej są katolikami i biorą pod uwagę wymiar duchowy człowieka. Czy jest też możliwość współpracy z kapłanem?

- Nie wszyscy są katolikami. Bycie terapeutą nie jest związane z wyznawaną religią. Tak, jest możliwość współpracy z kapłanem dla osób, które sobie tego życzą. Z tym, że sama terapia traktowana jest jako terapia, a nie jako rekolekcje. Tzn. nie modlimy się nad pacjentami, nie śpiewamy pieśni ani nie wieszamy obrazów religijnych. Staramy się unikać indoktrynacji religijnej. Ludzie sami dochodzą do poznania Boga. Często jest to moment, kiedy zaczynają sądzić, iż to On ich skrzywdził dopuszczając do tego, co się stało. Niektórzy próbują z Nim o tym rozmawiać. Odkrycie Boga osobowego zawsze stanowi początek dialogu mogącego doprowadzić do autentycznego nawrócenia.

- Dziękuję bardzo za rozmowę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Śladem świętej z Magdali

Niedziela Ogólnopolska 30/2021, str. 16

[ TEMATY ]

św. Maria Magdalena

Maria z Magdali

pl.wikipedia.org

Piero di Cosimo, Maria Magdalena

Piero di Cosimo, Maria Magdalena

O Marii z Magdali wiemy jedynie tyle, że Jezus wkroczył w jej życie, uwalniając ją od siedmiu złych duchów. Owa liczba podkreśla wielki ciężar, który zdjął z niej Zbawiciel, i niezwykłą przemianę, jaka w niej nastąpiła.

Maria Magdalena, a raczej Maria z Magdali, bo tak naprawdę po imieniu świętej Ewangelia wspomina miejscowość, z której owa kobieta pochodziła. Czyni tak, by odróżnić ją od innych Marii, które wspominane są w jej tekstach, poczynając od Matki Jezusa. Imię Maria było bowiem równie popularne w czasach biblijnych jak dziś. My posługujemy się jego greckim brzmieniem. W języku aramejskim wymawiano je jako „Mariam”, zaś po hebrajsku „Miriam”. Jak zatem zwracano się do naszej bohaterki? Pewnie zależało to od sytuacji i od tego, kto ją spotykał. Dla nas jej imię zostało zachowane w grece, gdyż w tym języku spisano teksty natchnione Nowego Testamentu. Nie jest też jednoznaczna treść, która kryje się pod tym imieniem. Może ono określać gorycz lub smutek, a także odpowiadać słowu „pani”. Może również oznaczać przyczynę radości lub ukochaną (przez Jahwe). To ostatnie znaczenie jest dość niepewne i opiera się na związkach z egipskim słowem mrjt – ukochana. Które z nich wiąże się z kobietą, o której opowiada Ewangelia? Czy znajdziemy jedno właściwe, czy też wszystkie po trochu oddają dzieje jej życia: te związane z goryczą i bólem doświadczenia zła, te naznaczone radością uwolnienia z sideł szatana, i te, w których odnalazła głębię i piękno miłości Boga? Tu pozostawmy każdemu miejsce na własną odpowiedź.

CZYTAJ DALEJ

Stopa, która pierwsza stanęła w Grobie Pańskim po Zmartwychwstaniu

[ TEMATY ]

Wielkanoc

św. Maria Magdalena

Włodzimierz Rędzioch

Święta Maria Magdalena. To jej pierwszej objawił się zmartwychwstały Chrystus. Papież Franciszek podjął decyzję o podniesieniu liturgicznego wspomnienia św. Marii Magdaleny do rangi święta. Decyzja Papieża została ogłoszona specjalnym dekretem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, 3 czerwca 2016 r. Maria z Magdali, której jako pierwszej objawił się Chrystus Zmartwychwstały i która dobrą nowinę o zmartwychwstaniu zaniosła apostołom, jest teraz czczona w liturgii tak samo, jak apostołowie, a więc świętem.

Franciszek chciał w ten sposób podkreślić również znaczenie godności kobiety i ewangelizacji, dając wiernym za przykład Marię Magdalenę. Święto Marii Magdaleny obchodzone jest 22 lipca, czyli tak jak kiedyś jej wspomnienie liturgiczne. Teksty mszału i liturgii godzin na ten dzień pozostały te same co przedtem, jednak w Mszy dodano własną prefację, która mówi o miłości tej świętej do Chrystusa i o jej świadectwie zmartwychwstania.

CZYTAJ DALEJ

Paryż - Hurkacz nie wystartuje w igrzyskach

2024-07-22 18:17

[ TEMATY ]

Hubert Hurkacz

Krzysztof Tadej

Huber Hurkacz

Huber Hurkacz

Hubert Hurkacz poinformował, że nie wystartuje w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. "Była to bardzo, bardzo trudna decyzja" - napisał na Instagramie polski tenisista, który doznał kontuzji kolana podczas niedawnego turnieju w Wimbledonie.

W ubiegłym tygodniu Hurkacz przeszedł zabieg, po którym jego stan zdrowia poprawiał się, ale nie na tyle, by wystartować w igrzyskach, których otwarcie nastąpi 26 lipca.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję