Opinia publiczna powinna poznać wszystkie znane już dziś, całkowicie
pewne skutki polskiego akcesu do UE. Niedziela jako jedno z pierwszych
pism w kraju (i nader nielicznych) pisała, że jednym ze skutków przystąpienia
Polski do UE będzie wzrost cen żywności. Inne pisma nie podejmowały
wówczas tego wątku, a sam fakt jego podjęcia był pretekstem do urabiania
Niedzieli opinii "pisma antyeuropejskiego"... Milczenie na temat
wzrostu cen jako skutku przystąpienia Polski do UE tym bardziej musi
zastanawiać, że bezkrytycznie nastawione wobec UE środowiska chętnie
posługują się zarazem danymi, według których prawie co siódmy Polak
żyje w sferze ubóstwa bądź na jej granicy. Wzrost cen żywności z
całą siłą uderzy w tę właśnie sferę - ludzi biednych i ubogich.
Mniej więcej dwa lata temu pisaliśmy na łamach Niedzieli,
że przystąpienie Polski do UE oznaczać będzie nie tylko transfer
pewnych środków finansowych z budżetu UE dla polskiego rolnictwa:
oznaczać będzie także - pisaliśmy wówczas - "transfer środków pieniężnych
od polskich konsumentów żywności".
W korespondencji z 9 stycznia br. Jędrzeja Bieleckiego
z Brukseli (stałego korespondenta dziennika Rzeczpospolita, relacjonującego
na bieżąco sprawy polsko-unijne) po raz pierwszy znaleźliśmy dobitne
i jednoznaczne potwierdzenie wyrażanych przez nas wcześniej obaw;
czytamy tam: "Najwięcej jednak do polskich rolników dopłacą polscy
konsumenci. Po wejściu do Unii Europejskiej ceny żywności w naszym
kraju gwałtownie wzrosną (...). Jeżeli dopłaty budżetowe Brukseli
dla rolników wynoszą w UE blisko 50 miliardów euro rocznie, o tyle
wartość transferów od konsumentów do rolników z powodu wygórowanych
cen żywności jest przynajmniej dwa razy wyższa".
Dyskusja na temat skutków przystąpienia Polski do UE
nie może pomijać milczeniem tej kwestii: jakie będą skutki oczywistego
gwałtownego wzrostu cen żywności dla kilku milionów polskich rodzin,
już dziś żyjących "w sferze ubóstwa bądź na jej granicy"? Czy negocjując
nasz akces do UE i spełniając kolejne "warunki dostosowawcze" - rząd
dysponuje wstępną chociażby analizą skutków tego gwałtownego wzrostu
sfery ubóstwa, obejmującego już nie tylko tych, których dziś ledwo
stać na opłacanie czynszu, elektryczności, gazu (a tutaj ceny nieustannie
rosną), uregulowanie opłat komunikacyjnych lub związanych z kształceniem
dzieci - ale których jutro nie będzie stać na podstawową żywność?
Jak dotąd, nikt nigdzie takich analiz nie tylko nie przedstawił,
ale i sam temat "gwałtownego wzrostu cen żywności po przystąpieniu
do UE" jest jakby wstydliwym tabu. I tym razem zresztą sprawę tę
wywołała gazeta - pisząc w dodatku o tym między wierszami - natomiast
żaden jeszcze polityk obecnego rządu głosu w tej sprawie nie zabrał...
Opinia polityczna powinna tymczasem dowiedzieć się, jak
bardzo "gwałtowny" będzie to wzrost cen, jakich artykułów będzie
przede wszystkim dotyczyć - i jakimi właściwie środkami dysponować
będzie rząd, żeby skutki rodzących się napięć społecznych łagodzić?
Czy będzie to miało wpływ na inflację?... Na bezrobocie?...
Pytań, jak widać, nasuwa się wiele. Nie są to pytania
błahe! Jest o czym mówić - milczeć nie można.
Pomóż w rozwoju naszego portalu