Na początku znowu będzie trochę naukowo, ponieważ wieść niesie,
że krowy znają się na muzyce. Jak się okazuje, krowy z różnych punktów
widzenia są "na czasie". A to się "wściekną", a to nielegalnie przewiozą
je przez granicę, a to mleko dadzą niezgodne z unijnymi normami,
a to wreszcie brytyjscy naukowcy przeprowadzą na nich niecodzienne
eksperymenty.
Zespół psychologów w Anglii przez dziewięć tygodni po
dwanaście godzin dziennie torturował tysięczne stado krów różnymi
gatunkami muzyki. Wszystko po to, by dowieść, że to jednak nie rock,
jazz czy techno, a powolna muzyka uspokaja zwierzęta, likwiduje stresy
związane z zamknięciem w oborze i zwiększa produkcję mleka średnio
o około trzy czwarte litra dziennie. Na krowiej liście przebojów
numerem jeden okazała się muzyka... Ludwiga van Beethovena. Widać
znają się brytyjskie "mućki" na muzyce. Tego niestety nie można powiedzieć
o ludziach. Nie, wcale nie zamierzam nikogo obrażać, bo przecież "
wolnoć Tomku w swoim domku". Zastanawiam się tylko, czy niektórzy
nie powinni wziąć przykładu z łaciatych producentek mleka.
Superhitem ostatnich tygodni w naszej telewizji publicznej
był 39. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki "Opole 2002". Za przebój,
płytę pop, wydarzenie muzyczne, zespół, wokalistkę i wokalistę roku
etc. przyznawano statuetki Superjedynek. Zastanawiające są zarówno
kryteria selekcji, lista nagrodzonych, jak i cały festiwalowy repertuar.
Ani wykonawcy, ani ich utwory, czy raczej wytwory, nie należą do
tych z górnej półki polskiej muzyki. Autorzy Festiwalu sprzed lat,
za sprawą których impreza ta popularyzowała muzykę miłą uchu, już
dawno tam się nie pokazują, bo współczesna opolska piosenka miłą
uchu nie jest. Nawet na łaciaty, krowi gust.
Pomóż w rozwoju naszego portalu