Tym razem szczecińska ekipa pracowała w Czerkasach na Ukrainie.
Do miejscowego Centrum Szkoleniowego zjechali się merowie (tak z
francuska mówią o sobie ukraińscy burmistrzowie) małych i średnich
miast Ukrainy. Wspólnie rozmawialiśmy o polskiej i ukraińskiej samorządności,
o perspektywach rozwiązywania ważnych spraw ludzkich wspólnot. Nie
jest łatwo ani u nich, ani u nas, wiele problemów wydaje się być
bardzo podobnych - brak pieniędzy, mniej lub bardziej słuszne oskarżenia
o korupcję, wiele pozostałości po systemie komunistycznym. Ciągle
jednak widać, jak dalece nam, Polakom, się udało. Pierwsi zaczęliśmy
reformę samorządową, gminy odniosły ewidentny sukces, są już trwałym
elementem polskiego krajobrazu. Na Ukrainie reforma samorządowa -
jeśli w ogóle można o niej mówić - realizuje się z trudem, na spektakularny
sukces tamtejsi samorządowcy nie bardzo mogą liczyć. A to, co najważniejsze
i zarazem najtrudniejsze, tkwi nie w prawie, nie w organizacji, nie
w pieniądzach - lecz w mentalności ludzi. Tu jest najwięcej do zrobienia
i u nas, i u nich. Ale znowu trzeba podkreślić - mamy wielkie szczęście,
że w Polsce cywilizacja chrześcijańska i zachodnia zapuściły o wiele
głębsze korzenie. To dar - a dar rodzi zobowiązanie.
W Kijowie długo w nocy rozmawialiśmy z tamtejszymi dominikanami
- to zresztą Polacy. Prowadzą w Kijowie Instytut św. Tomasza z Akwinu,
parafie w Czortkowie, Fastowie (niedaleko Kijowa) i Jałcie, w wikariacie
jest jeszcze jeden dom zakonny w Sankt Petersburgu. Mówią, że jest
teraz trudny czas. Pracują na Ukrainie już ponad dziesięć lat, zmęczenie
jest ogromne, trudno im odczuwać radość z wielkich sukcesów. Szli
tutaj z ogromnym entuzjazmem, zdawało się, że w wygłodzonym duchowo
po komunizmie świecie będą mieli szansę na wielkie dzieła. Zrobili
bardzo dużo: w Instytucie systematycznie studiuje ok. 100 młodych
ludzi, sam Instytut jest afiliowany do Uniwersytetu Angelicum w Rzymie
i najlepsi studenci kontynuują studia w stolicy chrześcijaństwa.
W parafiach wychowuje się i modli coraz więcej ludzi, w tym mnóstwo
dzieci. W dziesięciu tysiącach egzemplarzy rozchodzi się ukraińskojęzyczna
Gazeta Parafialna, bogaty jest dorobek książkowego wydawnictwa Kairos.
Ale okazało się, że największe problemy tkwią we wschodniej i postsowieckiej
mentalności. W ich sposobie myślenia i reagowania na świat jest coś
tajemniczego, coś trudnego do zrozumienia...
Trudny jest u nas czas - po przyjeździe przeczytaliśmy
w prasie o upadłości stoczni szczecińskiej - bardzo trudny u nich.
Trudny także dzięki sukcesom - jeden z ojców opisał to jednoznacznie:
szatan poczuł, że coś mu się wymyka, że zbyt wiele dobra dzieje się
na Wschodzie. I zgodnie ze swoją straszną logiką zaczyna kontrofensywę.
Trwa walka - środkami wyraźnymi i jednoznacznymi, jak zakaz wjazdu
kapłana i biskupa do Rosji - w większym jeszcze stopniu środkami
ukrytymi, dziejącymi się w sercach i umysłach ludzi. W mentalności,
w tym tajemniczym świecie pojedynczych ludzi i wspólnot, w ludzkich
rozmowach i kontaktach. Gdy staje się dobro, natychmiast jak stado
czarnych wron ściąga i zło. A wszystko to woła do nas o gorącą modlitwę
i wsparcie dla tych, którzy tam, na Wschodzie, sieją dobre ziarno
Słowa Bożego. Tych, którzy rozpoczęli żmudną, obliczoną na wiele
pokoleń pracę nad chrystianizacją mentalności.
Pomóż w rozwoju naszego portalu